[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzieją na miłość, ale następnego dnia tego pożałowałam. Czułam się winna. Zdradziłam
moje małżeństwo, mojego męża i rodzinę, zaryzykowałam utratę tego wszystkiego, co
R
L
T
było mi tak drogie. Zrobiłam to z czystego egoizmu. Próbowałam wyjaśnić Davidowi, że
to pomyłka i tak naprawdę kocham tylko Markusa.
- Co powiedział David? - spytała z przejęciem Val.
- Zmiał się - odparła Sabrina, patrząc na synową załzawionymi oczami. - Przyznał,
że mnie nie kocha. Chciał się ze mną przespać, a potem przestał się mną interesować.
Powiedział, że chciał się odegrać na Markusie.
- Niemożliwe!
Val wyobraziła sobie, przez co przeszła biedna Sabrina, perfidnie wykorzystana
przez szwagra.
- Ale nie powiedział Markusowi?
- Nie. Wystarczyło mu to, co zrobił.
- Nie wiem, co powiedzieć.
Sabrina spojrzała na nią ze smutkiem.
- Nie musisz nic mówić. Sama nie mogę uwierzyć, że byłam tak lekkomyślna. Ma-
ło brakowało, a zniszczyłabym sobie życie.
- A co z Markusem? - spytała Val. - Jak udało ci się to przed nim ukryć? Niczego
nie podejrzewał?
Sabrina odetchnęła głęboko, jakby się pozbyła ciężaru, który dławił jej serce.
- Ukrywanie tego, co się stało, niemal mnie zabiło. Ale nie chciałam go ranić.
Uznałam, że muszę cierpieć i odpokutować swoje. Nie byłam w stanie mu powiedzieć.
Kiedy na niego patrzyłam, serce mi pękało. - Pokręciła głową, jakby chciała odegnać
przykre wspomnienia. - Całą uwagę skupiłam na chłopcach, a kiedy się dowiedziałam, że
jestem w ciąży, odebrałam to jako znak. Poczułam, że to wszystko miało jakiś sens. Czu-
łam, że dziecko jest moje i Markusa. Nie powiedziałam mu, że ojcem jest David. Dlatego
dzisiaj to jest takie bolesne. - Sabrina przerwała i zaczęła się nad czymś zastanawiać. -
Czasem zdawało mi się, że Markus coś podejrzewa. Chociaż nic nie powiedział, coś się
między nami zmieniło. Znów staliśmy się sobie bliscy. Kiedy urodziła się Bella, Markus
szczerze ją pokochał.
Na jej twarzy znów pojawił się smutny uśmiech, a piękne oczy zaszkliły się łzami.
- A teraz to wszystko przepadło!
R
L
T
- Rozumiem, co czujesz - powiedziała Val.
Ton jej głosu zaniepokoił Sabrinę.
- Masz problemy z Devlinem? - spytała. - Kochasz go, prawda?
- Tak, ale okazuje się, że to nie wystarczy. Wiem, że jemu też na mnie zależy, ale
on...
- Ucieka przed tobą - dokończyła za nią Sabrina.
Val skinęła głową.
- Zawsze taki był - ciągnęła Sabrina. - Jest podobny do ojca. Boi się, że gdy się
przed kimś otworzy, spotka go coś złego. Jeśli już rozmawiamy szczerze, muszę przy-
znać, że ostatnio zupełnie zamknął się w sobie. Przykro mi, że moja przeszłość wpłynęła
na pogorszenie twoich relacji z Devem.
Val zacisnęła palce na dłoni Sabriny. Siedziały obok siebie w milczeniu, dwie ko-
biety zakochane w swoich mężach, bez wielkich nadziei na odbudowanie swoich związ-
ków.
- Nie wiem, co robić - przyznała Val. - Dev zachowuje się zupełnie tak samo jak
Markus. Wykluczył mnie ze swojego życia. Przestaje mnie ignorować dopiero, kiedy je-
steśmy w łóżku.
Gdy to powiedziała, przestraszyła się, że nie powinna się zwierzać z intymnych
spraw matce własnego męża. Jednak Sabrina roześmiała się, najwyrazniej ubawiona tym,
co usłyszała.
- Dobrze wiedzieć, że przynajmniej w tej dziedzinie jest dobrze! Jeśli Dev dba o
ciebie w łóżku, na pewno myśli o tobie poza sypialnią. Musisz być cierpliwa. Masz siłę,
żeby poradzić sobie z tym upartym człowiekiem?
- Wydawało mi się, że mam - przyznała ze smutkiem.
- Próbuj dalej. To dobry chłopak. Warto się starać.
- Wróciłam do domu trzy tygodnie temu i od tego czasu nic się nie zmieniło.
- Trzy tygodnie to niewiele.
- Wobec tego jak długo to potrwa? Mam czekać w nieskończoność i po latach do-
wiedzieć się, że nigdy nie dostanę od niego tego, czego potrzebuję? - spytała zrozpaczo-
na. - A może powinnam odejść?
R
L
T
- Tylko ty możesz odpowiedzieć sobie na te pytania - odparła czule Sabrina. - Ale z
własnego doświadczenia wiem, że trudno zacząć nowe życie, kiedy oddałaś komuś serce.
Tę lekcję zapamiętam na całe życie.
Zanim Val zdążyła odpowiedzieć, drzwi do gabinetu otworzyły się i stanęła w nich
dziewczyna z personelu.
- Jak się panie mają? Gotowe na pedicure?
- Oczywiście - odezwała się Sabrina.
- Wspaniale. Pójdę po Monikę i zaraz się paniami zajmiemy.
Wychodząc, zostawiła otwarte drzwi. Val i Sabrina siedziały bez słowa, nie chcąc
rozmawiać przy świadkach. W Hollywood plotki rozchodziły się z prędkością błyskawi-
cy. W pewnej chwili Valerie usłyszała czyjeś głosy. Z dobiegających do niej słów zro-
zumiała jedno:  Hudson". Nadstawiła uszu.
- Jaka szkoda, że taki facet jak Devlin traci czas z tą szarą myszką - odezwał się
kobiecy głos. - Mogłaby przynajmniej zrobić coś z włosami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •