[ Pobierz całość w formacie PDF ]
domu.
Odłożył tę decyzję do chwili spotkania z Romarą i
określenia ich wzajemnych stosunków. Do Raven House
przybył około południa i przypatrując się domowi, pomyślał,
że prezentuje się piękniej niż zwykle. Otaczające go ogrody
były pełne barw. Przypomniała mu się matka, która tak bardzo
lubiła hodować róże. Kiedy żyła, nie potrafił docenić
ulepszeń, jakie wprowadziła w domu i ogrodzie. Po jej śmierci
dom wydał mu się pusty, to dlatego przeniósł się do Londynu i
zamieszkał przy ulicy Curzona.
Wszedł do holu czując wewnętrzne napięcie i kiedy
nadbiegł majordomus usprawiedliwiając się, że nie oczekiwał
przy wejściu, powiedział do niego:
- Przyjechałem nieco wcześniej. Gdzie mogę zastać moją
małżonkę?
- Myślę, że milady jest w błękitnym saloniku. Czy mam
pójść do niej?
- Nie trzeba - odrzekł lord Ravenscar. - Pójdę sam.
Przeszedł przez hol i otworzył drzwi błękitnego saloniku,
ulubionego miejsca matki, którego okna wychodziły na różane
klomby. Na pierwszy rzut oka zdawało się, że pokój jest
pusty, dopiero pózniej ujrzał kobietę odzianą na biało stojącą
przy oknie. Była ku niemu zwrócona plecami, a kiedy
podszedł bliżej, zauważył, że trzyma na rękach dziecko.
Pomyślał, że to Caryl, gdyż dzięki jego sprytnemu manewrowi
i ją można było tytułować milady.
Kiedy zrobił jeszcze parę kroków, kobieta odwróciła się i
lord Ravenscar ujrzał twarz osoby, której jak mu się zdawało,
dotychczas jeszcze nie widział. Dostrzegł w owalnej twarzy
dwoje wielkich oczu i mały kształtny nosek. Przez moment
zastanawiał się, kim może być ta ładna obca osóbka, lecz
kiedy dostrzegł błysk jej oczu i uśmiech na kształtnych
wargach, domyślił się, że to jego żona!
- Nie oczekiwaliśmy pana tak wcześnie, milordzie! -
zawołała. - Pan Arkwright mówił, że zatrzymują pana w
Londynie sprawy wielkiej polityki.
- Tym razem jednak nikt mnie nie potrzebował i dlatego
przyjechałem tak wcześnie - odpowiedział automatycznie,
przypatrując się uważnie Romarze.
Uświadomił sobie, że choć jasnowłosą i niebieskooką
Caryl można było uznać za bardzo urodziwą, to jednak jej
siostra miała jeszcze większy osobisty czar. W jej urodzie
było coś, czego lord Ravenscar nie potrafił nazwać dokładnie.
Romara, czując na sobie jego badawczy wzrok, spojrzała na
dziecię śpiące w jej ramionach.
- Chciałabym przedstawić pańskiego najmłodszego gościa
- rzekła - na imię mu Aleksander, choć, jak sądzę, będziemy
na niego wołać Aleks.
Lord Ravenscar zmusił się, żeby spojrzeć w stronę
niemowlęcia przytulonego do jej piersi.
- Jakiż on malutki - rzekł czując, że powinien coś
powiedzieć.
- Pospieszył się na ten świat - odrzekła Romara - ale
wyrośnie. Każdego dnia przybywa na wadze! - W jej głosie
zabrzmiała duma, a potem dodała: - Jego mama szaleje na
jego punkcie, a jej stan zdrowia jest już bardzo dobry.
- Wspominał mi o tym pan Arkwright - odezwał się lord
Ravenscar. - Pisał mi peany na temat tego dziecka. Wydaje mi
się, że sam żałuje, że przez tak długi czas pozostawał w
kawalerskim stanie.
- Możemy mu znalezć żonę - powiedziała Romara ze
śmiechem.
- Gdyby pani to zrobiła, byłbym bardzo niezadowolony! -
odezwał się lord Ravenscar. - Arkwright jest wprost
niezastąpiony jako zarządca, sekretarz, a wreszcie przyjaciel.
- Więc sądzi pan, że gdy się ożeni, to wszystko się
skończy? - zapytała Romara.
- Nawet widząc, jak ładna jest Caryl - zmienił nagle temat
- nie przypuszczałem, że jest pani taka piękna!
Ujrzał rumieniec na jej policzkach i zauważył, że spuściła
oczy. Dotychczas miał do czynienia z kobietami, które bez
zawstydzenia przyjmowały komplementy. Przyzwyczaił się do
tego, że to kobiety rzucały mu kuszące spojrzenia, które
jednak nie odnosiły przeważnie skutku.
- Wprawdzie siniaki zniknęły - wyszeptała Romara - lecz
wciąż jeszcze utrzymuje się ślad uderzenia na policzku.
- Prawie go nie widać - powiedział szczerze lord
Ravenscar.
- Zawdzięczam to pani Fellows - wyjaśniła Romara. - To
ona powiedziała mi, że olej z ziaren pszenicy goi rany. -
Uśmiechnęła się, a na jej policzkach pojawiły się dołeczki: -
%7łeby uzyskać ten olej, zużyłyśmy wiele ziarna należącego do
jego lordowskiej mości, lecz środek ten w istocie okazał się
skuteczny.
- Może uznamy tę ranę za odniesioną na polu walki -
zauważył.
- Wolałabym zapomnieć o tej walce - przyznała Romara.
- Dziecko się obudziło, a ona dodała: - Muszę odnieść Aleksa
do jego mamy. Byliśmy w ogrodzie, lecz Caryl poszła na górę,
żeby się trochę położyć, bo takie zalecenia zostawił jej doktor.
- Nie mam nic przeciwko temu - zgodził się lord
Ravenscar - lecz mam nadzieję, że zjesz ze mną obiad,
Romaro. Myślę, że nie masz nic przeciwko temu, byśmy
mówili sobie po imieniu?
- Oczywiście, że nie mam. Bardzo się cieszę z
zaproszenia - odrzekła Romara.
Uśmiechnęła się do niego i przeszła przez salon z
wdziękiem, który przypomniał mu jego matkę, a on wyszedł
na taras i stamtąd spoglądał na ogród. Nawet w najśmielszych
przypuszczeniach nie sądził, że okaże się takim
szczęściarzem. Przecież żeniąc się myślał, że poślubia
najbrzydszą kobietę w Londynie. Dobrze, że jego żoną nie
została prostytutka, co mogło się zdarzyć, lecz córka jego
dowódcy. Ponadto okazała się osobą niezwykle urodziwą i
inteligentną.
Miał okazję przekonać się o tym podczas wspólnego
obiadu. Wiele rozmawiali o polityce, a w tym temacie Romara
orientowała się bardzo dobrze. Wyznała mu, że gdy jej ojciec
był chory, czytywała mu z gazet raporty z sesji
parlamentarnych. Rozmawiała też z ojcem na wiele tematów,
a on cenił jej zdanie, nawet gdy różniło się od jego własnego.
Lord Ravenscar opowiedział jej nie tylko o tym, co działo
się w parlamencie, lecz również zrelacjonował przebieg
rozmaitych konferencji, w których brał udział. Powiedział jej
także o rzeczach, które przekazali mu przyjaciele należący do
rządu jak na przykład hrabia Spencer, który został ministrem
spraw wewnętrznych.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]