[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To za słabo powiedziane. Przepięknie. Chciałem dotknąć twoich włosów
już wtedy na przyjęciu.
Laura uniosła ciężkie jak z ołowiu ręce i drżącymi palcami odpięła górny
guzik koszuli Hanka.
- Ty też chcesz zobaczyć mnie w świetle dnia, prawda? - szepnął.
Wysunął dłonie z jej włosów i przeniósł je na guziczki jedwabnej bluzki.
- Tak - z trudem wyszeptała Laura.
Stali naprzeciw siebie w milczeniu, skoncentrowani na maleńkich
guziczkach jej bluzki i na solidniejszych guzikach jego koszuli. Oddychając
ciężko, Hank rozchylił delikatnie jej bluzkę, odsłaniając małe piersi, osłonięte
koronką stanika.
- Robotnicy jeszcze pracują - zauważyła nagle zaniepokojona Laura. -
Któryś może tu wejść.
- Nie odważą się.
Ledwo wypowiedział te słowa, kiedy wołanie z dołu zniszczyło cały
intymny nastrój.
- Ej, Hank! Jesteś tam?
- 66 -
S
R
- Wyrzucę go z roboty - warknął pod nosem Hank. - Tak, Dave. O co
chodzi?! - krzyknął głośno.
Laura błyskawicznie zapięła bluzkę.
- Jakieś małżeństwo chce porozmawiać z tobą o kupnie tego domu.
Choć dzieliło ich co najmniej trzydzieści centymetrów, Laura poczuła, że
Hank zesztywniał. Ona też.
Ktoś chce kupić dom? Ten dom? Dom Hanka? Nasz dom? Te
przerażające myśli przez moment wirowały w głowie Laury, a potem połączyły
się w jeden niemy krzyk protestu. Nie!
- Dobra, zaraz schodzę.
Odpowiedz Hanka podziałała na Laurę jak szpilka przekłuwająca balon.
- No, cóż - rzekła z udawanym spokojem. - Wygląda na to, że wkrótce nie
będę potrzebna.
Hank, który już był w drzwiach, odwrócił się gwałtownie i spojrzał na nią
zdumiony.
- O czym ty mówisz?
- To małżeństwo, które chce cię widzieć. Jeśli kupią dom, to już nie
będziesz potrzebował dekoratora wnętrz.
- Nie kupią tego domu - odparł, patrząc jej prosto w oczy.
- Skąd wiesz? - Laura z trudem zachowywała spokój.
Hank zapiął do końca koszulę i oparł ręce na biodrach.
- Bo nie mogą kupić domu, który nie jest na sprzedaż - powiedział
zdecydowanie.
- Tak? - Laura poczuła się trochę lepiej. - Dlaczego nie jest na sprzedaż?
- Dlaczego? - Hank spojrzał na łóżko, a potem na nią i uśmiechnął się. -
Bo jest nasz i... tylko nasz.
Jego odpowiedz podniosła ją na duchu. Uśmiechem powiedziała mu
wszystko. Hank zrobił krok w jej kierunku, ale powstrzymała go ruchem dłoni.
- Czekają na ciebie. Lepiej idz.
- 67 -
S
R
Jego wahanie było najmilszym komplementem.
Popatrzył na nią przez chwilę.
- Dobrze - zgodził się niechętnie, po czym jakby bojąc się, że jeśli nie
wyjdzie teraz, to nie wyjdzie nigdy, ruszył ku drzwiom. Raz jeszcze popatrzył
na nią z uśmiechem. - Lubię, jak masz rozpuszczone włosy - rzucił i już go nie
było.
W śmiechu Laury pojawiła się nowa, młodzieńcza nuta. Schyliła się, by
pozbierać z podłogi spinki. Owszem, dla Hanka może nosić włosy
rozpuszczone, ale ma jeszcze robotę i nie pozwoli, by ktoś inny zobaczył ją tak
wyglądającą.
Otworzyła drzwi do łazienki i stanęła jak wryta, dokładnie tak, jak
wchodząc wcześniej do sypialni. Szeroko otwartymi ze zdumienia oczami
patrzyła na zmiany, jakich dokonał tam Hank.
Na wieszakach pyszniły się czarne i czerwone ręczniki. Małe czerwone
maty obok prysznica chroniły przed pochlapaniem czarno-białą wykładzinę.
Przybory toaletowe Hanka stały na mosiężnej półeczce nad umywalką. Czarna
szczoteczka do zębów była jedyną mieszkanką umieszczonego na ścianie
uchwytu. Najbardziej jednak zdziwiła ją zwisająca z sufitu przy oknie ogromna
paproć.
Zamieszkana i bardzo intymna, podsumowała oględziny Laura. Podeszła
do lustra i automatycznym ruchem ściągnęła włosy w elegancki koczek. Twarz,
którą zobaczyła, była młodsza, mniej zmęczona i dużo mniej spięta niż ta, którą
zazwyczaj oglądała.
Czy jedna noc, a właściwie pół, spędzona z Hankiem mogła dokonać
takich zmian? Laura zdawała sobie sprawę, że jest to pytanie retoryczne, zmiany
te bowiem czuła całą sobą.
Na szczęście rano Megan zbyt się spieszyła, a Ruth była zbyt zajęta, by
bliżej zainteresować się tym, co im Laura oznajmiła, że z powodów
zawodowych nie wróci na noc.
- 68 -
S
R
- Nowy klient? - zapytała z roztargnieniem Megan, przełykając sok i
spoglądając na zegar.
- Tak. - Laura z ulgą powiedziała prawdę.
Przecież Hank jest nowym klientem. Jeszcze większą ulgę poczuła, kiedy
córka zadowoliła się tą odpowiedzią.
- Czy mam zadzwonić do Brooke i Dona i powiedzieć im, że jutro nie
zagrasz z nimi w brydża? - zapytała Megan, wstając od stołu.
- Nie, oczywiście, że nie - pokręciła głową Laura. Zupełnie zapomniała,
że są umówieni. - Wrócę na czas.
Ruth postawiła przed nią grzankę i jajko na miękko.
- To trochę dziwne, co? - skomentowała jedynie.
- Yhm - mruknęła znad kawy Laura i pomyślała, że to co robi,
przynajmniej dla niej, jest dużo bardziej niż trochę dziwne. Przed Ginnie,
oczywiście, nie musiała się tłumaczyć, przez cały dzień miała jednak wrażenie,
że asystentka ją obserwuje.
Dopiero teraz, spoglądając w lustro, Laura zrozumiała, dlaczego.
Rzeczywiście wyglądała inaczej, także czuła się inaczej!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]