[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ostatnich trzech lat z jednym, a nawet z dwoma, przez pewien czas się spotykała, żaden jednak jej tak
nie pociągał jak Tom.
Przepraszam& wybąkała.
Tom szczelniej otulił się połami płaszcza kąpielowego i mocno potarł ramiona.
Jak mnie nie wpuścisz, zamarznę tu na śmierć.
Boże! Przepraszam. Odsunęła się, aby mógł wejść.
Więc już dobrze się czujesz?
Zamknęła drzwi, potem odpowiedziała:
Tak. Dawno tak dobrze się nie czułam. Wzięłam kąpiel i ból głowy minął jak ręką odjął. Tego mi
było potrzeba& Jutro muszę być w formie, bo cały dzień mam rozmaite zabiegi. Zęby mądrości do
usunięcia i tym podobne.
Tom uśmiechnął się, a jej puls przyspieszył.
Wiem, wiem. To moi pacjenci. Liczę na to, że spiszesz się doskonale.
Postaram się obiecała.
Tymczasem Tom z półki nad kominkiem wziął pudełko zapałek, przyklęknął i w mgnieniu oka
zapalił piecyk. Sara wiedziała, że teraz pokój bardzo szybko się ogrzeje.
Dziękuję& I jeszcze raz przepraszam, że cię fatygowałam, ale te stare piecyki to dla mnie
abrakadabra.
Obsługa piecyka należy do obowiązków gospodarza.
Właśnie. Zapomniałam zapytać, ile wyniesie czynsz za ten miesiąc.
Tom przyglądał się jej w milczeniu. Sara cały czas usiłowała traktować go jak partnera
w interesach. Rozumiał, że gdy Stu wróci po urlopie, ona wyjedzie. Nie będzie jej zatrzymywał, lecz
teraz cieszył się, że ma ją tak blisko. W piżamie i w szlafroku, bez makijażu, wciąż była dla niego
najbardziej pociągającą kobietą na świecie.
Trzysta, trzysta pięćdziesiąt?
Pieniądze były ostatnią rzeczą, o której w tej chwili myślał. Sara stanowiła część tego domu i część
jego serca. Mogłaby tu zostać na zawsze.
Zapłacę nawet czterysta dolarów, jeśli taka jest cena&
Nie chcę od ciebie pieniędzy. Zastępując Stu, wyświadczasz mi ogromną przysługę&
A ty bardzo hojnie mi się za nią odpłacasz wpadła mu w słowo.
To bez znaczenia. Możesz tu mieszkać za& za kawę. Muszę jeszcze przejrzeć raporty, więc kawa
mnie orzezwi. Mała&
Czarna bez cukru dokończyła.
Zapragnęła przytulić się do niego, posiedzieć razem przy ciepłym kominku, wsłuchując się
w krople deszczu bębniące o blaszany dach.
Otrząsnęła się, poszła do kuchni, włączyła ekspres do kawy. Gdy się obejrzała, Tom wciąż stał
przed kominkiem. To nie fair, pomyślała. Jest mężczyzną bliskim ideału. I idealnym kochankiem.
ROZDZIAA SZÓSTY
Bała się, że świadomość, iż Tom znajduje się tuż za ścianą, nie pozwoli jej zasnąć, lecz gdy tylko
przyłożyła głowę do poduszki, pogrążyła się w głębokim, spokojnym i odprężającym śnie.
Obudziła się wypoczęta, wzięła prysznic, ubrała się, umalowała i właśnie gdy już miała dzwonić
po taksówkę, rozległo się pukanie do drzwi.
Na progu stał Tom i kręcił młynka kluczykami.
Mam nadzieję, że dobrze spałaś.
Znakomicie. Cofnęła się, aby mógł wejść do środka. Ponieważ Tom cały czas bawił się
kluczami, zapytała: Powiesz mi, co to za kluczyki?
Pani Vandercroft sprzedała mi dom i samochód. Uznała, że dziewięćdziesiąt osiem lat to nie jest
wiek dla kierowcy. Przyznałem jej absolutną rację i stałem się właścicielem tego austina, który
widzisz przed domem.
Sara podbiegła do okna. Na podjezdzie stał jasnozielony austin healey z 1967 roku. Chromowane
elementy karoserii błyszczały w porannym słońcu.
Uwielbiała stare samochody, stare domy i stare meble. Miały charakter i historię.
Tom! zawołała. Strasznie miło z twojej strony, że pozwolisz mi nim jezdzić! Przyrzekam, że
będę bardzo uważała.
%7łartujesz. Uśmiechnął się półgębkiem i rzucił jej kluczyki. Healeyem jeżdżę tylko ja. Ty
możesz skorzystać z mojego lexusa.
Kiedy kilka minut po ósmej Sara parkowała samochód przed przychodnią, spotkała Marjorie.
Wiem, że to nie mój interes zaczęła rejestratorka ale muszę o to zapytać. Czy wprowadziłaś
siÄ™ do Toma?
Skąd wiesz? Sara nawet nie starał się ukryć zaskoczenia.
Czyli się wprowadziłaś? Bardzo rozsądnie. Jestem przekonana, że wszystko dobrze się ułoży.
Jeśli uwaga Marjorie miała jakiś ukryty podtekst, Sara postanowiła udać, że niczego nie
zauważyła.
Dzięki temu zaoszczędzę sporo pieniędzy.
Lisa, która tam sprząta, usunęła rzeczy Toma i zaopatrzyła lodówkę i spiżarnię.
Usunęła rzeczy Toma?
Marjorie zorientowała się, że powiedziała za dużo.
Och, jakieś pudła i klamoty, które tam trzymał.
Sara przyjęła to tłumaczenie za dobrą monetę.
Chcąc zmienić temat, zapytała Marjorie o jej supernowoczesne komputery i uprzejmie wysłuchała
obszernych wyjaśnień na temat działania systemu informatycznego przychodni.
Całe przedpołudnie minęło Sarze na przyjmowaniu nowych pacjentów. Około pierwszej zjawili się
William North, anestezjolog, i Laura, pielęgniarka asystująca przy zabiegach. Przedstawili się Sarze,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]