[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pierwszy.
- Ty zostajesz - mruknął Eddie ze smutną miną. Przytulił psa,
który polizał go w nos. - Przestań! - szepnął.
144
RS
Melody wyszła z sypialni uśmiechnięta. W połowie schodów
posmutniała, a gdy stanęła na dole, miała mokre policzki. Popatrzyła
na Hope oczami pełnymi łez.
- Mamusiu - szepnęła, pociągając nosem. Hope wzięła ją na ręce
i przycisnęła do piersi.
- Nie płacz, serduszko. Mieszkasz niedaleko, więc będziesz
często mnie odwiedzać.
- To nie to samo.
- Wszystko będzie dobrze. Pocałuj mnie i idz do mamusi.
Melody ucałowała ją gorąco i rzewnie się rozpłakała. Wyszła z domu,
zanosząc się od płaczu.
Ralph zajrzał przez uchylone drzwi, groznie spojrzał na Hope i
nakazał:
- Płacz wzbroniony!
- Przecież ja nie płaczę. To... to Melody...
- Przejdzie jej. Ma kochającą rodzinę, która się nią zajmie. -
Popatrzył na Hope z góry. - Ja migiem wrócę i zajmę się tobą.
- Myślisz, że ci się uda?
Oparła się o zamknięte drzwi. Gdy umilkł warkot samochodu,
ciężkim krokiem poszła na piętro, aby spakować resztę rzeczy.
Powtarzała sobie, że nie wolno płakać, ale jej oczy nie były posłuszne.
Ralph dotrzymał obietnicy, tyle że nie Wrócił migiem. Nie było
go trzy godziny, dwadzieścia minut i piętnaście sekund.
- Gdzieś ty się podziewał? Zabłądziłeś?
145
RS
Zgłosiła pretensje takim tonem, że Rex wystraszył się i uciekł
pod kanapę! Natomiast Ralph jakby wcale nie zauważył sarkazmu.
Podbiegł i porwał ją w ramiona.
- Stęskniłaś się za mną?
- Phi! Też coś!
Ralph zamknął jej usta pocałunkiem, który trwał wieki. Kiedy
się odsunął, syknęła rozgniewana:
- Dobrze, że mama nie widziała. Dostałbyś od niej!
- Pewnie nic dobrego, więc szczęście, że jej tu nie ma.
- I tak oberwiesz, bo wszystko powiem. Nie ujdzie ci na sucho.
A teraz zawołam Rexa na ratunek.
- Widzisz, jak trzęsę się ze strachu? - Ralph zrobił perskie oko i
roześmiał się szelmowsko.
- Nie wierzysz, że jest grozny? Rex! Rex!
Sama się zdziwiła, że pies posłuchał rozkazu. Najpierw dało się
słyszeć szuranie na piętrze, a potem tupot na schodach. Rex wpadł do
pokoju, warcząc, przywarł do podłogi i groznie wyszczerzył kły.
- O holender! - wystraszyła się nie na żarty. - Nie... Rex... Siad!
Pies spojrzał na nią, jakby pytał: O co ci chodzi, moja pani?
Zdecyduj się". Powoli usiadł.
- Skoczyłby mi do gardła?
- Lepiej nie ryzykować. - Odetchnęła z ulgą. - Sama się
wystraszyłam.
146
RS
- O pani, dziękuję, żeś mi darowała życie. - Ralph skłonił się z
udaną pokorą. - Jeszcze nikt nie chciał rzucić mnie na pożarcie psu. W
dodatku bezzębnemu!
Rex stanął na tylnych łapach i wyszczerzył kły.
- Widzisz, zrozumiał obelgę.
- Widzę. Jak mam go przeprosić?
- Psy też są wrażliwe, jak niektórzy ludzie. Z niewiadomych
powodów Rex najbardziej lubi, gdy mówi się do niego kici". Na
przykład: Rex, siad, kici. - Pies posłusznie usiadł, wysuwając ozór. -
Przekonałam cię?
- Nie do wiary, nie do wiary. Po ślubie trzeba będzie coś z nim
zrobić.
Hope wyprostowała się.
- Po czyim ślubie, jeśli łaska? Nie przypominam sobie, żebyś mi
się oświadczył. Przysięgam, że jak się namyślisz, żeby to zrobić,
dostaniesz kosza.
- Duby smalone - zaśmiał się Ralph beztrosko. - Oboje wiemy,
że wyjdziesz za mnie. Twoja matka też jest tego pewna.
- Teraz ty pleciesz duby smalone. Skąd ta pewność, że ona wie,
że wyjdę za ciebie? No, skąd?
- Skąd? Bo ją pytałem i przyznała, że to niezły pomysł.
- Pytałeś matkę, a nie zapytałeś mnie?
- Głupio wyszło, co? - przyznał Ralph pokornie. - Postąpiłem jak
ostatni cymbał,
147
RS
- Nie ostatni, ale pierwszy, ostatni i jedyny - powiedziała z
gryzącą ironią. - Przyznaję ci pierwsze miejsce na konkursie
cymbałów. Dlaczego mi się nie oświadczyłeś?
- Bardzo logiczny tok myśli - rzekł Ralph, wzdychając ciężko. -I
zasadnicze pytanie.
- Nie potrafisz na nie odpowiedzieć?
- Potrafię. Odpowiedz mam gotową. Właściwie kilka, ale żadna
nie jest dobra. Bo widzisz, było tak: już myślałem, że się pobierzemy,
a ty wyskoczyłaś z tą rewelacją, że wychodzisz za mąż. Więc się
załamałem i pękło mi serce. Kim on jest?
- Kto?
- No, ten szczęśliwiec, za którego wychodzisz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]