[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dałby głowę, że poczuł na skórze dziwny dreszcz.
Stolik stał w loży tuż przy oknie wychodzącym na ulicę. Idealne miejsce
do obserwacji przechodniów, zauważyła Julia i nie omieszkała podzielić się
tym z Alekiem. Miał wrażenie, że celowo wpatrywała się w okno, żeby nie
patrzeć na niego. Za każdym razem, gdy na niego zerknęła, była jakby trochę
spłoszona. Ta reakcja cieszyła go, a zarazem rozkosznie prowokowała. Podjął
tę grę. Nic nie przesadził, Julia rzeczywiście go nie zna. On też niewiele o niej
wiedział, jedynie tych kilka rzeczy, które o sobie opowiedziała. Chciałby
poznać ją lepiej.
Skoro sposób ubierania i język ciała są takie istotne i tyle na ich
podstawie można wywnioskować na temat danej osoby, to co myślisz o tym
gościu? Wskazał mężczyznę w czarnych rowerowych spodenkach i
podkoszulku z wyblakłym prowokacyjnym napisem. Ufarbowana na
jaskrawozielony kolor czupryna tworzyła neonową aureolę wokół jego
głowy. Miał naturalnie kręcone włosy albo kiepską trwałą.
Zamiast odpowiedzieć, Julia spytała:
Zatrudniłbyś go do pracy w Zwiecie Dziecka?
Co najwyżej do rozkładania poczty w kancelarii.
Sam widzisz. Opierasz się na tym, jak wygląda. Ludzie tylko na tej
podstawie błyskawicznie wyrabiają sobie opinię o innych. Pstryknęła
101
R
L
T
pacami. A gdybyś w jego życiorysie przeczytał, że jest stypendystą świetnej
uczelni albo doskonałym absolwentem prestiżowego uniwersytetu?
Alec jeszcze raz przyjrzał się nieznajomemu i pokręcił głowę.
Nadal miałby problem z odblaskowymi włosami i ordynarnym
epitetem na podkoszulku. Domyślam się, że w tym momencie ty wkraczasz.
Co byś mu poradziła?
Niczego, na co sam by nie przystał odparła chłodno.
Natomiast Alec się uśmiechnął.
Ale z pewnością trochę byś go przycisnęła, przedstawiła swoje
pomysły.
Podeszła kelnerka, postawiła przed nimi wodę z lodem i przyjęła
zamówienie. Alec zdecydował się na klubowego sandwicza, Julia na
grillowanego kurczaka w razowej bułce.
Gdy zostali sami, Julia podjęła rozmowę:
Owszem, powiedziałabym mu, co powinien zmienić, ale w
dyplomatyczny sposób.
Albo i nie. Dobrze wiesz, czego chcesz i na czym ci zależy.
Powoli przetrawiała jego słowa, wreszcie skinęła głową i powiedziała:
To prawda.
Wycelował w nią palcem.
Cofam, co powiedziałem. Wydaje mi się, że nie zawsze mówisz
wszystko.
Oczywiście, że nie. Czasem należy się powstrzymać.
TO coś więcej rzekł prowokacyjnie.
Chyba nie mówimy o mojej pracy, co? Zwęziła oczy.
Nie... Pokręcił głową. Chciałbym, żebyś poznała mnie takim,
jakim naprawdę jestem. I chyba nie odmówisz, jeśli poproszę o to samo.
102
R
L
T
Dlaczego?
Wydaje mi się, że doskonale wiesz.
Sięgnęła po szklankę z wodą, upiła łyk.
Odczekał, aż słowa, które padły, nabiorą wagi. Potem wrócił do
wcześniejszego tematu:
No to co z tym gościem? Co byś mu poradziła? Garnitur i krawat?
Włosy podstrzyżone po wojskowemu?
Zamrugała. Straciła poprzedni wątek, pomyślał Alec. To było
małostkowe z jego strony, jednak jej zagubienie uznał za swoje zwycięstwo.
Zaraz się jednak pozbierała.
Hm, to zależy od stanowiska, o jakie by się ubiegał oznajmiła.
Niektórym uchodzi więcej niż innym. Osoby kreatywne mogą ubierać się i
wyglądać bardziej swobodnie, to dopuszczalne.
Próbuję, ale nie potrafię wyobrazić sobie stanowiska w naszej firmie,
które wymagałoby kogoś aż tak, jak to nazwałaś, kreatywnego.
No dobrze. W takim razie nalegałabym, żeby zmienił fryzurę.
Zciął włosy? zapytał, świetnie się bawiąc.
Raczej je przyciął i trochę złagodził kolor na bardziej naturalny, choć
ścięcie na łyso też nie byłoby złe.
Musisz jednak wiedzieć, że długie włosy nie są tak całkiem
niedozwolone.
Podoba ci się, jak facet nosi długie włosy?
Wzruszyła ramionami, uśmiechnęła się lekko.
W przypadku muzyków to mi zupełnie nie przeszkadza. Na przykład
taki David Lee Roth. Widziałam jego zdjęcia, na których miał krótsze włosy.
Teraz, z długimi, wygląda znacznie korzystniej.
W życiu bym nie przypuścił, że jesteś fanką heavy metalu.
103
R
L
T
No nie, proszę cię. Jestem na to za stara.
Ile masz lat? Ze trzydzieści?
I jeszcze kilka.
No tak, wiekowa staruszka. O wiele za stara na taki łomot.
Powiem ci, że kiedyś mój mąż grał w miejscowym zespole. Na
gitarze prowadzącej. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.
Naprawdę? Tak się poznaliście?
Nie. Chodziliśmy razem na chemię, pod koniec liceum.
Klasowa para. Gwizdnął przez zęby. Naprawdę jej zazdrościł. Nie
znał takiego życia, ale wydawało mu się fantastyczne. Jego rodzice z
pewnością by je uznali za beznadziejnie zwyczajne i do bólu nudne. Zero
szalonych wypadów pożyczonymi samolotami czy jachtami. Zero kart
wstępu do prywatnych klubów. Zero portierów i kierowców do obsługi.
Mógłby się założyć, że gdy Julia była mała, jej rodzice nawet w
weekend wstawali o normalnej porze, nie wylegiwali się w łóżku do póznego
popołudnia i nie zaczynali dnia od koktajli.
Nie, w szkole nie chodziliśmy ze sobą. Wtedy uważałam Scotta za
strasznego bałwana.
Te słowa wyrwały go z zamyślenia.
Naprawdę?
Mhm.
Tak to jest z pierwszym wrażeniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]