[ Pobierz całość w formacie PDF ]
posmak oceanu. Jej nagie stopy ślizgały się po chłodnym piasku, ziarenka
przesiewały się między jej palcami. Uśmiechnęła się, wsuwając swoje palce i
ruszając nimi tylko o to by poczuć to doznanie. Jako dziecko uwielbiała tak robić.
- Cześć.
Odwróciła się by zobaczyć Gabe a stojącego w niczym oprócz ciemnych
spodenkach i koszulce. W dłoni trzymał wielki piknikowy kosz. Cześć.
- Pięknie wyglądasz.
Zamrugała i spojrzała w dół. Była ubrana w tę samą czerwoną sukienkę, którą
miała na kolacji. Dziękuję.
Wskazał dłonią plażę. Panie przodem.
Uśmiechnęła się i zaczęła iść. Od kiedy twój dom jest na plaży?
Wzruszył ramionami. To jest sen.
Szli póki, jakoś, miejsce nie wydawało się właściwe. Sara poczekała aż Gabe
rozłoży koc przymocowany do jego koszyka tak ja sandały - Usiądz Saro.
Usiadła, podkurczając nogi pod siebie.
- Grzeczna dziewczynka.
Spojrzała na niego. Myślałam, że dzisiaj nie będziemy grać w te gierki.
Obserwowała jak siada naprzeciwko niej, krzyżując nogi. Sięgnął do koszyka bez
odpowiedzi.
- Gabe?
Rozgrzane spojrzenie, które jej posłał spowodował u niej dreszcze. W odpowiedzi
na jego drapieżny błysk w oku stwardniały jej sutki. Kto powiedział, że gram?
Otworzyła buzię by odpowiedzieć, ogłuszona, gdy wepchnął jej coś do ust. Bez
namysłu ugryzła. Mmm. Truskawka oblana czekoladą. Jęknęła od soczystego
owocu, zamykając w błogości oczy. Jeżeli chodziło o Sarę to nie było lepszego
upominku jakiego można było otrzymać.
Chwileczkę.
Plaża, pełnia księżyca, truskawka oblana czekoladą& Oh-ho. Oparła się
pragnieniu by nie przewrócić oczami. Wspominając o tandetnych sposobach
uwodzenia. W każdej chwili może otworzyć szampana lub coś takiego, a ja stracę
panowanie nad sobą i zarobię kolejnego klapsa. To nie było w stylu Gabe a. Był
dziki i śmiały i brał to co chciał. To była jedna z rzeczy, które w nim kochała.
Co on sobie myśli?
Otworzyła oczy by zobaczyć Gabe a jak ją obserwuje.
Przetestujmy teorię. Wyobraziła sobie wielką miskę parującego szpinaku w koszyku
na miejscu truskawek.
- Lubisz truskawki, kochanie? Sięgnął za siebie i wyczarował butelkę szampana
oraz kryształowy kieliszek.
No i proszę bardzo. Dała z siebie wszystko by wyglądać na tak niewinną jak tylko
to możliwe. Tak, dziękuję.
Uśmiechnął się powoli. Dobrze. Włożył rękę do koszyka, a jego uśmiech szybko
zamienił się w coś przerażającego. Co do..? Wyjął dłoń, okrytą ciepłym
szpinakiem. Co do diabła?
Sara zachichotała.
Wyjął z kosza serwetkę, wyraz jego twarzy był napełniony rozbawionym wstrętem.
Czemu zmieniłaś moje truskawki w szpinak?
Sara ścisnęła usta i poczekała aż otworzy szampana .
Zmarszczył brwi. Wyjął korkociąg i zaczął otwierać butelkę. Uniósł korek do
swojego nosa z podejrzliwym blaskiem. Piwo imbirowe. Westchnął, usta mu się
skręciły w smutny uśmieszek. Chyba nie powinienem nawet zaprzątać sobie głowę
muzyką klasyczną. Widzisz co się dzieje kiedy próbuję robić to dobrze?
- Co robić dobrze?
- Uwieść cię.
- %7łądnego seksu na plaży Wzdrygnęła się. Murowany piasek w niewygodnych
miejscach! Dużo podrażnień?
Jego oczy zamieniły się w złote. Skąd to wiesz?
Sara parsknęła. Przepraszam Gabe. Byłeś prawiczkiem kiedy wróciłeś do Halle?
Zarumienił się, złoto w jego oczach zniknęło do błysku. Punkt dla ciebie i już
nigdy więcej nie będziemy o tym wspominać. Uniósł butelkę. Powiedziałaś, że
mam cię wziąć na randkę, pokazać ci ile dla mnie znaczysz.
Sara kiwnęła głową. Dokładnie.
- Więc co zrobiłem zle?
- To nie jesteś po prostu ty.- Machnęła ręką po otoczeniu. Jest przepięknie i
cudownie ale& - Westchnęła. Chcę, żeby prawdziwy Gabe pokazał mi ile dla
niego znaczę.
Jedna ciemna brew się uniosła, jego usta wykrzywiły się w niegodziwym uśmiechu
od czego w sekundę stwardniały jej sutki. Uważaj czego sobie życzysz, skarbie.
Sapnęła gdy grunt pod jej nogami się zmienił. Nagle klęczała na środku
szerokiego łóżka, z dłońmi związanymi kajdankami nad głową. Aańcuch podpięty
do kajdanek wisiał z wysokiej belki na białym suficie. Była nadal ubrana w
czerwoną sukienkę ale ramiączek nie było już na jej ramionach. Zamiast tego,
wisiały na jej biodrach, demonstrując jej obnażone piersi intensywnemu spojrzeniu
Gabe a.
- O wiele lepiej. Wymruczał, unosząc skóropodobne wiosełko - No to ile jestem ci
winien?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]