[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pobiegła? Odepchnęła jednak od siebie tę myśl. Wszystko jest przecież tak, jak chciała, żeby
było. A tamto inne... nie, nie chcę nawet myśleć. To się nigdy więcej nie powtórzy. Mimo
wszystko Ruth się nie pomyliła. Samuel jest tym właściwym mężczyzną! Teraz, kiedy tak
stała na tym zimnym korytarzu, w jej sercu nie było ani cienia wątpliwości.
Poczuła, że marznie, i weszła do swojej sypialni. Nie zapalając światła, podeszła do okna.
Była roziskrzona, pogodna zimowa noc. Księżyc wisiał nisko nad górami, a gwiazdy mieniły
się w ciemnym fiordzie. Ruth przycisnęła rozpalone czoło do zimnej szyby i uśmiechała się.
To ostatni wieczór, kiedy mogę stać przy tym oknie, pomyślała. Pokój należał do niej od
wielu lat. Przy tym oknie spędziła mnóstwo wieczorów, wyglądając na zewnątrz. Tutaj
zastanawiała się nad życiem. Myślała o przyszłości. Znowu przygładziła dłońmi swoje długie
włosy. Przeczesywała je palcami, wchłaniała delikatny zapach mydła i jałowca.
Jutro wieczorem Ruth będzie mężatką! Będzie się mogła przeprowadzić do wspólnej z
Samuelem sypialni. Będzie sypiać w jego łóżku. Znowu przeniknął ją słodki dreszcz.
Jutro...
ROZDZIAA 8.
- Również i ciebie pytam, Ruth Stornes, czy chcesz tego Samuela Langmo, który tu przed
tobą stoi, pojąć za małżonka? Czy chcesz żyć z nim zgodnie ze świętymi przykazaniami
Boga, kochać go i szanować, i trwać przy nim wiernie, dopóki śmierć was nie rozłączy?
Mali patrzyła na tych dwoje, klęczących przed ołtarzem. Głos pastora docierał do niej
jakby z bardzo daleka. Drgnęła, kiedy Ruth odparła  tak". Głos był cichy, ale czysty i brzmiał
pewnie. Mali miała wrażenie, że to jedno krótkie słowo płynie ponad głowami ludzi przez
kościelną nawę i wraca do niej niczym ciśnięte z całej siły echo. Tak, tak, tak...
A więc teraz nie ma już odwrotu.
Chociaż Ruth tego ranka była taka promienna, kiedy ukazała się ubrana do ślubu, Mali nie
mogła pozbyć się dręczącego ją niepokoju. Nic nie ucieszyłoby jej bardziej niż szczęście
córki. Tylko że nie mogła zrozumieć gwałtownej odmiany, jakiej uległa Ruth. Jeszcze
niedawno przecież nie ukrywała, jak bardzo jest niepewna i nieszczęśliwa, było tak nawet
wówczas, kiedy Samuel znowu przyjechał i oświadczył, że chce się z nią ożenić. Co więcej,
potem wydawała się jeszcze bardziej zrozpaczona. Przygnębiona i przestraszona. Teraz
jednak wszystko się zmieniło, można powiedzieć, z piątku na niedzielę. Mali tego nie
pojmowała. Stało się to po rozmowie Siverta z Ruth. Syn przecież zwierzył się matce, że
siostra ma poważne wątpliwości. %7łe podczas rozmowy z nim płakała. Następnego dnia jednak
była niczym zaczarowana. Pogodna, zarumieniona, z błyszczącymi oczyma. Co takiego się
stało?
Dłoń pastora spoczywała na głowie Ruth bardzo delikatnie, by nie pognieść panieńskiego
welonu. Ruth nie chciała nowej sukni. Mali na myśl o tym czuła, że gniew dławi ją w gardle.
To także dzieło Samuela. Ruth nie powinna myśleć o sprawach doczesnych, jak się wyraził.
On sam jednak wystąpił w świeżo wyprasowanym, znakomitym czarnym garniturze i
olśniewająco białej koszuli oraz czarnym krawacie. Był taki wypucowany i wystrojony, że
Mali nie miała wątpliwości, iż poświęcił na to cały ranek. Tymczasem jej córka...
