[ Pobierz całość w formacie PDF ]
umarła i Jenny założyła własny album. Większość zdjęć była autorstwa Nancy. Jenny w
pierwszym miesiącu ciąży. Jenny w drugim miesiącu ciąży... Niektóre fotografie liczyły sobie
zaledwie kilka dni. Alexis zobaczy je kiedyś i zrozumie, jak niecierpliwie jej oczekiwała.
Nie zmieniało to oczywiście faktu, że Matt zamieszany był w całą sprawę przyjścia
Alexis na świat tylko i wyłącznie przypadkiem. Co z tego, że robi teraz wokół dziecka dużo
szumu? Ważniejsze jest, jak będzie się zachowywał po jego przyjściu na świat. Nie stanowiło
dla niego żadnego problemu przysłanie szofera w wytwornej limuzynie, ogromnego bukietu
kwiatów czy cateringu, ale czy będzie w stanie o drugiej w nocy wstać i nakarmić
maleństwo? W tej kwestii niewątpliwie mogła liczyć tylko na siebie.
Poczuła się tak, jakby była liną podczas zabawy w przeciąganie. Za jeden koniec ciągnęły
obawy i złe przeczucia, a za drugi tęsknota za prawdziwą miłością. Pragnęła Marta i poczucia
bezpieczeństwa, którego był ucieleśnieniem, ale gdy tylko pozwalała sobie na chwilę
beztroski, złe wspomnienia atakowały ją ze zdwojoną siłą. Czy można nauczyć człowieka
zaufania?
Oparła głowę o huśtawkę i wciągnęła przez nos chłodne jesienne powietrze. Wiatr niósł
po trawniku pożółkłe liście. Mały klonowy listek upadł na kartkę otwartego albumu i Jenny
powróciła myślami do swoich rodziców.
Mart nigdy dotąd nie wspomniał choćby słowem o matce. Mogłaby się założyć, że
musiała to być, a może i wciąż jeszcze jest, nadzwyczajna wprost kobieta.
A ona nienawidziła swoich rodziców. Nawet jeśli były to zbyt mocne słowa, to z całą
pewnością nie darzyła ich ciepłymi uczuciami. Postanowiła, że nigdy nie dowiedzą się o
Alexis. To będzie kara za wszystkie krzywdy, jakie jej wyrządzili, najgorsza, jaką udało się
jej wymyślić. Nigdy nie zobaczą tego wspaniałego maleństwa, cudu natury, jakim jest ich
śliczna wnuczka.
Z myśli wyrwał ją chrzęst kół samochodu sunącego po drodze dojazdowej do jej domu, a
potem zobaczyła wjeżdżającą na podjazd wielką limuzynę.
Matt wyskoczył z samochodu. Miał na sobie obcisłe dżinsy, sweter w serek i miękką
skórzaną marynarkę.
Poczuła, jak budzi się w niej pożądanie. Alexis podskoczyła w jej brzuchu, jakby chciała
powiedzieć: Mamusiu, nie denerwuj się, to tylko tatuś przyjechał!
Miała rację. To był tylko Matt. Mógł zostać, ale równie dobrze mógł odjechać na zawsze.
Nie miała wpływu na ich wspólną przyszłość, choć serce podpowiadało jej zupełnie co
innego.
Uśmiechnęła się i pomachała ręką na powitanie. Nawet z tej odległości dostrzegła w jego
oczach zdziwienie.
Podbiegł i jednym susem wskoczył po schodkach na ganek. Domyślała się już, po kim
Alexis ma takie zamiłowanie do sportu. Usiadł na balustradzie, skrzyżował nogi i wsunął ręce
do kieszeni. Nie pocałował jej na powitanie ani nie zapytał: Jak się czują moje
dziewczynki? . Chyba nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ją zaniepokoił tym swoim
zachowaniem.
Cześć, Mart! odezwała się pierwsza. Gdzie jest pan Steadman?
Dałem mu dzisiaj wolny wieczór. Odpoczęłaś sobie trochę?
Nie bardzo, Alexis miała dziś najwyrazniej lekcję kick boxingu. Urodzi się tak
wysportowana, że oszczędzę na dodatkowych lekcjach gimnastyki.
Nie martw się o wydatki, ja się wszystkim zajmę.
Nie ma takiej potrzeby, założyłam jej fundusz edukacyjny, gdy tylko dowiedziałam się,
że jestem w ciąży. Gdy kryjąc zażenowanie, zaczął uporczywie wpatrywać się w czubki
swoich butów, Jenny mruknęła: No tak, to jasne... Chyba nie ma rzeczy, której o mnie nie
wiesz.
Możemy o tym zapomnieć? poprosił zmieszany.
W porządku, niech będzie. Tak naprawdę nie zamierzam się tym przejmować.
Naprawdę?
Co się stało, to się nie odstanie. Musiałeś mnie sprawdzić dla własnego bezpieczeństwa.
Gdybym miała pieniądze, pewnie zrobiłabym tak samo. Nancy też poszukała informacji na
twój temat, a o twoich złych zwyczajach mogłam sobie poczytać w Inquier .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]