X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a on wziąłby ją na kolana, objął, uśmiechnął się tak, jak
tylko on potrafi, i zaczął całować... Niemal czułą smak je�
go warg, delikatny dotyk gorących dłoni i narastające po�
żądanie.
Gdyby się poddała, mogłaby zarzucić mu ręce na szyję,
przytulić się do niego, całować i czuć go tak, jak marzyła
od czterech długich lat. Wszystko stałoby się proste. Pożą�
dał jej i był tylko o kilka kroków. Nie musiałaby nic mówić.
Czuła swój przyspieszony puls. Zakręciło się jej w głowie.
Kusiło ją, by wstać... Powstrzymała się siłą woli. Przypo�
mniała sobie, jak cierpiała, gdy ich związek zaczął się roz�
padać.
- Wiem, że Toby cię lubi - odezwała się z trudem. -
Masz rację, będzie potrzebował ojca. Wiem, że jest mu mi�
ło, kiedy przychodzisz, jednak byłoby lepiej, gdyby jego
wzorem stał się ktoś taki jak Geoffrey.
- Geoffrey? A co w nim takiego wspaniałego, że powi�
nien być wzorem dla małego chłopca? - spytał Mac z iry�
tacją.
- To dobry człowiek - cicho odpowiedziała Georgia. -
Będzie troszczył się o mnie i Toby'ego. Na pewno nas nie
zawiedzie.
RS
- Ja też bym was nie zawiódł!
- Mac, żeby w to uwierzyć, potrzebuję czegoś więcej niż
curry. Mówimy o mojej przyszłości i przyszłości Toby'ego.
Nie chcę go narażać na rozczarowanie i cierpienie. Dość
już przeszedł. - Zmusiła się i spojrzała mu w oczy. - Nie
zamierzam ryzykować. Muszę być absolutnie pewna męż�
czyzny, który ma odgrywać tak ważną rolę w jego życiu
- powiedziała. - Mogłabym zaryzykować, gdyby chodziło
wyłącznie o mnie, ale Toby to inna sprawa - dodała.
- W takim razie będę próbował dotąd, dopóki mi nie za�
ufasz - oświadczył Mac.
Georgia zagryzła wargę.
- Byłoby łatwiej, gdybyś zrezygnował.
- Aatwiej dla ciebie czy dla mnie?
- Dla nas obojga.
Mac pokręcił głową.
- Przykro mi, ale nie mogę się zgodzić - stwierdził.
Wstał i Georgia odprowadziła go do wyjścia. Nie wie�
działa, co jeszcze mogłaby powiedzieć, żeby go przekonać.
Zaczekała, aż włożył kurtkę i wziął kask.
- Dziękuję, Mac. Curry było świetne - powiedziała przez
zaciśnięte gardło. Miała ochotę się rozpłakać, choć nie ro�
zumiała dlaczego.
- Cieszę się - odpowiedział.
Wyciągnął dłoń i objął jej twarz. Mogła się odsunąć, ale
coś zatrzymało ją w miejscu. Stała bez ruchu i spoglądała
mu w oczy.
Mac pochylił się i po chwili musnął jej usta delikatnym
pocałunkiem.
RS
- Georgia, nie zamierzam się poddać - powiedział cicho
i opuścił dłoń, a ona poczuła, że kolana uginają się pod nią.
- Jeśli o mnie chodzi, zakład nadal jest aktualny - dodał.
- Przyjechał! - zawołał Toby.
Przez całe rano kręcił się koło okna, czekając, aż Mac
wreszcie się zjawi. Teraz pobiegł otworzyć drzwi, a Geor�
gia wygładziła sukienkę i przybrała minę poważnej pro�
fesjonalistki, która mając czterdzieści jeden lat, doskonale
wie, czego chce od życia. W rzeczywistości czuła się jak za�
gubiona kobieta w średnim wieku. W nieskończoność po�
wtarzała sobie w myślach ostatnią rozmowę. Najchętniej
zadzwoniłaby do swojej najlepszej przyjaciółki w Londy�
nie i o wszystkim opowiedziała. Powstrzymała się od te�
go z trudem. Pomyślała, że taka analiza nie miałaby sensu.
