[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PIKNA I BOGATA
123
krok, to mo\e i ty porozmawiałabyś z mamą. Zrób pierwszy krok, tak jak to mi doradzasz
- powiedziała po namyśle.
- To nie jest to samo - stwierdziła Carlotta. - Chodz, cara. Wracajmy do domu. Twój
ojciec jest ju\ pewnie bardzo głodny po całym dniu fizycznej pracy. Czy robiłaś ju\ kiedyś
manicotti? - spytała wnuczkę.
Ju\ nigdy się nikomu nie zwierzę, powtarzała sobie w myślach po raz kolejny. Charlotte
przez resztę wizyty u babci musiała wysłuchiwać porad taty i seniorki rodu, jak powinna roz-
wiązać swoje problemy sercowe oraz co powinna powiedzieć Gabe'owi,
Teraz, Medy razem z ojcem wracali do Atlanty, starszy pan ciągle jeszcze prze\ywał
problemy córki.
- Skąd facet ma wiedzieć, co do niego czujesz, skoro mu tego nie mówisz? Wiem, \e jest
inteligentny, ale nie jest przecie\ telepatÄ….
- Masz rację - przytaknęła Charlotte, udając, \e czyta gazetę.
Ralston Westwood nie poddawał się jednak łatwo.
- Nie chcę, kochanie, by ominęło cię szczęście. Obiecaj mi, \e coś z tym zrobisz -
poprosił córkę.
- Dobrze, tato.
- Czy wiesz, jaką specjalizację robi Gabe? - spytał starszy pan.
- Nie rozmawialiśmy o tym.
- Prawo cywilne. Dowiedziałem się tego od Lavinii Jackson. Charlotte bardzo się
zdziwiła.
- Tak, tak, kochanie. Du\o spraw, mało pieniędzy, jeszcze
124 PIKNA I BOGATA
mniej sławy. Ka\dy inny zająłby się rozwodami bogaczy i zarobił fortunę. Dla Gabe'a
liczÄ… siÄ™ jednak ludzie, nie pieniÄ…dze.
- Czego jeszcze dowiedziałeś się od pani Jackson? - spytała ciekawie Charlotte.
- Jego rodzice zmarli, kiedy był małym chłopcem, brat i siostry pojechali w świat i
zało\yli własne rodziny. Nie skończył liceum...
- śartujesz, tato?
- Nie. Rzucił szkołę i przez jakiś czas włóczył się bez celu. Wreszcie stwierdził, \e
wiedza daje pewne mo\liwości, i wrócił do szkoły. Po jej ukończeniu przekonał armię, \eby
go przyjęła, by mógł zarobić na studia. Zaraz po powrocie z wojska o\enił się, ale po dwóch
latach sielanka skończyła się rozwodem. Teraz sprawuje całkowitą opiekę nad synkiem. Ben
mieszka z nim od pierwszych dni Gabe'a na uczelni. Było krucho z pieniędzmi, więc zaradny
Szulinski zaczął pracować jako tapeciarz. Nie było mu łatwo, kochanie. Zrozum go.
- Tak. Widzę, \e niezbyt mu się wiodło.
- Więc powiedz mu, \e go kochasz.
Charlotte spojrzała w zielone oczy ojca i pokiwała głową na znak zgody.
Gabe zajmował się tego lata wszystkim, byle nie myśleć o Charlotte. Jednak nawet
wielkie upały nie były w stanie wymazać jej obrazu z pamięci.
Malował właśnie ganek Lavinii i wcią\ rozmyślał o pięknej Charlotte. Ach, ten smak jej
ust, rozmarzył się.
- Tato, Vinnie mówi, \e nie mogę wło\yć swojego ulubionego podkoszulka na wieczorną
zabawę - po\alił się chłopiec.
PIKNA I BOGATA 125
Gabe przyjrzał się trzymanemu przez synka podkoszulkowi i stwierdził krótko:
- Lavinia ma rację. Włó\ coś innego.
- Nie zamierzam się stroić - ostrzegł go Ben i naburmuszony wrócił do mieszkania.
Wieczorem miała się odbyć zabawa dla dzieci i Ben martwił się, \e prawie nikogo tam
nie zna. Chłopiec ju\ od kilku tygodni bjI bardzo smutny, bowiem Gabe ustalił, \e muszą się
przeprowadzić, tak by on miał bli\ej do uczelnię. Lavinia zaś dowiedziała się, i\ przyje\d\a
jej wnuk i \e z nią zamieszka. Dorośli byli zadowoleni z obrotu spraw, ale chłopiec czuł się
nieswojo.
Charlotte nie była w nastroju do zabawy. Obiecała jednak matce Heather, \e przyjedzie, a
zawsze starała się dotrzymywać słowa.
Uff, jak gorąco, pomyślała, wachlując się chusteczką.
Było gorąco i parno. Charlotte próbowała przed wyjściem uło\yć włosy, jednak wilgoć w
powietrzu sprawiała, \e uparcie zwijały się w loczki.
Była podenerwowana. Nocami nie mogła spać i rozmyślała I Gabie. Kiedy tylko ktoś
dzwonił do drzwi, zdawało się jej, \e to on.
Teraz wiedziała ju\, \e przegapiła sprawę. Wydawało się ju\ za pózno na jakiekolwiek
wyjaśnienia, jednak\e trudno było pogodzić się z pora\ką.
Charlotte wybrała piękną sukienkę z kremowego jedwabiu. Pło\yła be\owe skórzane
sandałki i zarzuciła na szyję ręcznie malowaną apaszkę. Gotowa do wyjścia zerknęła na swe
odbicie % %- lustrze.
Niezle, stwierdziła i wyszła z domu.
126 PIKNA I BOGATA
Gabe ju\ po godzinie miał ochotę opuścić towarzystwo. Zresztą jego syn ju\ wcześniej
miał dosyć zabawy.
- Tu jest strasznie nudno, tato - marudził.
- Masz kąpielówki, mo\e pójdziesz popływać w basenie? - zachęcał ojciec. - Zobacz, jak
tam du\o dzieci.
- Ale ja nikogo nie znam - powiedział chłopczyk płaczliwie,
- I nie poznasz, skoro wstydzisz się do nich przyłączyć.
- Nie pójdę pływać - oznajmił stanowczo Ben i skrzywił się \ałośnie.
- Dobrze. Nie idz. Mo\e pójdziesz pograć w piłkę no\ną. Tam na boisku jest sporo
chłopców w twoim wieku.
- Na pewno nie będą chcieli ze mną grać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]