[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pukania!
I nacisnęła klamkę.
Drzwi ustąpiły, nie były zamknięte na klucz. Deirdre najpierw uchyliła je
nieco, potem otworzyła szerzej. Przekroczyła jedną nogą próg pokoju syna i
natychmiast stanęła jak wryta.
Szok! Nie sposób żadnym innym słowem określić stanu, w jakim znalazła
się pani Carstairs, ujrzawszy Alana i Ebony nagich w łóżku, w jednoznacznie
erotycznej sytuacji.
- Alan! Ebony! Więc wy tutaj - zdołała jeszcze wykrztusić, ale już za
moment, nie mogąc złapać tchu, zaniemówiła.
Poczuła, że nie jest w stanie wydobyć z siebie bodaj słowa, nie jest w
stanie zebrać myśli, nie jest w stanie ruszyć się z miejsca! Chociaż więc chciała
jak najprędzej wycofać się na korytarz i dopiero tam, ewentualnie poczekać na
jakieś wyjaśnienia ze strony obydwojga młodych, wciąż stała w otwartych
drzwiach pokoju i chcąc nie chcąc patrzyła, jak skonfundowany Alan próbuje
osłonić swoją męską nagość prześcieradłem, a roztrzęsiona Ebony usiłuje
schować głowę pod poduszkę.
- Jak można wchodzić bez pukania do sypialni dorosłego mężczyzny? -
mruknął z wyrzutem Alan, kiedy nie tylko już nieco ochłonął, ale również zdołał
z grubsza okryć siebie i partnerkę.
- 45 -
S
R
- Ależ ja pukałam! Kilka razy pukałam! - przemówiła w końcu pani
Carstairs.
- No, to jak można nie wyjść natychmiast, jeśli już się zastanie dorosłego,
mężczyznę z kobietą w łóżku? Z dorosłą kobietą!
- Ależ ja... Ja chcę wyjść, tylko nogi odmawiają mi posłuszeństwa -
zaczęła się tłumaczyć pani Carstairs, dzieląc zdania na krótkie fragmenty,
pomiędzy którymi robiła sobie przerwy dla zaczerpnięcia głębokiego oddechu. -
Ja nie mogę się ruszyć z wrażenia... że wy tutaj... że Ebony... że ty, Alan, jak ty
mogłeś?
- Niby co? Uwieść tę słodką dziewuszkę, tę milutką Ebony, tak? No,
niech będzie, że mogłem, że ją uwiodłem, że jestem cynicznym rozpustnikiem i
w ogóle starym draniem! Niech już będzie, że to ja, że to wszystko tylko i
wyłącznie moja wina! Niech ci już tak będzie, mamo, jeśli chcesz! - wybuchnął
Alan.
Pani Carstairs milczała.
Ebony również.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie wiedziała, co robić, chociaż zdawała
sobie sprawę, że coś zrobić powinna, zamiast kryć głowę w poduszkę niczym
struś w piasek.
W końcu zdecydowała się na czynność szokującą, jakkolwiek w
zaistniałej sytuacji najbardziej skądinąd logiczną i najprostszą. Nago wyśliznęła
się z łóżka. Pozbierała swoje porozrzucane w nieładzie po pokoju części
bielizny i garderoby. I po prostu zaczęła się ubierać!
A kiedy była już kompletnie ubrana, powiedziała osłupiałej pani Carstairs
tylko tyle:
- Przepraszam. Najmocniej panią za wszystko przepraszam. I bardzo
dziękuję za przepyszną kolację. Dobranoc.
- 46 -
S
R
Po czym szybkim krokiem wyszła z pokoju, zbiegła po schodach na dół,
pośpiesznie przeszła przez hall do frontowych drzwi i z dumnie podniesioną
głową opuściła rezydencję Carstairsów.
Deirdre i jej syn zostali sami.
- Może byś jednak w końcu wyszła, mamo? Chcę się ubrać - mruknął
Alan.
- Już idę, tylko Alan, jak to możliwe, że wy...
- Przecież, do licha, nie zwabiłem jej tu podstępem ani nie wciągnąłem
siłą! Sama, z własnej woli na mnie poleciała. I to nie pierwszy raz!
- Ebony?
- No, a kto?
- Fakt, sama widziałam. Ale przecież ty jesteś od Ebony starszy o całych
dwanaście lat! Jesteś od niej o wiele bardziej doświadczony życiowo,
powinieneś być bardziej odpowiedzialny. Przecież kiedyś sprawowałeś nad nią
prawną opiekę. Jak mogłeś sobie na coś takiego pozwolić? %7łeby wciągać w
łóżkowy romans dziewczynę...
- Kobietę! - przerwał matce Alan. - Dorosłą i w pełni samodzielną
kobietę! Zapewniam cię, że nawet palcem nie tknąłem twojej najsłodszej i
najukochańszej Ebony Theroux, póki nie ukończyła dwudziestego pierwszego
roku życia i zgodnie z obowiązującymi w tym kraju przepisami prawa nie
osiągnęła pełnoletności.
- Więc wy dwoje już tak ze sobą od przeszło roku romansujecie? -
zdziwiła się Deirdre. - Tylko dlaczego w tajemnicy? Na litość boską, Alan,
przecież Ebony to taka wspaniała dziewczyna! Więc skoro już... no, macie się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]