[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak starannie, że nie mogła się mylić.
Patrzyła w przestrzeń niewidzącymi oczami. To nie mogła
być prawda. Czy Luke był reżyserem tego filmu? Nie, z pew-
nością nie. To niemożliwe. Potrząsnęła głową.
Luke miałby być reżyserem tego filmu? Nie, na pewno nie.
Zbieg okoliczności nie mógłby być tak przerażający. Robyn
oparła głowę na kierownicy. Myślała intensywnie.
Znowu spojrzała na list. Ale dlaczego to miałoby być
kłamstwem? Przecież Luke był reżyserem filmowym. Sam jej
o tym powiedział. A Mark był aktorem.
Rósł żal. Mark napisał ten list w dniu śmierci. Został przez
Luke'a doprowadzony do ostateczności, do rozpaczy i załama-
nia. Pojechał w góry. Na zakręcie runął w przepaść. Do tej
pory tylko tyle wiedziała o wypadku. Mark jechał za szybko.
Tak stwierdziła policja.
To mogła zrozumieć. Czuł się nieszczęśliwy. Nie panował
nad sytuacją. I do tego przyczynił się właśnie Luke. To była
jego wina...
Zamrugała oczami.
S
R
Jeszcze raz powtórzyła sobie, co napisał o nim jej brat. Lu-
ke zniszczył mu życie. Przyczynił się do tragedii.
Walczyła ze łzami.
- Tak mi przykro, Mark, tak mi przykro - szeptała.
Zaczęła się zastanawiać, co powinna teraz zrobić. Pier-
wszą myślą było uciec stąd jak najdalej. Najlepiej pojechać
do domu i schować się pod ciepłą kołdrę, jak to robiła w dzie-
ciństwie. Może to nie było dorosłe zachowanie, ale pomagało
ukryć się przed światem. Chciała zwinąć się w kulkę i zapo-
mnieć, że popełniła tak straszny błąd i zakochała się w tym
draniu. Wreszcie potrafiła się do tego przyznać przed sobą.
Kochała go.
Nie, to nie może być prawdziwe uczucie, ja wcale go nie
kocham, przekonywała samą siebie. To nieprawda... On prze-
cież zabił Marka...
Oddychała ciężko. Czuła się wyczerpana nie tylko psy-
chicznie, ale i fizycznie. Czy potrafi teraz spojrzeć Luke'owi
w oczy?
Skonfrontować fakty. Powiedzieć mu, co myśli o nieludzkim
traktowaniu jej brata.
Chciało jej się płakać. Mało powiedziane: chciało jej się
łkać rozpaczliwie. Z bezsilności walić głową o kierownicę.
Nie mogła uciec. Przedtem należało załatwić tę sprawę.
Nie miała innego wyjścia. Nawet nie mogła się zabić. Jeśli
istniało życie pozagrobowe, nie mogła teraz spotkać się z bra-
tem. Powiedzieć, że go zdradziła i nie potrafiła doprowadzić
sprawy do końca? %7łe uciekła jak tchórz?
Wreszcie podjęła decyzję. Musi powiedzieć Luke'owi, co
o nim myśli. To było jej obowiązkiem wobec brata.
Zwalczyła w sobie chęć ucieczki. Szła w stronę dworku.
Dokładniej mówiąc, wlokła się noga za nogą, starając się od-
wlec konfrontację.
S
R
Nagle zagrodziła jej drogę Melissa. Stanęła z założonymi
rękami. Jej oczy miotały pioruny.
- Czy coś cię zdenerwowało? - zapytała Robyn.
- Nikt cię tu nie zapraszał - rzekła groznie Melissa. - To ja
zorganizowałam tę imprezę. To miała być taka mała niespo-
dzianka dla Luke'a. Tylko dla najbliższych przyjaciół. I zjeż-
dżaj stąd, dobrze ci radzę.
- Luke prosił, żebym została - powiedziała Robyn i próbo-
wała ją wyminąć.
- Nigdzie cię nie puszczę! Uczepiłaś się Luke'a jak rzep
i szukasz wymówek, żeby zostawać u niego na weekendy. On
stara się być uprzejmy i nie potrafi powiedzieć, żebyś wresz-
cie dała mu spokój. On już ma dość takich jak ty.
- Takich jak ja? - zdziwiła się Robyn. Myśli miała zaprząt-
nięte czym innym.
- Dziewczynek, które polują na bogatych panów.
Robyn po raz pierwszy zauważyła, że Melissa jest pijana.
Nie wyglądała dobrze z nadmiernie błyszczącymi oczami.
Mówiła nieprzyjemne rzeczy, a mowa jej była nieskładna i
bełkotliwa.
- O co ci chodzi? Zazdrościsz, że Luke nie zatańczył z tobą
ani razu? Dlaczego czepiasz się akurat mnie? To nie moja
wina, że on nie zauważa cię jako kobiety.
W oczach Melissy błysnęły mordercze błyski. Robyn oba-
wiała się, że za chwilę ją uderzy.
Nagle Melissa przestała się złościć. Uśmiechnęła się słod-
ko.
Zbliżał się Luke.
Robyn zmusiła się, żeby przybrać obojętny wyraz twarzy.
- Miło mi widzieć, że się zaprzyjazniłyście. Widzę, że
ucięłyście sobie pogawędkę.
Stanął teraz przed Melissą i uśmiechnął się do niej. A ona
wpatrywała się w niego jak klasyczna uwodzicielka.
- Właśnie się dowiedziałam, że nie zostałam zaproszona na
S
R
tę imprezę - powiedziała Robyn.
- Ona musiała mnie zle zrozumieć - szybko wyjaśniła Me-
lissa. - Nie mówiłam nic takiego.
Tym razem nie potrafiła ukryć zdenerwowania.
- Paul czeka na ciebie - rzekł Luke, przerywając jej mę-
czarnię. - Obiecałem, że cię poszukam. Zrób mu przyjemność
i idz do niego. - Mówił tonem nie znoszącym sprzeciwu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •