X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z Cliffside, które wyciągną ze strychów i z pakamer
sanki i ciepłe ubrania, przygotowując się na jutrzejsze
zjeżdżanie.
W przerwie między lekcjami, kiedy uczennice
zmieniały pantofle do ćwiczeń na pointach, Lindsay
znowu stanęła w drzwiach. Silny podmuch wiatru
uderzył ją w twarz. Na ziemi zebrało się już z piętna�
ście centymetrów śniegu i sypało coraz obficiej.
W tym tempie, obliczyła Lindsay, gdy skończy lekcję,
będzie go już dobrze powyżej trzydziestu centyme�
trów. Za duże ryzyko, uznała, i zamknęła drzwi.
- Panienki, odkładamy dzisiejsze ćwiczenia. -
Rozcierając ramiona i pobudzając w ten sposób krą�
żenie, wróciła do sali. - Kto musi zadzwonić do do�
mu?
Tak się szczęśliwie składało, że większość star�
szych uczennic prowadziła auta i dziewczynki przy�
jeżdżały na lekcję grupami. Postanowiono zatem, że
najmłodsze zostaną rozwiezione w pierwszej kolejno�
ści, i po krótkim zamieszaniu studio opustoszało.
Zwracając się do Moniki i Ruth, Lindsay odetchnęła
głęboko.
- Dzięki. Bez waszej pomocy ta ewakuacja trwa�
łaby dwa razy dłużej. - Spojrzała na Ruth. - Zadzwo�
niłaś do Setha?
- Tak. Postanowiłam, że zostanę na noc u Moniki,
więc nagrałam się.
150 GRA LUSTER
- W porządku. - Lindsay usiadła i na rajstopy
i ocieplacze zaczęła naciągać sztruksowe spodnie. -
Obawiam się, że nie minie godzina, a rozpęta się nie�
licha zamieć. Zanim się zacznie, wolałabym już być
w domu.
- Osobiście też nie miałabym nic przeciwko temu.
- Monika pociągnęła do góry zamek ocieplanej kurtki
i nasunęła kaptur.
- Chyba jesteś przygotowana na każdą sytuację
- skomentowała Lindsay, chowając baletki do bre�
zentowej torby. - A ty? - zapytała Ruth, wkładając
wełnianą czapkę. - Gotowa?
Ruth kiwnęła głową i wszystkie trzy ruszyły
w stronę drzwi. Na dworze wiatr targał na wszystkie
strony, utrudniając jakikolwiek ruch. Mokry śnieg
walił prosto w twarz.
Bez słowa przystąpiły do oczyszczania samochodu
Moniki ze śniegu, dzieląc się szczotką, którą Lindsay
wzięła ze studia. W krótkim czasie samochód był go�
tów i już miały się zabrać za auto Lindsay, kiedy
Monika wydała głuchy jęk. Pokazała na lewą przed�
nią oponę.
- Siadła - mruknęła zdesperowana. - Andy co prawda
mi mówił, że wentyl przepuszcza. Kazał mi dopompowac
koło. Cholera! - Kopnęła Bogu ducha winną oponę.
- Dobra, pózniej cię popchniemy - postanowiła
Lindsay. - A teraz zawożę was do domu.
- Ależ Lindsay! To przecież daleko od ciebie!
Lindsay zastanowiła się chwilę, po czym pokiwała
głową.
LUSTER
GR 151
A
- Masz rację - rzuciła. - Myślę, że w tej sytuacji
będziesz musiała zmienić koło. Do jutra! - Zarzuca�
jąc szczotkę na ramię, pomaszerowała do swojego
auta.
- Lindsay!
Monika chwyciła Ruth za rękę i obie pobiegły za
znikającą postacią. Po drodze Monika złapała jeszcze
garść śniegu i śmiejąc się, wycelowała pigułą w czap�
kę Lindsay. Nie trafiła.
Lindsay odwróciła się z kamienną twarzą.
- Czy mam was podwiezć, czy może chcecie pod�
nośnik? - Widząc wyraz twarzy Ruth, zaniosła się
śmiechem. - Biedactwo, żartuję, oczywiście. Pod�
wiozę was. Do roboty! - Wręczyła Monice szczotkę.
- Uwijajmy się, zanim nas zasypie.
Niecałe pięć minut pózniej Ruth siedziała ściśnięta
jak sardynka między Lindsay a Moniką. Na zewnątrz,
w strumieniu świateł reflektorów, padający śnieg
wirował i tańczył.
- No to ruszamy - powiedziała Lindsay, biorąc
głęboki oddech i wrzucając jedynkę.
- Kiedyś w Niemczech wpadliśmy w burzę śnież�
ną. - Ruth próbowała się skurczyć, by nie napierać na
Lindsay podczas jazdy. - Jechaliśmy wzdłuż grzbietu
górskiego, a kiedy dojechaliśmy do wsi, utknęliśmy
tam w śniegu na trzy dni. Spaliśmy na podłodze przy
kominku.
- Masz jeszcze jakieś inne kojące opowieści dla
dzieci przed snem? - zapytała Monika. Zamknęła
oczy, żeby nie patrzeć na sypiący w szybę śnieg.
152 GRA LUSTER
- Widziałam jeszcze spadającą lawinę - uzupełni�
ła Ruth.
- Fantastycznie!
- Od lat nie było tu czegoś takiego - stwierdziła
Lindsay, posuwając się bardzo ostrożnie.
Monika zerknęła z dezaprobatą na jezdnię, a potem
na Lindsay.
- Zastanawiam się, kiedy wyjadą pługi
- Zawsze kiedyś wyruszają, tylko nigdy nie wia�
domo kiedy. Będą miały furę roboty. - Lindsay prze�
sunęła się, nie spuszczając oczu z drogi. - Sprawdz,
czy jest włączone ogrzewanie. Zamarzają mi nogi.
Ruth posłusznie przekręciła pokrętło. Powiało lo�
dowatym powietrzem.
- Chyba jeszcze się nie nagrzało - mruknęła, za�
mykając nawiew. Lindsay pochwyciła kątem oka jej
ironiczny uśmiech.
- Jesteś taka ważna, bo miałaś do czynienia z la�
winą.
- Rzeczywiście, ale miałam wtedy na nogach cie�
płe buty.
Monika podkurczyła palce w cienkich mokasy�
nach.
- Popatrz, jaka cwana - powiedziała, by podtrzy�
mać konwersację. - Udaje tylko taką nieśmiałą.
Spójrz. - Wysunęła palec i wskazała na prawo. - Jak
pięknie wygląda Dom na Klifach. Cały oświetlony
i w śniegu!
Lindsay, nie mogąc się oprzeć, zerknęła do góry. Za
śnieżną zasłoną widać było blade światełka lamp. Po-
GRA LUSTER 153
czuła, jak coś ją tam przyciąga. Wystarczyła chwila
nieuwagi, by samochodem lekko zarzuciło. Monika
znowu zamknęła oczy, ale Ruth, na której to nie zro�
biło wrażenia, trajkotała dalej:
- Wuj Seth siedzi nad planami projektu dla Nowej
Zelandii. To piękny budynek, nawet na papierze. Już
teraz widać, że będzie fantastyczny.
Lindsay skręciła ostrożnie w ulicę, przy której mie�
szkała Monika.
- Wyobrażam sobie, że jest strasznie zajęty.
- Całymi godzinami siedzi w pracowni -przyzna�
ła Ruth. Wychyliła się do przodu, by jeszcze raz włą�
czyć ogrzewanie. Tym razem powiało letnim powie�
trzem. - Lubicie zimę? - zaćwierkała jak skowronek.
Monika jęknęła, a Lindsay wybuchnęła śmiechem.
- Rzeczywiście, daleko jej do nieśmiałości - zgo�
dziła się z Moniką. - Mogłabym tego nie zauważyć,
gdybyś nie zwróciła mi na to uwagi.
- Sama też nie od razu na to wpadłam - odrzekła
Monika. Teraz, kiedy podjechały pod dom, zaczynała
trochę spokojniej oddychać. A kiedy zahamowały na
podjezdzie, odetchnęła z prawdziwą ulgą. - Chwała
Bogu! - Przekręciła się na siedzeniu w stronę Lind�
say, miażdżąc przy okazji Ruth. Zaś Ruth uznała, że
bardzo jej odpowiada taki towarzyski dyskomfort.
- Zostań u mnie na noc, Lindsay. Drogi są potworne.
- Bywały gorsze. - Teraz, gdy ogrzewanie przy�
jemnie szumiało, było jej ciepło i czuła się pewnie.
- Za piętnaście minut będę u siebie.
- Lindsay, będę się niepokoić i ogryzać paznokcie.
154 GRA LUSTER
- Masz ci babo placek, czy to moja wina? Za�
dzwonię do ciebie natychmiast, gdy tylko znajdę się
w domu.
- Lindsay.
- Zanim przyrządzę sobie czekoladę.
Monika westchnęła, uznając swą porażkę.
- Natychmiast - przykazała twardo.
- Nawet nie wytrę przed wejściem nóg.
- Okej. - Wysiadła z samochodu i stała na gęsto
sypiącym śniegu, czekając na Ruth. - Jedz ostrożnie.
- Bądz spokojna. Dobranoc, Ruth.
- Dobranoc, Lindsay. - Ruth natychmiast ugryzła
się w język, ale Monika zatrzaskiwała już drzwi. Nikt
nie zwrócił uwagi na tę poufałość. Spoglądając na
znikające światła reflektorów Lindsay, Ruth uśmiech�
nęła się konspiracyjnie.
Lindsay powoli wycofała samochód z podjazdu
i kierowała się ku głównej drodze. Włączyła radio,
by wypełnić pustkę po Monice i Ruth. Choć wycie� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.