[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedziała i szeroko otworzyła drzwi.
37
Jednak szofer nie ruszył się z miejsca.
– Przepraszam, senhorita Faulkner, ale byłoby to niestosowne.
Zaczekam w samochodzie. I tak zresztą muszę zatelefonować do senhora
Aguilara i poinformować go o przyczynie spóźnienia.
Grace przyglądała się, jak wrócił do lśniącego czarnego mercedesa
zaparkowanego przed wejściem. Potem pobiegła prosto do łazienki. Biorąc
szybki prysznic zastanawiała się z niepokojem, jakiej odpowiedzi powinna
udzielić Marcowi. Pomyślała o tym, jaką radość sprawi opiekunom sierocińca
jego hojne finansowe wsparcie, i pojęła, że niełatwo będzie jej odrzucić
wczorajszą propozycję. A kiedy jeszcze wspomniała, jak mocno ten
mężczyzna działa na jej zmysły... Może gdyby zaryzykowała przelotny
intymny związek z nim, pomogłoby jej to przezwyciężyć psychiczny uraz po
tym, jak Chris próbował ją zgwałcić?
Gdy przybyła do rezydencji, gospodyni Inès poprosiła ją, żeby
zaczekała w ogrodzie, gdyż senhor Aguilar musi dokończyć ważną rozmowę
telefoniczną.
Grace usiadła pod parasolem i popijała zimną lemoniadę z wysokiej
szklanki. Starała się oddychać powoli, by opanować zdenerwowanie przed
rozmową z Markiem o jego wczorajszej propozycji.
Miała na sobie długą czerwono – białą sukienkę bez rękawów, jedną z
zaledwie dwóch, jakie przywiozła ze sobą do Algarve. Był to strój lekki, prze-
wiewny i niezaprzeczalnie kobiecy. Zazwyczaj nosiła dżinsy i podkoszulki.
Tylko kiedy udawała się na spotkanie z potencjalnym darczyńcą, wkładała
bardziej oficjalne spodnium.
Wypiła kolejny łyk lemoniady. Rozejrzała się po pięknym ogrodzie
pełnym pachnących żółtych i białych gardenii, a potem przymknęła oczy i
wsłuchała się w cichy szmer pobliskiego wodotrysku.
38
Nagle uderzył ją kontrast pomiędzy tym sielskim otoczeniem a
miejskimi slumsami, jakie widziała w Afryce. Przypomniała sobie nędzne
rudery z suszonego mułu i blachy, dzieci bawiące się pośród stert śmieci oraz
nieznośny upał jeszcze bardziej potęgujący wszechobecny smród dymu i
odpadków. W oczach stanęły jej łzy współczucia, a jednocześnie ogarnęła ją
frustracja z powodu obojętności świata wobec niedoli ludzi zmuszonych
wegetować w takich okropnych warunkach.
– Wybacz, że kazałem ci czekać – odezwał się Marco. Nie usłyszała,
jak nadszedł przez trawnik, a kiedy otworzyła oczy, serce podskoczyło jej w
piersi na widok tego zabójczo przystojnego mężczyzny w śnieżnobiałej
koszuli
z podwiniętymi
rękawami i spodniach khaki – ubiorze
podkreślającym jego wysportowaną sylwetkę.
Zanim zdołała znaleźć słowa powitania, nieoczekiwanie nachylił się i
pocałował ją w kącik ust.
– N – nic nie szkodzi – wyjąkała zaskoczona. – Tutaj jest tak uroczo, a
poza tym to przecież ja się spóźniłam, za co cię przepraszam. Zaspałam.
– Tak, Miguel mi wyjaśnił – rzekł Marco.
Usiadł na leżaku naprzeciw niej i odsunął na czoło ciemne słoneczne
okulary. Grace wciąż czuła podniecenie wzbudzone jego lekkim
pocałunkiem, który rozproszył resztki jej wątpliwości dotyczących
zaakceptowania propozycji Marca.
Dyskretnie otarła z oczu łzy wywołane wspomnieniem niedawnego
pobytu w Afryce.
– Czy coś się stało? – zapytał. – Wydajesz się zdenerwowana.
– Wszystko w porządku – odrzekła z uspokajającym uśmiechem.
– Na pewno? – rzucił, nie całkiem przekonany jej zapewnieniem. –
Dzień jest zbyt piękny, by się smucić.
39
Zastanawiał się nad przyczyną niepokoju, który dostrzegał w błękitnych
oczach Grace. Miał nadzieję, że nie otrzymała z domu żadnej złej wia-
domości, która zmusiłaby ją do skrócenia pobytu w Algarve. Postarał się
odprężyć i z przyjemnością przyjrzał się kuszącym kształtom Grace pod
czerwono – białą sukienką i jej złocistym włosom spływającym na ramiona.
Uroda tej kobiety jeszcze mocniej podsyciła w nim płomień pożądania, który
odczuwał od wczorajszego wieczoru na myśl o ponownym spotkaniu z nią.
Dziś rano powiadomił telefonicznie swoich współpracowników, że
bierze urlop, i polecił, aby kontaktowali się z nim jedynie w razie absolutnej
konieczności. Przewidywał, że będzie zbyt pochłonięty uroczą Grace
Faulkner, by zaprzątać sobie głowę sprawami firmy.
Teraz nie potrafił już dłużej czekać i zadał jej pytanie, które dręczyło go
przez długą bezsenną noc:
– Grace, chyba miałaś już dość czasu, by rozważyć moją propozycję.
Jaką dasz mi odpowiedź?
40
ROZDZIAŁ PIĄTY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]