Ruth była śliczna mimo starej sukienki. Mali odświeżyła ją nad parą i pożyczyła Ruth swój
wielki, biały, piękny kołnierzyk ozdobiony draperią. Ten kołnierzyk zdziałał cuda. Sukienka
nieoczekiwanie zrobiła się bardzo elegancka. Kiedy dziewczyna kręciła się po izbie, by
pokazać, jak wygląda, a ślubny welonik unosił się nad jej uradowaną twarzą niczym biała
mgiełka, wyglądała tak pięknie, że Mali łzy napłynęły do oczu.
- %7łebyś tylko była szczęśliwa - wyszeptała, tuląc córkę do siebie.
- Będę szczęśliwa, mamo - Ruth miała gwiazdy w oczach. Będę najszczęśliwsza na całym
świecie!
Wydawała się taka pewna. Dlaczego więc ja jej nie wierzę, zastanawiała się Mali
niespokojnie.
Państwo młodzi usiedli. Onieśmielona Ruth wpatrywała się w psałterz, który trzymała w
rękach. Nie miała ślubnego bukietu. To także sprawka Samuela. Psałterz uznał za ważniejszy.
W geście protestu Mali siedziała wczoraj wieczorem do pózna i naszywała na utkaną na
krosnach opaskę główki suszonych kwiatków, zrobiła coś w rodzaju ślubnego wianka. Mali
zawsze zbierała dzikie kwiaty przez całe lato i jesień, a potem suszyła je w pralni. Używała
ich do bardzo wielu rzeczy. Chwilę przed tym, zanim Ruth wsiadła do sań, by pojechać do
kościoła, włożyła jej ten wianek na głowę.
- To taki mały prezencik ode mnie - powiedziała z uśmiechem. - Uważam, że dzikie
kwiatki bardzo do ciebie pasują. Zawsze przecież bardzo lubiłaś naturę. Teraz jesteś jeszcze
ładniejsza, prawda, Samuelu?
Napotkała wzrokiem jego spojrzenie, kiedy tak stał gotowy, by wsiadać do sań. Dostrzegła
w nim głęboką niechęć. I zaskoczenie. Wyglądało na to, że chciałby coś powiedzieć, ale upór
w spojrzeniu Mali go powstrzymał. Widocznie zdał sobie sprawę, że i tak posunął się już
wystarczająco daleko. %7łe istnieją granice tego, co Mali byłaby gotowa z jego strony znieść.
Wiedział, że Mali jest silna i ma władzę.
I potrafię zadbać, żeby ten drań nigdy o tym nie zapomniał, myślała.
- Bardzo ładna - wymamrotał niechętnie.
Potem podał rękę Ruth i pomógł jej wsiąść do sań.
Zaczęli śpiewać psalm. Głęboki tenor Samuela słychać było w całym kościele. I o to
pewnie chodzi, pomyślała Mali zirytowana. Wszyscy powinni go słyszeć i wszyscy powinni
go widzieć. Nawet tego dnia chciał być w centrum uwagi. Panna młoda jest tylko dodatkiem
do niego. I rzeczywiście, ludzie wypełniający kościół po brzegi pośpiesznie spoglądali w
stronę misjonarza. Niektórzy uśmiechali się życzliwie. Inni tylko patrzyli na niego z
podziwem w oczach.
Samuel Langmo nadal cieszył się powszechnym zaufaniem, Mali wyraznie to widziała.
Fakt, że żeni się z Ruth, prowadził jedynie do gorących uścisków dłoni i życzeń szczęścia...
Tymczasem. Bo na razie mało kto przecież wie, że Ruth jest w ciąży, myślała Mali. Ciekawe,
co powiedzą o misjonarzu, kiedy odkryją prawdę. Ale tacy jak Samuel zawsze spadają na
cztery łapy. Jeśli ktoś zostanie obciążony winą, to z pewnością będzie to Ruth. Powiedzą, że
to ona wodziła go na pokuszenie! Wcale by mnie nie dziwiło, gdyby tak się właśnie stało,
myślała Mali z goryczą.
Pastor mówił w kazaniu o małżeństwie. O tym, że powinni się kochać i szanować
nawzajem zarówno w czasie dobrych, i jak złych dni. O tym, że powinni sobie nawzajem
pomagać w dzwiganiu brzemienia, że każde powinno dochowywać wiary temu, kogo sobie
wybrało. Mali słuchała tego wszystkiego jednym uchem. Jej wzrok wędrował po
zgromadzonych. Przyszli wszyscy. Nawet Laura się pokazała. To prawdziwy cud, że udało jej
się wyciągnąć z łóżka swojego męża, który wyglądał marnie. Knut Gran był szary, wymięty i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •