[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nych dni i upojnych nocy poznała go nieco lepiej, lecz wiedziała, że ukrywa przed nią to,
co najważniejsze. Prawdziwe uczucia, myśli, wspomnienia. Ilekroć zadawała jakieś bar-
dziej osobiste pytanie, Rio odpowiadał żartem lub chował się za obojętną miną. Wyda-
wał jej się wtedy odległy, niemal obcy.
R
L
T
Prawie codziennie zaszczycali swoją obecnością jakąś ważną i prestiżową imprezę.
Pozowali fotoreporterom do zdjęć. Evie ze zdumieniem odkryła, że to nie wymaga od
niej zbyt wiele wysiłku. Wystarczyło się uśmiechnąć i spojrzeć na Ria z uczuciem.
Uczuciem, które wbrew jej woli zaczęło się rodzić w jej sercu i z każdym dniem przybie-
rało na sile. A może po prostu sama zaczęła wierzyć w to, co tak przekonywująco od-
grywali? Starała się o tym nie myśleć. Nie chciała psuć ich wspólnych chwil. Rio był
czarującym kompanem i wymarzonym kochankiem. Evie pragnęła jedynie przyjemności,
jego bliskości. Wreszcie czuła, że naprawdę żyje. Z niewysłowionym smutkiem myślała
o dniu, kiedy to wszystko się skończy. O dniu, w którym, zgodnie z ich umową, będzie
musiała go rzucić.
Ich wspólne zdjęcie, to, od którego wszystko się zaczęło, nadal nie zostało wydru-
kowane. Plan, który obmyślił Rio, zdawał się działać idealnie.
Evie znowu obudziła się w środku nocy i odkryła, że śpi sama. Bezgłośnie wstała z
łóżka. Miała nadal obolałe nogi; cały wieczór przetańczyła z Riem podczas imprezy in-
augurującej działalność nowego, modnego lokalu, w którym co chwila ocierali się o ko-
goś sławnego. Na palcach podeszła do drzwi i usłyszała, że Rio rozmawia przez telefon.
Zdumiał ją niebywale łagodny ton jego głosu. Nie wiedziała, że Rio jest w stanie
wkładać tyle uczucia w każde wypowiedziane szeptem słowo. Było oczywiste, że osoba,
z którą rozmawiał, jest mu bardzo bliska.
- Si, tesoro. Ti amo - rzucił nagle do słuchawki.
Serce Evie przeszył ostry ból. Ti amo. Nie mówiła po włosku, lecz wiedziała, co
znaczą te słowa. Kocham cię.
Miała wrażenie, że spada w otchłań. Chwyciła się framugi. Do jej umysłu niczym
błyskawica wdarła się druzgocąca myśl.
Rio kogoś ma. Kobietę, którą kocha. I zdradza ją ze mną!
Poczuła w brzuchu falę mdłości, a w piersi gwałtownie rosnący gniew. Była
wściekła na niego, lecz przede wszystkim na siebie.
Pchnęła drzwi. Rio odwrócił się i zmarszczył brwi.
- Dlaczego nie śpisz?
Milczała. Była blada jak ściana. Dygotała.
R
L
T
- Wychodzę - wyszeptała ledwie słyszalnie.
- Dokąd?
- Nie wiem. Muszę wyjść. Odejść od ciebie.
Rio zerwał się z miejsca i podszedł do niej.
- Nie możesz - zakazał jej. - Jeszcze nie teraz. Nie możesz złamać naszej umowy.
- Mogę. Muszę.
Nie patrzyła na niego. Nie chciała na niego patrzeć.
Rio położył ręce na jej ramionach i potrząsnął nią lekko.
- Evie, co się stało?
Nie odpowiedziała.
- Co się stało? - powtórzył ostrzejszym tonem.
- Czy ona o mnie wie?
Przez jego twarz przebiegł skurcz. Przełknął głośno.
- Podsłuchiwałaś.
- Niechcący. Ale nie mam zamiaru cię przepraszać. Czy ona o nas wie?
- Uspokój się, tesoro...
- Nie mów tak do mnie! - wybuchnęła nagle. - Jak śmiesz? Miałeś rację. Jesteś
skończonym bydlakiem. Cały tydzień mnie oszukiwałeś. Kochałam się z tobą, a ty...
- A ja co? - warknął.
- A ty jesteś związany z inną kobietą. Dlaczego mi nie powiedziałeś? - syknęła z
wyrzutem.
- Nie jestem z nikim związany.
- Przecież słyszałam! Nie kłam, Rio. Brzydzę się kłamstwem! - zawołała z furią.
Rio zaklął pod nosem i zaczął chodzić po salonie nerwowym krokiem, przeczesu-
jąc włosy drżącą dłonią. Wreszcie stanął i zatopił w niej mroczne spojrzenie.
- To nie jest moja kochanka - oświadczył. - To nie jest kobieta.
- A kto? - zdumiała się.
- Dziecko - odparł. - Czteroletnie dziecko.
- Chcesz powiedzieć, że...
- Mam córkę - wyznał wreszcie.
R
L
T
- Informuj mnie na bieżąco, Pietro.
Rio zakończył rozmowę z prawnikiem i spojrzał na Evie. Był już ranek, lecz kotary
nie przepuszczały światła. Siedziała skulona na sofie. Bladość twarzy podkreślał ognisty
kolor jej włosów.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz córkę?
- To nie twoja sprawa - burknął.
Zauważył, że zranił ją tym komentarzem. Dodał więc pospiesznie:
- Nigdy nie rozmawiam o moich osobistych sprawach. Z nikim.
- Jestem dla ciebie nikim? - odparowała natychmiast. - Do diabła, Rio, przecież
spaliśmy ze sobą! Tyle razy w ciągu tych kilku dni...
- To był seks - syknął. - Czysty seks. Co prawda fantastyczny, ale zrozum, że mię-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]