[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potrafiła:
- Jak mi się oświadczysz, to zobaczymy, co się da zrobić.
Nie czekała na jego reakcję. Gdy przed laty się do niej zalecał, ani razu nie wspomniał o małżeństwie. Mówił o
wspólnej przyszłości. Posunął się nawet tak daleko, że rozmawiał z nią o ich domu, o tym, że ją ze sobą zabierze.
Ale z zadziwiającą zręcznością omijał temat trwałego zwiazku. Nie widziała powodu, żeby się to miało zmienić,
ponadto chwilowo nie miało to znaczenia. Był z powrotem w jej życiu, a to było . więcej, niż oczekiwała.
Wyskoczyła z ciepłego łóżka, zanim zdążył ją chwycić i przystąpić do pieszczot, przed którymi nie' byłoby
ucieczki. Nie zrażony tym odtrąceniem Steven podążył za nią pod prysznic, gdzie kuszącym, uwodzicielskim
szeptem zaproponowaÅ‚, że umyje jej plecy. To opózniÅ‚o ich wyjÅ›cie na farmÄ™ o godzinÄ™· Kiedy w koÅ„cu zeszli na
dół, Jennifer aż podskakiwała z niecierpliwości.
- Mysiałam, że już nigdy nie zejdziesz, ciociu.
- Przykro mi, groszku. Jesteśmy już gotowi.
Jennifer jeszcze raz obrzuciła Stevena badawczym spojrzeniem od stóp do głowy.
- Ty też idziesz?
- Pewnie, że tak - odparł.
- U ratował twoją siostrę - przypomniała jej Lara. - Nic dziwnego, że chce zobaczyć, jak Kelly się czuje.
- Zwietnie, no to siÄ™ pospieszmy, ciociu. ChcÄ™,
żeby pan Drake spotkał się z mamą i tatą. - Ruszyła ścieżką w podskokach. Co jakiś czas odwracała się,
przynaglając ich do pośpiechu. Larze udzieliła się jej niecierpliwość, złapała się na tym, że ciągnie Stevena za
rękę.
Gdy jednak zabudowania farmy ukazały się tuż przed nimi, tak że dało się słyszeć gniewne głosy na
podwórzu, radość Lary z bliskiego spotkania zmieniła się w strach. Qstra wymiana słó\y między jej bratem i
bratową byłaby wystarczająco niepokojąca w każdej sytuacji, a ta była nią tym bardziej, że to ona była jej
przedmiotem. Chwyciła mocniej dłoń Stevena. Naszła ją nagle ochota, by zabrać Jennifer i zawrócić, ale na to
było już za pózno, a poza tym ucieczka byłaby tchórzostwem, i to bez powodu.
- Nie wtrącaj się do tego, Megan! - mówił ostro Tommy podniesionym głosem. - Nie ufam Drake'owi. Nie
byÅ‚o ciÄ™ tu, gdy to siÄ™ zdarzyÅ‚o. Nie masz pojÄ™cia, co· ten czÅ‚owiek jej zrobiÅ‚. O maÅ‚o jej nie zniszczyÅ‚. Jest
jednym z tych facetów, których podnieca, kiedy uwodzą kobiety, a potem je zostawiają.
Lara spojrzała na Stevena przepraszająco.
- On mówi tylko to, co czuje - powiedział Steven. - Nie winię go za to. Poza tym, to prawda. Rzeczywiście
bardzo cię zraniłem.
- Tak, ale to ju'ż przeszłość. Mój Boże, przecież ty uratowałeś jego dziecko. Powinien ci przynajmniej dać ... -
Zanim zdołała dokończyć swoją myśl, usłyszeli równie wściekły głos Megan.
- Chyba zle go sądzisz. Widzę, co on dzisiaj znaczy dla Lary. Nie zauważyłeś, jak na siebie patrzyli ostatniej
nocy? On ją kocha, a ona jego. Gdybyś chciał jej naprawdę pomóc, starałbyś się ich z powrotem połączyć,
zamiast przez te wszystkie lata podsycać jej złość.
- Miała prawo do złości.
