[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tak, on, ale taki, jakim go nigdy dotąd nie widziała: czuły,
uśmiechnięty, pełen radości życia... Suzy niemal zakręciło się w
głowie: to nie do wiary, żeby jeden i ten sam człowiek mógł
wyglądać tak różnie! Wpatrywała się w niego chciwie i czuła, jak
mocno bije jej serce na widok jego rozpromienionej twarzy. Jeszcze
godzinę temu, gdyby była portretującą go malarką, malowałaby
mężczyznę o surowym, niemal ponurym, choć dumnym zarazem
spojrzeniu. Teraz wydawał się wcieleniem łagodności, pogodnym i
zadowolonym z życia człowiekiem. Czy nie może porzucić myśli o
zemście i cieszyć się dzieckiem, po prostu...
Nagle rozległ się za nią szmer głosów. Suzy odwróciła się i ujrzała
niezwykle piękną i nienagannie ubraną kobietę, ku której rzuciła się
grupka fotoreporterów i dziennikarzy z weneckich popołudniówek.
Kobieta minęła ją w obłoku perfum i wyszła na molo. W chwilę
Strona 71 z 131
RS
pózniej Suzy zobaczyła, jak Fiorenzo i chłopiec kłaniają się jej,
następnie on całuje ją w rękę, pomaga zejść do hotelowej
motorówki, potem wsadza tam delikatnie chłopca i patrzy, jak
odjeżdżają. Na jego twarzy malowała się taka czułość i tęsknota, że
Suzy przyglądała się temu szczerze poruszona.
A więc ma żonę... Owa piękna kobieta jest jego żoną... Ta nowa
myśl zepchnęła na bok wszystkie inne: Suzy poczuła nieprzyjemny
skurcz w żołądku.
Ma nie tylko piękną żonę, ale i wspaniałego syna... A mimo to
próbuje się do niej dobierać... Co za świnia! Zwyczajny drań. Tak,
po prostu drań, Suzy trzęsła się teraz z oburzenia. Traktuje ją jak
dziwkę, z którą można się zabawić. Mieć trochę frajdy i
urozmaicenia...
Zmarszczyła brwi, bo przypomniała sobie, że przecież Fiorenzo
wynajmuje w mieście marne mieszkanie. Dlaczego to robi, jeśli jest
mężem tej królewskiej piękności? Nie miała jednak czasu na
rozmyślania, bo Veronese skierował się ku drzwiom hotelowym.
Suzy skryła się szybko za stojącą przy drzwiach rozłożystą palmą. Ta
rejterada musiała wyglądać dość głupio. Na szczęście nikt nie
zwrócił uwagi. Stała przysłonięta palmą, modląc się w duchu, żeby
przypadkiem nie nadszedł teraz Amerykanin. Co gorsza, diadem,
jaki miała na głowie, zaplątał się we włochaty, zdrewniały u nasady
liść palmy. Była unieruchomiona, bała się jednak poruszyć. Boże, co
za farsa!
Fiorenzo tymczasem podszedł do stojącego w holu portiera i
przez chwilę o czymś z nim rozmawiał. Nagle, ku przerażeniu Suzy,
odwrócił się i popatrzył prosto w jej stronę. Przez moment jeszcze
miała nadzieję, że to przypadek, ale niestety, szedł już w jej
kierunku. Kiedy rozchylił liście i ujrzał czerwoną, zażenowaną twarz
dziewczyny, zdziwienie w jego oczach szybko ustąpiło miejsca
rozbawieniu. Stał przyglądając się jej ironicznie, podczas gdy ona
bezskutecznie szamotała się, usiłując wyplątać włosy i uwolnić się z
tej idiotycznej pułapki. Efekt był tylko taki, że peleryna zsunęła się
Strona 72 z 131
RS
jej z ramion i spadła na podłogę.
- Paradowanie z takim dekoltem jest dość ryzykowne -
powiedział, powstrzymując śmiech.  Spójrz tylko, masz gęsią
skórkę! - Jego otwarta dłoń spoczęła na jej piersi ciepła,
zachęcająca. Suzy szarpnęła się do tyłu.
- Pozwól, ja to zrobię. - Skłonił się szarmancko. Postąpił krok
naprzód i znalazł się tuż obok niej.
- Odejdz - warknęła, próbując nadal wyplątać się z matni. -
Czekam tu na kogoś.
- Sądząc z twego stroju - chyba na Casanovę?
- W każdym razie na pewno nie na ciebie. Uśmiechnął się
szeroko i zaczął delikatnie uwalniać
jej włosy, przytulony niemalże do policzka Suzy. Nagle pochylił
głowę i znienacka pocałował jej nagą szyję. Wydała z siebie jęk
rozkoszy: bliskość jego ciała i gorąco warg wprawiły ją w ekscytację
- nie potrafiła temu zaradzić.
- Nie...
- Tak - mruknął, studiując z zadowoleniem jej zmieszanie. -
Niebywałe, prawda? Nie zdawałem sobie sprawy, jak podniecającą
rzeczą może być zemsta. Myślę, że oboje będziemy zgłębiać jej
erotyczne podłoże.
Próbowała się uwolnić od niego, ale Fiorenzo przydepnął rąbek
jej sukni.
- Precz - syknęła. - Bo zacznę krzyczeć. Wzruszył tylko
ramionami.
Jego ręka niedbale błądziła po jej karku. Wiedziała, że nie może
wywołać skandalu: w każdej chwili mógł zjawić się pan Verreaux.
Zasłoniła się przedramieniem i próbowała go odepchnąć.
Bezskutecznie.
- Zostaw mnie, ty...
- Och, piękne zielone oczy! Kogo tak wypatrujecie? - westchnął
z udanym wzruszeniem. Znowu spojrzał w jej dekolt i głos mu
nieoczekiwanie stwardniał.
Strona 73 z 131
RS
- Czy Flavia podsuwa cie bogatym Arabom?
Szarpnęła się w bezsilnej wściekłości, usiłując jednocześnie
wychylić się zza jego ramion i zajrzeć w głąb holu. Walizki ciągle
stały na swoim miejscu, a więc Amerykanin nie zjawił się jeszcze.
- To tylko przebranie, żeby... - urwała przyłapując się na tym, że
zaczyna się tłumaczyć. - To nie twoja sprawa. Popatrzyłeś sobie, a
teraz spływaj!
- Pocałuj mnie, to sobie pójdę.
Suzy uniosła oczy w górę z przesadnym westchnieniem.
- Jesteś chyba opózniony w rozwoju. Ostatni raz bawiłam się tak
w szkole z chłopakami.
- Niestety, mnie takie zabawy ominęły. W ogóle jako dziecko
niewiele się bawiłem. Więc teraz muszę nadrabiać zaległości. -
Przyciągnął ją do siebie z rozbrajającym uśmiechem.
- To śmieszne!
- Pocałuj mnie.
Suzy miała przez chwilę wrażenie, że jest teraz jakiś inny, wolny
od zwykłej mu agresywności. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •