[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdaniem, ma w sobie więcej woli, niż ludzie przypuszczają. Tylko że to się okazało dopiero po
ślubie. Jeśli chodzi o Nikoline, to ona wciąż łazi za Krystianem, ale on ją przez cały czas
odpycha. Cieszy mnie, że mogę być tego świadkiem. Ale dzięki Twojemu ostrzeżeniu mogę się
postarać, by pokrzyżować jej plany. Bardzo Ci dziękuję. Równocześnie muszę poinformować
Cię, że zarówno Kristian, jak i parobek Ole są cali i zdrowi.
Bardzo bym chciała być teraz przy Tobie, trzymać Cię za rękę i pocieszać Cię, ale
sama wiesz, jakie to trudne. A nawet po prostu niemożliwe. Pomyśl o słowach, zapisanych w
Piśmie Zwiętym: mnóstwo wody nie może ugasić miłości, a strumień jej nie ostudzi&
Pamięć o Jensie i o tym, co was łączyło, nigdy nie zaginie.
Tymi słowami muszę zakończyć mój list.
Najlepsze pozdrowienia od Twojej oddanej przyjaciółki
Helene
Elizabeth starannie złożyła arkusik. Włoży list do skrzyni, ale słowa Helene zachowa
w sercu. Przyjaciółka nie powiedziała, że Jens nie żyje, ale że go nie ma. Dzieli z nią żałobę i
z pewnością także wierzy, że któregoś dnia Jens wróci.
Elizabeth szybko zrobiła co trzeba w oborze. Na wydojenie jednej kozy i nakarmienie
jej i owiec nie potrzeba zbyt wiele czasu. Przecedziła mleko, zanim przyniosła siano. Zostało
go już bardzo niewiele, dlatego dodawała do paszy gotowane ryby i odpady i cięte wodorosty.
Stała teraz pogrążona w myślach, gdy zwierzęta nagle przestały żuć i spoglądały gdzieś za
nią. Elizabeth zrobiło się nieprzyjemnie, jakby ją obejmowała jakaś spocona dłoń. Włosy na
43
karku zjeżyły się, kiedy czyjś cień padł na podłogę. Myśli wirowały jej w głowie. Potrzebuje
czasu, żeby chwycić widły stojące pod przeciwległą ścianą. Postać za nią zamykała jedyną
drogę ucieczki. I nie jest to nikt znajomy, nikt, kto dobrze jej życzy, bo w takim razie już
dawno by się odezwał. Wiedziała, że znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, czuła
pulsowanie pod skórą.
Poklepała kozę po głowie.
- Jeszcze wam dobrze nie posprzątałam rzekła, wyciągając rękę po widły. Zanim
jednak to zrobiła, intruz zaatakował. Czyjaś silna ręka gwałtownie chwyciła ją w pasie, druga
zatkała usta.
- Zdawało ci się, że jesteś przebiegła? spytał wulgarny męski głos. W nos Elizabeth
buchnął ciężki odór jego oddechu.
Jeśli zaraz nie cofnie tej swojej brudnej łapy, to zwymiotuję, pomyślała udręczona.
- Ilu ludzi jest jeszcze w domu? spytał napastnik.
Elizabeth zastanawiała się czy powinna skłamać i powiedzieć, że tak, w domu jest jej
mąż i ojciec. Czy napastnik jej uwierzy i pozwoli odejść? Nie, prawdopodobnie nie. Ane,
biedactwo, pomyślała nagle. Muzę wyjść z tego cała i zdrowa i wrócić do niej. Elizabeth
ostrożnie poruszyła głową. Ucisk na ustach zelżał, ale równocześnie mężczyzna wyciągnął z
kieszeni nóż i przyłożył jej do gardła
- Tylko spróbuj krzyknąć, a będzie z tobą marnie wysyczał. Na jej policzek spadło
parę kropel śliny.
- Kto jest w domu?
- Moja dwuletnia córeczka. Zpi na strychu odparła, czując że ze strachu głos na
piskliwy, obcy.
- I nikogo więcej? pytał dalej.
- Nie.
- Czekasz na kogoś?
Miała ochotę powiedzieć, że na Jensa, ale dała spokój.
- Nie, na nikogo.
- No to dobrze. W takim razie idziemy nakazał, chwytając ją mocno za ramię.
Tysiące myśli przelatywały jej przez głowę, kiedy mogła mu się nareszcie przyjrzeć.
Czarne włosy i broda były tłuste i potargane. Ubranie zwisało w strzępach i cuchnęło
potwornie. Kiedy otworzył usta, by coś powiedzieć, zobaczyła spróchniałe, nieduże pieńki po
zębach. Ale najgorsze były oczy. Było w nich coś dzikiego i desperackiego, coś, co
sprawiało, że marzła z przerażenia. Natychmiast zrezygnowała z pomysłu, by mu się
wyszarpać i uciec. Ten człowiek byłby w stanie zabić ją na miejscu.
- A może o mnie słyszałaś? spytał.
Elizabeth nie odpowiadała,
- Nie słyszałaś o zbiegłym więzniu? spytał znowu z dumą w głosie.
Tak też myślała, przemknęło Elizabeth przez głowę, gdy potykając się, szła z
napastnikiem w stronę domu.
W kuchni stał przez dłuższą chwilę i nasłuchiwał. Rozglądając się równocześnie
wokół. Potem popchnął ją przed sobą do izby, ta, też się rozejrzał, żeby stwierdzić, że
pomieszczenie jest puste.
- Lepiej, żebyś mówiła prawdę, że jesteś w domu sama syknął. Masz jakąś broń?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]