[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Uważa pan, że on postawi na swoim&
 Jeśli ładna, mrozna pogoda utrzyma się do najbliższej środy, to ominie mnie sposobność
zajęcia się jego tyłozgryzem i  jak się da  skorygowania go.
 Chciałbym mieć pańskie zmartwienia.
 Niech pan powie, mój drogi, czy poza wzorcami wpajanymi na lekcjach przez pana pański
uczeń ma jakiś wzór?  Wie pan, my wciąż jeszcze orientujemy się na jakieś ideały. Byłbym
skłonny przypuszczać, że gimnazjalista Bartholdy przez dłuższy czas był podporą pańskiego
superego. Zgadza siÄ™?
Kanalizowaliśmy wspomnienia. (W poszukiwaniu utraconego wzoru). Oto znów byłem w
krótkich spodenkach i stałem u stóp zwieńczonych szczytowymi dachami kamienic
Kaletniczej. On upierał się, że dla niego wzorem był cudowny biegacz Nurmi. (Zgodziliśmy
się, że na potrzebę wzorów należy odpowiadać profilaktycznym wpajaniem wzorów:
 Trzeba zapobiegać! ). Gdy okrężną drogą  ojciec w kapitanacie portu, syna zwano
Störtebekerem  wyÅ‚ożyÅ‚em swojÄ… konstrukcjÄ™: ojciec jako inspektor obrony
przeciwlotniczej walczył z pożarami, syn gotów jest złożyć ofiarę całopalną, mój dentysta
oznajmił:  Jakkolwiek pański ciąg motywów wydaje się ułożony powierzchownie, to jednak
bym nie wykluczał, że domniemane oparzenia ojca mogą być wskazówką. Powinien pan
kiedyś zajrzeć do chłopaka&
Ona mieszka pośród pluszowych psów i czyta słowa przewodniczącego Mao. W jej pokoju,
który jest podobno mniejszy niż jego pokój, pomiędzy wielu przedmiotami własnej roboty
przyciągać wzrok musi gruboziarniste zdjęcie rewolucjonisty Ernesto Che Guevary Wiem to
od niego, który nazywa jej pokój przedszkolem, a jej zbiór pluszowych zwierzaków ogrodem
zoologicznym Ocenia z łagodną wyniosłością  No cóż, kwestia gustu  Ona wciąż jeszcze
nie chce się rozstać ze swoją kolekcją odpiłowanych gwiazd mercedesa, mimo że on mówi
 To mamy za sobą  Ona jest przywiązana do zdobyczy zeszłego roku  Właściwie to były
piękne czasy  zrywanie gwiazdek!  On mówi  Czasami mam tego po dziurki w nosie ona
czyta Mao, jak moja matka czyta Rilkego  Posępnego Che nazywa  lalusiem Wero .
Przypomina mu się jak z zamierzchłej przeszłości  Dawniej wisiał tam Bob Dylan. Prezent
ode mnie  He's so damn real napisałem na fotosie No cóż, to było kiedyś
Również Filip Scherbaum przypiął zdjęcie do ściany między oknami swego pokoju strona z
gazety małego formatu, szerokości trzech szpalt Zrodkowa szpalta została przedzielona
powiększoną dwukrotnie fotografią legitymacyjną może siedemnastoletniego chłopaka
mocna, okrągła twarz, włosy, po namoczeniu, gładko zaczesane w tył, z lewej przedziałek.
W schludnym i poważnym obliczu pod uśmiechem, jaki przybiera się u fotografa,
rozpoznałem chłopaka z Hitler-Jugend, rozpoznałem swoje pokolenie  Kto to jest?
(Gdy zapytałem Scherbauma  Mogę pana kiedyś odwiedzić, Filipie?  pozostał uprzejmy,
jak zawsze  Jasne, że tak. Ja przecież też już byłem u pana. Tylko herbaty nie umiem
parzyć  A gdy go potem odwiedziłem  przyniosłem nawet kwiaty dla matki Filipa
wręczone w przedpokoju  uzyskałem informację i nie musiałem dwa razy pytać)
 Ten? To Helmut Hübener. NależaÅ‚ do sekty. Cos w rodzaju mormonów. NazywaÅ‚a siÄ™
Kościół Zwiętych Dni Ostatnich Pochodził z Hamburga, ale drukowali w Kilon. To była
czteroosobowa grupa, terminatorzy i urzędnicy. Dość długo się uchowali. 27 pazdziernika w
czterdziestym drugim zostaÅ‚ stracony tutaj, w Plötzensee, a przedtem byÅ‚ torturowany.
Scherbaum pozwolił mi zdjąć artykuł ze ściany, żebym mógł przeczytać też odwrotną stronę
i zobaczyć zdjęcie urzędowego komunikatu o egzekucji Hubenera. (Artykuł, jakich wiele. Po
prawej, na odwrocie, włamano rubrykę  W skrócie z wiadomością o konkursie  Młodzi
badacze ). Obok paginacji przeczytałem Poczta Niemiecka  Od kiedy czyta pan
zwiÄ…zkowe gazety?
 Nasz listonosz reklamuje to pisemko Dość nudne, ale nic nie kosztuje Bądz co bądz o
Hübenerze nie miaÅ‚em przedtem pojÄ™cia.
 Mętnie przypominałem sobie, że w pożyczonym mi przez Irmgardę Seifert artykule 
 Zwiadectwa oporu  czytałem coś o siedemnastoletnim praktykancie biurowym i jego
konspiracyjnej grupie. (Dlaczego nie wyciÄ…gnÄ…Å‚em tego na lekcji? Dlaczego wciÄ…z ta
spózniona oficerska historyjka? Dlaczego te poplątane bzdury z moich czasów w bandzie
Wyciskaczy?)
Scherbaum nie dał mi długo bujać w obłokach. Ponieważ ja się nie odzywałem, ruszył do
ataku  Było coś takiego. W porównaniu z tym pańska banda młodzieżowa to jest nic.
Przez rok drukowali i rozdawali ulotki I to w różnych kręgach. Po pierwsze, wśród
robotników portowych. Po drugie, wśród francuskich jeńców wojennych, oczywiście w
tłumaczeniu. A po trzecie, wśród żołnierzy frontowych. Zaczął już jako szesnastolatek. Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •