[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomyślał, schodząc po schodach.
Minął tydzień, odkąd zgodziła się zostać i z każdym dniem jego apetyt na
nią rósł, i nie było chwili, we dnie ani w nocy, by jego myśli nie kierowały się
ku niej.
Gdyby wiedział, że tak będzie, może zawahałby się, zanim poprosił, żeby
została. Powinien wiedzieć, że to się nigdy nie skończy; że tylko niepotrzebnie
ryzykuje spokój umysłu; że Beka pewnego dnia odejdzie.
Chciała odejść, gdy tylko dostała pieniądze. Ale on nie mógł na to
pozwolić. Pragnął, by z nim była - i prawie rozkazał jej zostać.
Słowa przysięgi małżeńskiej rozbrzmiewały w jego głowie, gdy szedł do
gabinetu.
Nie będzie żadnego dopóki śmierć nas nie rozłączy" z Beką, postawiła tę
sprawę jasno rok temu, gdy wyszła za niego dla pieniędzy, mając jednocześnie
romans z Royem Stantonem.
- 99 -
S
R
Ale teraz Stanton odpadł z gry...
Stanton odpadł z gry, prawda? Na pewno, skoro był ojcem dziecka siostry
Beki.
Andreas otworzył dolną szufladę biurka i wyjął z niej teczkę. Często
chciał podrzeć, spalić jej zawartość, ale nie mógł. Dziś czuł, że da radę. Musiał,
jeśli chciał iść dalej.
Otworzył teczkę, włączył lampkę i patrzył na zdjęcia. Nie oglądał ich od
roku. Nieznany mężczyzna - detektyw twierdził, że to Roy Stanton. Twarz
kobiety była ukryta, więc mogła być kimkolwiek. Andreas próbował wmówić
sobie, że detektyw pomylił się, że to nie Beka. Ale pierścionek... Tu nie miał
cienia wątpliwości.
Ten pierścionek dostała na zaręczyny jego prababka od pradziadka, a
potem przekazywano go z pokolenia na pokolenie. On sam włożył go na palec
Beki, gdy zgodziła się wyjść za niego.
- Co to jest?
Zza jego pleców padło pytanie. Odwrócił się zaskoczony. Beka stała w
drzwiach. Blada twarz, szeroko otwarte oczy i biała koszula nocna sprawiały, że
wyglądała jak zjawa nawiedzająca jego dom.
- Nic ważnego.
Ona jednak nie była przekonana. Ton głosu i wyraz jego ciemnych oczu
zdradzały, że dokumenty, które przeglądał, z pewnością nie były niczym
ważnym".
- To tylko coś, co zamierzałem podrzeć.
- O trzeciej nad ranem?
- Nie mogłem spać.
- Ja też - nie po tym, gdy wyszedłeś z łóżka.
To nie była prawda. Od dawna leżała i słuchała, jak Andreas nie może
zasnąć. Nie wiedziała, co go dręczy, a bała się zapytać.
- 100 -
S
R
Może wystarczył mu ten tydzień seksualnego związku? Może już się nią
znudził? Czy leżąc, zastanawiał się, jak jej to powiedzieć?
Gdy wyszedł z sypialni, próbowała wmówić sobie, że gdyby Andreas
znudził się nią, powiedziałby to wprost. Ale skoro nie o to chodziło, to jakie
myśli krążyły w jego głowie w ciemności nocy?
Nie mogła wytrzymać sama w łóżku. Włożyła koszulę nocną i zeszła za
Andreasem po schodach.
Ale teraz tego żałowała. Wyraz jego twarzy, zaciśnięte usta martwiły ją
bardziej niż jego brak snu. Coś było bardzo zle, a ona nie miała pojęcia co.
- Wobec tego powinienem cię tam z powrotem zaprowadzić. Z pewnością
wymyślę coś, co pomoże nam obojgu zasnąć.
To było zgrabne, bardzo przekonujące. Ale Beka wychwyciła drobną
niepewność w jego głosie, rzut oka na dokumenty w teczce i szybkie
odwrócenie wzroku.
Tamtej nocy po ich ślubie też była teczka na biurku. Ale Beka nie była
pewna, czy ta sama.
- Co to jest?
- Sprawy zawodowe...
Wyciągnął rękę, by schować dokumenty, ale Beka była szybsza.
Chwyciła teczkę i jej zawartość - akta i zdjęcia - rozsypała się po podłodze.
- Przepraszam... pozwól... och...
Klęcząc na podłodze, ze zdjęciami w obu dłoniach, zamarła.
- Kto to jest ten mężczyzna obok Macy - i dlaczego masz zdjęcie mojej
siostry?
- Daj mi to...
Andreas kucnął obok niej, sięgając po zdjęcia, ale zamarł, wpatrując się w
nią ze zdumieniem.
- Co powiedziałaś?
- Kto to jest?
- 101 -
S
R
Wyraz jego oczu przeraził ją. Co się działo?
- Nie, potem. Kto to jest ten mężczyzna obok...? - podpowiedział.
- Obok Macy?
To chciał usłyszeć?
- Jeśli chodzi ci o nazwisko mężczyzny to niestety...
- Nie poznajesz go?
Beka bała się coraz bardziej. Te pytania przerażały ją.
- Nie... ja... Andreas, o co chodzi? O co mnie pytasz? Co to za zdjęcie?
Nie odpowiedział, tylko wyciągnął rękę po zdjęcia. Drugą dłoń podał jej i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]