Mac usłyszał od niej prawdę: chciała, by zrezygnował. Roz�
sądek podpowiadał jej, że podjęła słuszną decyzję, a jed�
nocześnie nie opuściło jej marzenie, by znalezć się w jego
ramionach. Co prawda ostatnio nie było ku temu oka�
zji, pomyślała z goryczą. Mac znów po mistrzowsku uni�
kał spotkań. Było to o tyle dziwne, że obiecał przekonać ją
o swoim zaangażowaniu. Tymczasem przez ostatnie dwa
dni widywała go tylko z daleka. Nie mogła doczekać się
dzisiejszego poranka. W końcu musiał spotkać się z nią,
jeśli zamierzał zabrać Toby'ego na wycieczkę.
Wreszcie się zjawił. Wzięła głęboki oddech i poszła się
przywitać. Stał w drzwiach wejściowych, słuchając wywo�
dów Toby'ego.
- Cześć - powiedziała. Jak zwykle na jego widok jej ser-
RS
ce przyspieszyło rytm. Z trudem utrzymywała chłodny ton.
- Toby nie zaprosił cię do środka? - spytała.
Mac uniósł głowę i spojrzał jej w oczy ze zmysłowym
uśmiechem. Poczuła lekki dreszcz.
- Myślę, że możemy ruszać od razu - zaproponował. -
Toby, jesteś gotów do wyjścia? Wziąłeś kurtkę?
Jak zwykle Toby odwrócił się do Georgii.
- Gdzie moja kurtka?
- Tam gdzie zawsze, na wieszaku przy tylnych drzwiach
- odpowiedziała zrezygnowanym tonem.
Mac spojrzał na nią ponownie, ale tym razem jego
wzrok był bardziej obojętny. Poczuła się nieco rozczaro�
wana, ale przywołała najlepszy uśmiech.
- Dokąd się wybieracie?
- Pojedziemy na wrzosowiska.
- Na wrzosowiska? - powtórzyła zaniepokojona. - Chy�
ba nie chcesz zabrać tam Toby'ego na tym twoim motocy�
klu? To zbyt niebezpieczne!
Mac przewrócił oczami.
- Oczywiście, że nie! - odparł i wskazał ręką w kierun�
ku jezdni. Za samochodem Georgii stało zaparkowane duże
kombi. - Jestem teraz dumnym właścicielem idealnego ro�
dzinnego samochodu. Nawet Geoffrey by mnie pochwalił!
- Kupiłeś samochód? - spytała z niedowierzaniem i spoj�
rzała na auto. Było jasnoczerwone, ale poza tym zupełnie
nierzucające się w oczy. Aż trudno uwierzyć, że Mac za�
mierzał nim jezdzić.
- Tak. Jak ci się podoba?
Georgia miała mieszane uczucia. Z jednej strony była
RS
zadowolona, bo to oznaczało, że Mac wreszcie stał się roz�
sądny i zaczął poważnie myśleć o statecznym życiu. Bar�
dzo chciała wierzyć, że zrobił to ze względu na nią. Jednak
z drugiej strony, poczuła żal. Mac zawsze miał motocykl,
nawet w Afryce. Pamiętała wspólne wyjazdy. Mac prowa�
dził szybko i zdecydowanie, a ona siedziała przytulona do
niego, jakby stanowili jedną osobę.
Motocykl oznaczał młodość, wolność i zabawę. Pozwa�
lał przeciskać się w ulicznych korkach, był symbolem ra�
dości życia.
- Jesteś pewien, że wiesz, co robisz? - spytała. - Prowa�
dzenie samochodu, to coś zupełnie innego niż jazda mo�
tocyklem.
- Chyba nie chcesz uczyć mnie sztuki kierowania? - spy�
tał rozbawiony. - A może przy następnej okazji nauczysz
mnie gotować?
Zaczepnie uniosła głowę.
- Zależy mi tylko na bezpieczeństwie Toby'ego - odpo�
wiedziała.
- Nie martw się. Obiecuję prowadzić ostrożnie. Zamie�
rzam nauczyć go fotografii krajobrazu. Dziś na wrzosowi�
sku powinno być doskonałe światło.
Dzień był słoneczny i Georgia wyobraziła sobie, jak
pięknie musi być na wzgórzach, kiedy ma się nad głową
błękit nieba.
- Brzmi bardzo zachęcająco - powiedziała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.