[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ważny dla ciebie i dla Trace'a. Możesz mnie nazwać niepoprawną
romantyczką, ale chciałabym, żebyście przeżyli coś specjalnego.
- Ale...
Mitzi przerwała jej, unosząc rękę. Na trzech palcach zamigotały
brylanty.
- Słuchaj, Hannah, jeśli chcesz wiedzieć, to jestem ci winna tę
sukienkę. Przez wiele lat po śmierci żony Dan żył samotnie na rancho.
Potem ja przyjechałam do miasta i trochę go rozruszałam, sprawiłam,
że znowu poczuł się młodo. Ale choćbym nie wiem jak próbowała,
nie mogłam go przekonać, że nasz związek ma szansę przerodzić się
w coś trwałego.
- Rozumiem, co czujesz - powiedziała Hannah - ale co to ma
wspólnego z sukienką?
- Dan widział, jak szybko Trace wpadł po same uszy, gdy tylko
się zjawiłaś. Zaczął poważniej myśleć o własnych uczuciach. A
Scott... no cóż, dzięki twojemu chłopakowi spodobała mu się rola
dziadka. W końcu z powodu tych rozważań o rodzinie zaświtało mu
wreszcie, że nie jest aż tak stary, by nie móc spróbować jeszcze raz.
Hannah wpatrywała się w nią.
- Czy to znaczy, że...
- Wczoraj wieczór mi się oświadczył - potwierdziła Mitzi z
błyskiem w oku. - Pobieramy się w Boże
Narodzenie i bardzo bym chciała, żebyś była moim świadkiem.
136
RS
- Och, bardzo się cieszę. %7łyczę ci wiele szczęścia. - Hannah
uściskała kobietę, właściwie dzięki której przyjechała do New
Chance.
- W takim razie bądz miła i pozwól mi kupić ci tę sukienkę -
nalegała Mitzi. - Jeśli będziesz w niej wyglądać tak, jak się
spodziewam, możemy nawet zrobić podwójne wesele.
- Tylko że ja nie wybieram się za mąż - zaprotestowała Hannah.
Mitzi zmieniła temat z wprawą zawodowej akwizytorki.
- Nie, oczywiście, ale nie możesz zaprzeczyć, że to będzie
świetny strój dla świadka. - Przyjrzała się sukni krytycznie. - No,może
dekolt z tyłu jest nieco za duży, ale jest żakiet. - Rzuciła Hannah
uśmiech, którym zawsze kończyła negocjacje. - Przymierz sukienkę,
Hannah. Czuję, że będziesz wyglądać wystrzałowo.
- Cóż, zapewne będę potrzebować nowej sukienki na twój ślub -
westchnęła Hannah, przesuwając dłońmi po miękkim jedwabiu.
Sukienka spłynęła wzdłuż jej ciała jak woda w gór-kim
strumieniu. Szeroka spódniczka, idealna do tańca, sięgała kolan,
pozwalając podziwiać długość zgrabnych nóg. Ale dopiero gdy
Hannah się odwróciła, sukienka ujawniła wszystkie swoje zalety.
Linia dekoltu, z przodu biegnąca wzdłuż obojczyków, z tyłu opadała
aż do pasa, odkrywając prowokacyjnie plecy. Hannah była pewna, że
nigdy, nawet za milion lat, nie odważy się jej nosić publicznie bez
wyszywanego perełkami żakietu.
- No i jak? - wołała Mitzi sprzed przymierzami.
- Trochę za ciasna - skłamała Hannah, chcąc zdjąć sukienkę i
zniknąć ze sklepu jak tylko się da najprędzej, zanim ulegnie pokusie.
137
RS
- Daj mi popatrzeć. - Mitzi weszła do przymierzami bez pytania i
gwizdnęła cicho, widząc odbicie Hannah w lustrze. - Biedny Trace.
Już po nim.
- Co masz namyśli? - spytała Hannah z udawaną niewinnością,
obracając się wkoło. Czuła się jak mała dziewczynka bawiąca się w
dorosłe wyjście na bal.
- Wystarczy, żeby rzucił na ciebie okiem, a owiniesz sobie tego
niczego nie podejrzewającego biedaka wokół małego palca -
przepowiedziała Mitzi.
- W twoich ustach to brzmi tak prosto.-Wygładzając nie
istniejące zagięcie na spódniczce, Hannah zatrzymała wzrok na swojej
ślubnej obrączce. Nie po raz pierwszy. Czuła, jak opuszcza ją odwaga.
- Ja naprawdę kochałam mego męża, Mitzi.
- Oczywiście, kochanie - odrzekła uspokajająco starsza kobieta. -
Ale czy ci się to podoba, czy nie, Davida już nie ma. Pora zacząć żyć
na nowo.
Poważne szare oczy Hannah i współczujące niebieskie Mitzi
spotkały się w lustrze.
- Przecież właśnie to robię.
Mitzi pokiwała głową, najwyrazniej zadowolona.
- Wyskakuj z tego - powiedziała z nową energią. -A ja poszukam
torebki i butów. - Nie słuchając protestów Hannah, wyszła z
przymierzami.
Hannah stała wpatrzona w seksowną nieznajomą, powieloną
przez kilka luster, i uśmiechała się.
138
RS
Sprawdzając w lustrze po raz nie wiadomo który swój wygląd,
Hannah bez zdziwienia stwierdziła, że kobieta, która na nią patrzy,
bardzo chce być kochana. Tego wieczoru zebrała się na odwagę i
zostawiła żakiet w szafie.
- Spózniłeś się - powiedziała zamiast powitania, gdy Trace
zapukał w końcu do drzwi.
Na widok zjawiskowej postaci Trace oniemiał. Miał na sobie
granatowy garnitur, białą koszulę i wiśniowy krawat. Hannah
pomyślała, że w garniturze wygląda równie dobrze, jak w mundurze, a
nawet lepiej, bo biała koszula wspaniale kontrastuje z opaloną skórą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •