[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siącach w mieście zabrakło żywności. Grecy postanowili opuścić je całkowicie. Pod sam ko-
niec roku Kartagińczycy bez walki zajęli opustoszałe Akragas; domów tu nie zniszczyli,
miały bowiem służyć za kwatery zimowe.
Wieść o wydaniu Akragas wywarła wstrząsające wrażenie w greckiej części Sycylii. Ty-
siące ludzi przenosiło się do Syrakuz, inni zaś wysyłali swoje rodziny aż do Italii. W samych
Syrakuzach panowało wzburzenie, podejrzewano bowiem, że Kartagińczycy przekupili do-
wódców.
W czasie obrad zgromadzenia ludowego głośno odważył się postawić to oskarżenie młody
oficer, Dionizjos. Pod Akragas stawał dzielnie i to zyskało mu dużą popularność. W tej spra-
wie miał też poparcie, choć może niezbyt jawne, dwóch wybitnych polityków, Hipparinosa i
Filistosa, którzy chcieli przy jego pomocy odsunąć od władzy swych rywali. Niesłychanie
śmiałe ataki, które Dionizjos publicznie przypuszczał na osobistości najpoważniejsze, zyski-
wały tym gorętszy poklask, że dotychczasowy rząd, choć pozornie demokratyczny, reprezen-
tował interesy tylko warstw bardzo bogatych. Sam Dionizjos pochodził z rodziny średnio za-
możnej, ale występował jako bojownik sprawy najszerszych mas; jako prosty człowiek, pięt-
nujący wielkich panów, co to egoistycznie myślą tylko o własnych majątkach i przywilejach,
a gotowi są sprzedać ojczyznę nawet śmiertelnym wrogom.
Rząd upadł. W skład nowego kolegium strategów wszedł oczywiście Dionizjos.
STRATEG-SAMODZIER%7Å‚CA
Po zajęciu Akragas następnym celem Kartagińczyków musiała być Gela, ostatnie duże
miasto greckie na południowych wybrzeżach Sycylii. Znajdowało się tam już nieco wojsk
syrakuzańskich, ale mieszkańcy prosili o dalsze posiłki. Przyprowadził je Dionizjos. Na miej-
scu zorientował się, że w Geli, mimo kartagińskiej grozy, trwa bardzo ostra walka pomiędzy
pospólstwem a warstwami zamożnymi. Stanął natychmiast po stronie mas. Za jego to sprawą
skazano wielu bogaczy na śmierć, a ich majątki skonfiskowano. Uzyskane pieniądze Dioni-
zjos obrócił na podwyższenie żołdu swym żołnierzom. Tym zyskał sobie ich całkowite odda-
nie; ale równie gorąco sławili go odtąd skrajni demokraci, zarówno w Geli, jak i w samych
Syrakuzach. Tak więc Dionizjos umacniał swoje wpływy podsycając w miastach greckich
wewnętrzne spory i walki i to w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa z zewnątrz!
Po powrocie do Syrakuz Dionizjos zapowiedział, że złoży swój urząd. Nie może bowiem
dzielić go ze zdrajcami, biorącymi wielkie pieniądze od Kartagińczyków. Wie o tym dosko-
78
nale i niezbicie, bo dowództwo kartagińskie ofiarowywało mu jeszcze większe sumy niż
tamtym i to tylko za zachowanie bierności!
Większość w zgromadzeniu ludowym darzyła całkowitym zaufaniem człowieka, który
sprzyja ubogim, nienawidzi bogaczy, a w polu staje dzielnie. Zresztą uznawało to nawet
stronnictwo umiarkowane sytuacja wojenna wymaga, by całością spraw państwa i wojska
niepodzielnie kierowała jedna tylko osoba. Złożono więc z urzędu pozostałych strategów, nie
pociągając ich wszakże do odpowiedzialności za rzekomą zdradę. Dionizjos, obwołany stra-
tegiem-autokratorem, czyli samodzierżcą, przede wszystkim znowu podwyższył żołd swoim
żołnierzom.
Wkrótce potem Dionizjos, przebywając w obozie wojskowym pod Leontinoj, sfingował
zamach na swoją osobę, w sposób zresztą prymitywny: w miejscu, gdzie znajdowała się jego
kwatera, rozległy się w nocy jakieś wrzaski; schronił się na zamek i aż do świtu kazał palić
ognie na jego murach. Wydarzenie to jednak miało swoje poważne konsekwencje. Strateg
zażądał od zgromadzenia ludowego, by zezwoliło mu na zorganizowanie straży przybocznej.
Gdy wniosek ten uchwalono, dobrał ją sobie spośród ludzi najuboższych, a potem wzmocnił
najemnikami. Na czele ponad dwu i pół tysiąca ludzi opanował główne punkty Syrakuz, a
przede wszystkim zbrojownię. Odtąd dopiero stał się rzeczywistym jedynowładcą. Najwpły-
wowsi przywódcy opozycji zostali skazani przez zgromadzenie ludowe na śmierć; wyrok wy-
konano.
Mając w pamięci Platoński opis drogi polityka do władzy tyrańskiej, nie mogę się oprzeć
wrażeniu, że wśród rzeczywistych przykładów, z których filozof wyprowadzał swoją teorię,
naczelne miejsce zajmowała historia Dionizjosa.
PRÓBA ZAMACHU, ZARAZA, POKÓJ
W ostatnim roku olimpiady 93 [rok 405 p.n.e.], latem, Kartagińczycy przystąpili do oble-
gania Geli. Dionizjos pospieszył z odsieczą, został jednak odparty. Udało mu się wszakże
osłonić ludność uciekającą z Geli i z sąsiedniej Kamaryny. A więc całe południowe wybrzeże
wyspy znalazło się w ręku Kartagińczyków. Obecnie mogli oni uderzyć wprost na Syrakuzy.
Niepowodzenia Dionizjosa dodały odwagi jego wrogom; byli nimi głównie ludzie zamoż-
ni. Sądzili oni, że w tej sytuacji uda się obalić samodzierżcę, zniechęcone bowiem masy lud-
ności odwrócą się od niego tak samo, jak poprzednio opuszczały innych pokonanych wo-
dzów. Toteż w czasie odwrotu spod Kamaryny jazda, złożona prawie wyłącznie z bogatych
obywateli, samowolnie popędziła przodem i zajęła Syrakuzy. Jezdzcy obrabowali dom Dioni-
zjosa, a jego młodą żonę zgwałcili i skatowali tak straszliwie, że wkrótce zmarła; może
zresztą popełniła samobójstwo. Co zdziaławszy, bohaterzy spokojnie rozeszli się do swych
domów; byli przekonani, że z tyranem już się załatwili ostatecznie.
%7łołnierze piesi pozostali wierni Dionizjosowi. Na ich czele spieszył co sił za jazdą i wkro-
czył do miasta w kilka godzin po niej, o północy. Bez trudu oczyszczono miasto z powstań-
ców; tych, co nie zdołali uratować się ucieczką, wyrżnięto. Tak więc, właśnie skutkiem owej
rebelii, władza tyrana, który podawał się za rzecznika i opiekuna prostego ludu, jeszcze się
umocniła; wszyscy bowiem przeciwnicy zostali usunięci lub zastraszeni.
Szczęśliwym dla Dionizjosa zbiegiem okoliczności grozba kartagińskiego najazdu również
minęła. W wojsku nieprzyjacielskim wybuchła straszliwa zaraza; zaczęła się ona już w czasie
oblężenia Akragas, obecnie zaś srożyła się ze szczególnym nasileniem. W tym stanie rzeczy
Kartagińczycy nie mogli myśleć o działaniach zaczepnych. Zbliżała się zresztą słotna i chłod-
na pora zimowa.
Przyszły także pomyślne wieści ze Sparty, która tradycyjnie sprzyjała Syrakuzom we
wszystkich ich potrzebach. Obecnie mogła przysłać znaczniejsze ilości ludzi i nieco okrętów,
79
długoletnia bowiem wojna z Atenami już się kończyła; zwycięstwo lacedemońskie nie ule-
gało żadnej wątpliwości. Właśnie w tym roku Spartanie zagarnęli większość ateńskich okrę-
tów wojennych w cieśninie Hellespontu i już się przygotowywali do oblegania samych Aten.
Wspomniałem poprzednio, że oblężenie to miało zakończyć się po kilkunastu miesiącach
kapitulacją miasta, obaleniem demokracji, wprowadzeniem rządów Komisji Trzydziestu, któ-
rej przewodził Kritias.
Kartagińczycy, świetnie się orientując w aktualnej sytuacji, pierwsi wystąpili z ofertą za-
warcia pokoju. Dionizjos przyjął ją skwapliwie. Co prawda warunki nie były dlań zbyt ko-
rzystne, ale nie miał wyboru. Wszystkie miasta, które Kartagińczycy zdobyli na Sycylii, po-
zostawały w ich władaniu; postanowiono wszakże, iż ludność grecka może do nich wrócić i
pracować spokojnie, oczywiście płacąc daninę swym nowym panom.
RZDY DIONIZJOSA
Komisja Trzydziestu, która doszła do władzy w Atenach na skutek klęski wojennej, szu-
kała oparcia w warstwie obywateli zamożnych, prześladowała zaś żywioły demokratyczne. W
[ Pobierz całość w formacie PDF ]