[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To niedobrze.
- Chodz, uciekniemy na Karaiby - zaproponował. -
Posiedzimy tam miesiÄ…c czy dwa. Ja stawiam.
- Wizja spędzenia paru dni na plaży, gdzie panuje tem
peratura ze dwadzieścia stopni wyższa niż tutaj, bardzo mi
się podoba. Obawiam się jednak, że i tym razem będę
zmuszona ci odmówić.
- Nie umiesz się bawić - orzekł z wyrzutem.
Słowa te, choć wypowiedziane żartem, ubodły ją do
żywego.
- Już to kiedyś słyszałam - powiedziała, a w jej głosie
zabrzmiała nuta żalu.
- Co za idiota ci to powiedział? - zdumiał się Michael.
- Ostatni facet, z którym się spotykałam.
- Sprawił ci przykrość, prawda? - Michael nie. ukry
wał wzburzenia.
- Cóż, nie jest miło usłyszeć, że jest się nudziarą - od
parła, wzruszając ramionami.
Na szczęście Phil Cavanaugh nie złamał jej serca. Aż
tak bardzo jej na nim nie zależało, by jego opinia miała dla
niej decydujące znaczenie. Niemniej jednak poczuła się
dotknięta jego uwagą. Zmusiło ją to również do postawie
nia sobie pytania, dlaczego żaden z jej związków nie trwał
dłużej niż kilka miesięcy. A może Phil mówił prawdę?
Może każdy mężczyzna, z którym się spotykała, dochodził
z czasem do tego samego wniosku?
- Czemu powiedział ci coś takiego? - nie ustępował
Michael.
- Posłuchaj, zapomnijmy o tym. To już nieważne. Nie
potrzebnie o tym wspomniałam.
- Wspomniałaś o tym, bo moje żarty ugodziły cię
w czuły punkt. Co się stało? Skąd temu durniowi przyszło
do głowy, że nie umiesz się bawić? Czy chodziło mu
o jakiś konkretny przypadek, czy generalnie chciał cię ob
razić?
Kelly nigdy dotąd nie patrzyła na to w ten sposób. Teraz
zamyśliła się nad pytaniem Michaela. Zarzut Phila nie
wziął się tak całkiem z niczego. Odrzuciła jego zaprosze
nie do nocnego klubu, w którym goście zwyczajowo wy
mieniali się partnerami. Już sama propozycja była dla niej
szokująca. On był zaskoczony jej odmową. Z tego wnio
sek, że wcale się nie znali. Pózniej przez wiele miesięcy
zadawała sobie pytanie, jak mógł w ogóle pomyśleć, że się
zgodzi? I z obawy, by znów ktoś, jak Phil, nie posądził jej
o niskie morale, odrzucała wszystkie zaproszenia.
Poczuła ręce Michaela na swoich dłoniach.
- Kelly, powiedz, co się stało - poprosił zaniepokojo
ny. - Naprawdę chciałbym to wiedzieć.
Ku swemu zdumieniu, chciałaby mu się zwierzyć. Ale
jak mu wytłumaczyć, że nigdy w życiu nie czuła się bar
dziej zbrukana niż tamtej nocy?
- On złożył mi bardzo obrazliwą propozycję spędzenia
wieczoru, a ja ją odrzuciłam - odpowiedziała w końcu,
pomijając szczegóły.
- Niektórzy faceci bardzo zle reagują na odmowę- za
uważył Michael.
Kelly uśmiechnęła się blado. Gdyby to było takie
proste!
- O ile pamiętam, niecałe pięć minut temu zarzuciłeś
mi dokładnie to samo.
- Ale ja żartowałem i ty o tym wiedziałaś. - Michael
popatrzył jej w oczy. - Wiedziałaś o tym, prawda?
- Szczerze mówiąc, tak, mimo to doznałam uczucia
deja vu.
- Bardzo cię przepraszam. Nadal uważam, że ucieczka
z tobą w tropiki to świetny pomysł, ale tak naprawdę cho
dziło mi o to, żeby zyskać na czasie. - Spojrzał na zegarek
i triumfalny uśmiech opromienił mu twarz. - Co mi się,
jak widać, udało.
Kelly popatrzyła na zegar na desce rozdzielczej. Rze
czywiście, było już po wpół do siódmej. W jednej chwili
zapomniała o Philu Cavanaugh.
- Ty potworze! - zaatakowała go z gniewem.
- Przyznaj chociaż, że jestem sprytnym potworem -
droczył się z nią Michael.
- Nie ma mowy! Powiem wszystkim, że spózniliśmy
się, bo jesteś nie tylko potworem, ale i tchórzem.
Michael popatrzył na nią z udanym oburzeniem.
- Nie ośmielisz się.
- To się jeszcze okaże - mruknęła, przekręcając klu
czyk w stacyjce.
Michael milczał przez całą drogę, ale gdy zajechali na
parking przed pubem i Kelly obeszła wóz, żeby pomóc mu
przesiąść się na wózek, chwycił ją nagle za rękę i przyciąg
nÄ…Å‚ do siebie.
- Znam jeden sposób, żeby cię powstrzymać - powie
dział ze śmiechem.
- Ach tak? A jaki?
- Właśnie taki. - Szarpnął ją tak mocno, że wylądowa
ła mu na kolanach, i zamknął jej usta pocałunkiem, który
pozbawił ją tchu oraz zdolności myślenia. Kiedy ją puścił,
serce biło jej jak oszalałe.
Wstała, obrzuciła go zamglonym wzrokiem i zrobiła
kilka chwiejnych kroków.
- Nie zrobisz tego więcej - ostrzegła drżącym głosem.
- Nie?
- Nie - powtórzyła z przekonaniem. - Uruchomiłbyś
lawinę pytań.
Michael roześmiał się.
- Naprawdę uważasz, że wystraszę się kilku pytań?
Zwłaszcza gdy ceną jest szansa pocałowania się z tobą?
Pamiętaj, kochanie, że uczono mnie znosić mężnie najgor
sze tortury.
Kelly nie spodobał się błysk w jego oczach. Nagle do
tarło do niej, że Michael mówi poważnie. %7łe zamierza
pocałunkami zmusić ją do milczenia.
Michael do pubu wjechał uśmiechnięty i odprężony.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]