- Oczywiście, że miała. Jednak ani przez chwilę nie
czuła satysfakcji z tego powodu, prawda? Nie cieszysz się, że w końcu jest szczęśliwa? Po raz pierwszy od czasu,
kiedy tu z tobą przyjechałam po naszym ślubie, twoja siostra ma naprawdę ochotę do życia. To ty nie powinieneś
się wtrącać, skoro nie masz zamiaru pomóc.
Jennifer spojrzała na Larę zmieszana.
- Dlaczego mamusia ttatuś się kłócą?
- To tylko sprzeczka, dziecino - odpowiedziała jej i spojrzała zaczepnie. - Ale sądzę, że czas ją przerwać.
Otworzyła gwałtownie drzwi i weszła do kuchni. Tommy i Megan spojrzeli zmieszani, oboje mieli
zaczerwienione twarze.
- Dość tego - powiedziała. - Nie życzę sobie, żebyście się sprzeczali na temat mojego sposobu życia. -
Spojrzała na Tommy'ego i dodała już spokojniej: - To przecież moje życie. Mam prawo sama wybierać, czy ci się
to podoba, czy nie.
Tommy spoglądał na przemian to na nią, to na Stevena. W końcu jego twarz złagodniała, napięcie zelżało.
- Ja tylko nie chciałbym, żebyś znowu cierpiała, siostrzyczko - powiedział.
- To się nie zdarzy, Tommy - odparł za nią Steven. Objął Larę w talii. - Starałem się wytłumaczyć Larze, co się
wówczas stało, i ona mi uwierzyła. Wróciłem, tym razem na dobre. Jeśli ona mnie zechce.
Lara czekała z zapartym tchem, co Tommy powie na tę deklarację człowieka, któremu nie ufał, choć niegdyś
go podziwiał. Brat przyjrzał się jej uważnie.
- Naprawdę jesteś szczęśliwa, Laro? Kiedy wyjeżdżaliśmy kilka tygodni temu, nie zbliżałaś się nawet na sto
metrów do granicy jego posiadłości. Czy rzeczywiście teraz mu ufasz?
- Uratował Kelly - odpowiedziała po prostu. - Był ze mną cały czas. Jak mogłabym mu nie ufać? Poza tym,
chociaż nie chciałam się do tego przyznać, zawsze pragnęłam, żeby do mnie wrócił. Nawet Megan to zauważyła.
Tommy obrzucił ją swoim charakterystycznym,
uważnym spojrzeniem i skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…·
- ,W takim razie myślę, że muszę się z tym pogodzić. Posłał Stevenowi ostrzegawcze spojrzenie, a ten
odwzajemnił mu się w ten sam sposób. Po tej wymianie spojrzeń Tommy w.yciągnął w końcu dłoń:
- Mam nadzieję, że tym razem to się dobrze skończy.
- Postaram się - obiecał Steven.
- A teraz - powiedziała radośnie Megan - chcę zobaczyć moje dziecko, które kryje się za swoją ciocią Larą.
Chodz do mnie, Jennifer, uÅ›ciskaj mamÄ™·
Po chwili Jennifer znalazła się w jej objęciach, potem usiadła tacie na kolanach, a Megan i Lara przygotowały
obfite wiejskie śniadanie, składające się z jajek, bekonu, placków i puszystych domowych bułek. Gdy
wszystko było już prawie gotowe, Megan przyprowadziła Kelly i cała rodzina usiadła do stołu.
Lara rozejrzała się po obecnych. Była nieskończenie wdzięczna losowi za to, że mogli być razem. Brakowało
tylko Grega, który obiecał, że przyjedzie z Columbus m\ lunch. Chciał się zobaczyć z Megan i Tommy'm, zanim
znowu wyjadą do Kansas City. Steven pochwycił jej spojrzenie i uśmiechnął się lekko. W jego dyskretnym
uśmiechu wyczytała zrozumienie i obietnicę. Czuła, że serce omal nie wyskoczy jej z piersi ze szczęścia.
Ktoś zapukał do tylnych drzwi.
- Logan! - zawołała Lara. - Wejdz i nalej sobie kawy. Masz ochotę na śniadanie?
- Nie, dziękuję, panno Danvers. Chciałem tylko rzucić okiem na małą i zobaczyć, czy wszystko w porządku.
- Zwietnie - oznajmiła Kelly, która ciągle rozkoszowała się swoją rolą osoby będącej w centrum uwagi. - Tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]