[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpięła \ółtą torebkę i wyciągnęła kartkę wydartą z gazety. Christine mówiła
chyba, \e ju\ dawno skończyła romans z Benem Sa yage em?
Znów się skompromitujesz rzucił ostrzegawczo, ale to nie powstrzymało
Amandy. Szarpiąc się z wiatrem, rozło\yła gazetę i podetknęła ją Mitchowi pod
nos.
W takim razie co to jest spytała, patrząc na niego triumfalnie. Stukała
palcem tak zawzięcie, \e podziurawiła cały wycinek. Czy twoim zdaniem to
nie wygląda na miłość?
Wyrzuć to, Amando poradził jej chłodno. Sami przecie\ piszą, \e to
stare zdjęcie.
Jasne... Ale widzisz chyba, \e to nie jest wyłącznie przyjacielski pocałunek?
Poczuł, \e ogarnia go gniew.
Co ty właściwie chcesz osiągnąć?
Chcę ci oszczędzić rozczarowań powiedziała \arliwie, chwytając go za
rękę. Ju\ raz cię porzuciła. Jestem pewna, \e zrobi to ponownie.
To chyba wyłącznie moja sprawa mruknął, patrząc jej w twarz. Mo\e
teraz poszłabyś się gdzieś przespacerować?
Co za wścibska baba! pomyślał, odprowadzając Amandę wzrokiem. Chocia\
właściwie miała trochę racji. Pocałunek na zdjęciu wydawał się tak gorący, \e
znów zaczęła go nękać niepewność. Mo\e obaj z Benem byli po prostu ofiarami
Christine?
Miał wra\enie, \e widzi błagalne spojrzenie jej pięknych oczu i słyszy jej głos;
Zaufaj mi. Tylko o to cię proszę . Wszystko byłoby takie proste, gdyby nie te
ciągle wątpliwości.
Co mu się stało? zastanawiała się Christine, przyglądając się Mitchowi. Po
oszałamiającym zwycięstwie po winien być w wyśmienitym nastroju, ale po
jego minie poznała, \e coś go gnębi.
Pozwolicie, \e was przeprosimy Uśmiechnęła się do otaczających ją ludzi.
Stało się coś złego spytała, gdy wyszli z wielkiego namiotu, gdzie
przygotowano poczęstunek dla gości. Podejrzewam, \e nasza kochana
Amanda ma z tym coś wspólnego. Co tym razem wymyśliła, \eby cię
zdenerwować?
Daj spokój, Chris...
Chcę usłyszeć odpowiedz. Jeśli mamy myśleć o wspólnej przyszłości...
Naprawdę mogę w to wierzyć przerwał jej.
Raczej nale\ałoby spytać, czy chcesz w to uwierzyć. Mitch, w moim \yciu
nie ma innego mę\czyzny.
Powa\nie Uśmiechnął się półgębkiem. Tak bardzo chciał jej powiedzieć,
\e ją kocha, ale ciągle brakowało mu odwagi.
Myślałam, \e to ju\ sobie wyjaśniliśmy. Poczuł dreszcz, gdy chwyciła go
za rękę. Czemu ciągle czujesz się zagro\ony? Wcią\ nie mo\esz zapomnieć o
przeszłości?
Ju\ ci mówiłem. To nie takie proste. Choć nawet nie chcę myśleć, jak
miałbym \yć bez ciebie.
A przyszło ci mo\e do głowy, \e ja tak\e bym cierpiała? Nie mo\esz mnie
ciągle karać.
Wiem. Z pogardą pomyślał, jaki jest słaby. Tak bardzo pragnął ją
przytulić! Gdyby wokół nie było tylu ludzi, bez namysłu porwałby ją w objęcia i
zmia\d\ył jej usta pocałunkiem.
Jeśli pojadę za tobą do Sydney, nigdy ju\ nie pozwolę ci odejść ostrzegł
ją. Tylko ciebie pragnę. Chcę, \ebyś została matką moich dzieci. Jesteś
całym moim \yciem. To wielka odpowiedzialność, Chirissy, więc dobrze się
nad tym zastanów.
Uwierz wreszcie, \e ju\ podjęłam decyzję szepnęła.
Nie chcę \ebyś wyje\d\ała. Nawet na krótko. Chcę co rano budzić się przy
tobie i widzieć twoją twarz. Ka\dej nocy chcę się z tobą kochać. Tylko z tobą.
Nie przera\a cię to?
W jej oczach zabłysly łzy, ale nie próbowała ich ukrywać.
Przecie\ ja równie\ tego pragnę. Bardziej ni\ czegokolwiek.
W tej chwili pewno tak jest. Nie spuszczał wzroku z jej pięknej twarzy.
Jednak wkrótce musisz wyjechać. Zobaczymy, czy powiesz to samo, gdy ju\
będziesz w Sydney.
ROZDZIAA DZIEWITY
Pokazy mody w Sydney zachwyciły dziennikarzy i publiczność.
Nie na darmo nazwano Christine Reardon supermodelką. Ta opinia naczelnego
redaktora jednego z czołowych pism poświęconych modzie była ostatnio
powtarzana na ka\dym kroku.
Wszyscy z durną mówili o sławnej na cały świat rodaczce. Szczególnie
podkreślano fakt, \e Christine promienieje zdrowiem i energią. Była to w
świecie mody rzecz niezwykła. Niektóre z kole\anek Christine omal nie
zagłodziły się, zabiegając nieustannie o utrzymanie właściwej wagi. Ona jednak
postanowiła skorzystać z porady eksperta, który dbał o sylwetki wielu sławnych
ludzi. Opracował dla niej dietę i zestaw ćwiczeń. Wymagało to co prawda
ogromnego wysiłku i samodyscypliny, ale przynosiło efekty. Christie od\ywiała
się zdrowo, a jej figura nie pozostawiała nic do \yczenia.
Zaraz po ostatnim pokazie całe towarzystwo zaczęło pakować się do
samochodów. Wszyscy wybierali się na przyjęcie do wytwornej rezydencji w
pobli\u portu.
Christine ciągle miała na sobie jedną z prezentowanych dziś kreacji: wyszywaną
koralikami suknię z turkusowo -fioletowego jedwabnego szyfonu. Na ręce
wło\yła bransoletki z oprawionych w srebro turkusów, w uszy wpięła długie,
misternie wykonane kolczyki.
Ben Sayage chodził za nią wszędzie, dając wszystkim do zrozumienia, \e nadal
są parą. Zgodnie z obietnicą, przybył tak\e na dzisiejszą rewię. Widziała, jak
tabuny kobiet w \enujący wręcz sposób próbowały zwrócić na siebie jego
uwagę. On jednak z uporem wpatrywał się w Christine. Być mo\e potrzebował
więcej czasu, \eby przyzwyczaić się do myśli, \e naprawdę od niego odeszła.
Około drugiej nad ranem Christine postanowiła wracać do domu. Właśnie
dzwoniła po taksówkę, gdy Ben pojawił się u jej boku.
Masz szczęście, kochanie, limuzyna ju\ czeka. Prawda, Jessy? Odwrócił
się do pani domu.
Oczywiście odparła Jessica Kimbail, nie kryjąc rozczarowania. . Chyba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]