[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Skoro tak... - zawiesił głos.
- To wcale nie znaczy, że mamy zamiar ją sprzedać - przerwała mu szorstko June.
Maks spojrzał na nią spokojnie.
- Miałem właśnie powiedzieć, że jeśli jest tu tyle pracy, to może warto by wynająć kogoś do pomocy?
- Zupełnie bez sensu - warknęła June. - Zapominasz o tym drobnym problemie, że pomocnikowi
trzeba płacić. A my po prostu nie możemy, jak chyba sam widzisz.
- June - upomniała ją łagodnie May. - Przecież Maks tylko pytał. Widzisz - zwróciła się teraz do niego
. ze smutnym uśmiechem - w zeszłym roku, po śmierci ojca, wynajęliśmy kogoś do pomocy -
wyjaśniła głucho. - I zle się to skończyło.
Maks zauważył, że June nagle pobladła, May zaś unikała jego wzroku, tak że Maks począł zachodzić
w głowę, co się stało.
- Bardzo niepraktyczny pomysł - burknęła June.
84
CAROLE MORTIMER
- Ale z pewnością chętnie tego wysłuchałeś - ciągnęła dalej ironicznie. - Byłbyś zachwycony,
gdybyśmy, nie dając już sobie rady, musiały sprzedać farmę. To woda na twój młyn!
- June!
- Ani przez chwilę na daj mu się nabrać, May -przerwała jej ostro June. - Maks i jego szef byliby w
siódmym niebie, gdybyśmy musiały skapitulować. Cóż, Maks, możesz sobie o tym tylko pomarzyć. A
teraz wybaczcie mi, ale mam kupę roboty - oznajmiła, zdejmując kurtkę z oparcia krzesła. - Ty, May,
możesz zostać i konwersować z nim, ale ja się stąd zabieram!
Kiedy trzasnęła drzwiami, zdawało się, że jej słowa wciąż pobrzmiewają w kuchni. May i Maks
wzdrygnęli się i spojrzeli po sobie.
- Co też takiego powiedziałeś, że ją tak zdenerwowałeś?
- Czy ja muszę cokolwiek powiedzieć", żeby zdenerwować June?
- Może i nie - westchnęła May.
- Tak też sądziłem - pokiwał głową Maks. - Jak on się nazywał? - zapytał.
May prżez dłuższą chwilę spoglądała na niego z wahaniem w oczach, po czym odparła lakonicznie:
- Ben.
Podziw Maksa dla najstarszej z sióstr Calendar rósł z każdą chwilą. May, która, sama będąc jeszcze
dziewczynką, zaczęła matkować młodszym siostrom, odznaczała się żywą inteligencją i urodą oraz
zaletami charakteru.
PIOSENKARKA
85
- Dziękuję ci - skinął głową Maks.
- Za co? - zdziwiła się.
- Za to, że nie kłamałaś, mówiąc, iż nie było jakiegoś mężczyzny - odparł Maks. - Domyślam się, że to
był ten pracownik, którego wynajęłyście zeszłego lata do pomocy. I że to właśnie on skrzywdził June.
I że to przez niego chciałaś mi powiedzieć w ten niedzielny wieczór, abym się trzymał z daleka od
June
- dodał ze smutkiem w głosie.
- Nie będę zaprzeczać - wzruszyła ramionami May. - Zdaję sobie sprawę, że w niedzielę powiedziałam
więcej, niż powinnam - westchnęła.
- I znów muszę ci podziękować...
- Co nie znaczy, że cię lubię! - burknęła May, w której zielonych oczach rozbłysły niebezpieczne
iskierki.
- %7łałuję - uśmiechnął się do niej ze smutkiem - bo ja szczerze cię polubiłem.
- Cieszę się, Maks - odparła, także z uśmiechem.
- Ale przyznaj się, co ty właściwie wyprawiasz z moją siostrzyczką?
- %7łebym to ja sam wiedział - westchnął po dłuższej chwili milczenia.
I rzeczywiście tak było. June powiedziała mu aż nadto wyraznie, wychodząc w niedzielę z jego
apartamentu, że nie chce go więcej widzieć i że sama już nigdy do niego nie przyjdzie.
Wystarczyłoby zadzwonić na farmę i spytać, czy wszystko w porządku. Zamiast tego wsiadł do samo-
chodu i stawił się tu osobiście. Dlaczego?
86
CAROLE MORTIMER
- A zastanawiałeś się nad tym? - zapytała May z figlarnym uśmieszkiem w oczach. - Wiesz - ciągnęła
dalej - na twoim miejscu wróciłabym do hotelu na kilka godzin i dała June trochę czasu. A wieczorem
zapraszam cię na kolację.
Maks spojrzał na nią podejrzliwie. Dlaczego May zaprasza go na kolację? Podobnie jak pozostałe
siostry, nie miała powodu, żeby mu ufać. May zaśmiała się cicho, widząc jego zakłopotanie.
- Potraktuj to jako moje podziękowanie za to, że uchroniłeś mnie od kolejnego-kłamstwa, kiedy June
miała mnie właśnie zapytać, jak poszła wizyta u dentysty.
- Nie ma za co - uśmiechnął się, nie próbując drążyć tego tematu, aby się dowiedzieć, gdzie właściwie
była May tego ranka. - Ale June z pewnością ci nie podziękuje, że zaprosiłaś mnie na kolację.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]