[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nikki nie mogła ochłonąć po tym, co usłyszała. Oczywiście wiedziała z podręcznika, że
takie rzeczy się zdarzają. %7łe to może spotkać i z Toma. Wierzyła jednak, że do tego nie
dojdzie. Przyjmowała nawrót choroby Toma jako mglistą ewentualność, jak potrącenie przez
samochód albo wygraną na loterii. Zdała sobie także sprawę z tego, że mimo wcześniejszych
odważnych zapewnień, nie wie, jak sobie psychicznie da radę. A jeśli to nawrót?
Dzięki wybąkała. Wrzucę do torby kilka dodatkowych drobiazgów i jadę.
Jestem wykwalifikowaną pielęgniarką, pracowałam w szpitalach. Przewinęłam się
przez dziesiątki oddziałów mówiła Nikki do Toma. Szpital powinien być dla mnie jak
drugi dom. A ja tu siedzę i wcale nie czuję się jak w domu.
Mówiła, żeby mówić. Siedziała przy łóżku Toma, przyglądała się ukochanemu i czuła się
całkowicie bezradna.
Czasami bliscy chorych, którymi się opiekowałam, napadali na mnie, krzyczeli, jak
gdybym to ja była winna chorobie. Teraz ich rozumiem. Bezradność rodzi gniew. Czy jest
coś, co mogę dla ciebie zrobić? spytała.
Twoja obecność tutaj to już bardzo wiele odpowiedział Tom łagodnym tonem.
Mogłem poprosić Joego, żeby ci zakazał tu przyjeżdżać, ale wiedziałem, że nie posłuchasz. I
cieszę się, że jesteś. Jak szkolenie?
Do diabła ze szkoleniem! wybuchnęła. Nie przyjechałam taki szmat drogi, żeby
opowiadać o jakimś głupim szkoleniu! Przyjechałam, bo cię kocham i... Urwała, starając się
opanować. Moja złość pewnie ci nie pomaga podjąć decyzji, prawda?
Tak. Miałem tutaj okazję do wielu przemyśleń. Nikki spojrzała na niego uważnie.
Rozmawiałam z siostrą oddziałową. Uważa, że to fałszywy alarm. Muszą ci zrobić
badania, żeby się po prostu upewnić, że wszystko jest w porządku, i za tydzień będziesz już z
powrotem w pracy.
Wiem odparł Tom z uśmiechem.
Nikki się ten uśmiech nie podobał, pomyślała, że z niej szydzi, jak gdyby przejrzał jej grę.
Oboje przecież wiedzieli, że siostra oddziałowa nie powiedziała całej prawdy.
Ludzie tacy jak ja cały czas się martwią ciągnął. Jednym z symptomów nawrotu
choroby jest obrzęk gruczołów limfatycznych, więc w dzień i w nocy co chwila ich dotykają.
Większość chorych się na tym nie zna, ale ja różnię się od nich tym, że jestem lekarzem.
Wyczułem, że gruczoły mam naprawdę powiększone. Przyjechałem tutaj. Zrobili mi rozmaite
badania i biopsję. Chyba jednak nic złego się nie dzieje. Gruczoły są powiększone z jakiegoś
innego powodu.
Więc nie ma sensu się martwić stwierdziła Nikki. Wracasz do pracy. Między nami
wszystko będzie tak jak przedtem.
Nie. Bujałem w obłokach. Rak tkwi we mnie. Tym razem to był fałszywy alarm,
następnym razem też może zdarzyć się pomyłka, i następnym także. Ale cały czas oboje
będziemy się zastanawiali: a jeśli teraz to naprawdę? Jestem lekarzem, ty pielęgniarką. Oboje
wiemy, jakie mam szanse.
Zniosę wszystko, jeśli ty to zniesiesz szepnęła Nikki.
Naprawdę? Nie wiem, czy podołam wyznał Tom i wziął Nikki za rękę. Wiesz, czym
się martwiłem wczorajszej w nocy? Nie tym, czy choroba wróciła, ale tym, jaki to będzie
miało wpływ na ciebie. Cofnął rękę i dodał: Podjąłem decyzję. Poznanie ciebie było jedną
z najcudowniejszych rzeczy w całym moim życiu, może nawet najcudowniejszą. Pod twoim
wpływem zmieniłem postanowienie, jak będę żył, ale teraz muszę wrócić do pop...
Chwileczkę! przerwała mu Nikki podniesionym głosem. Ani słowa więcej!
Umilkła na chwilę, wyjęła chusteczkę, otarła czoło, wydmuchała nos. Wstydz się, skarciła
się w duchu. Jesteś pielęgniarką, nie wolno ci krzyczeć na chorego w szpitalu, na dodatek
ukochanego. Musisz szanować jego uczucia i zmartwienia, nawet jeśli ich nie podzielasz.
Cokolwiek się stanie, potrafię to znieść powiedziała w końcu, starając się panować
nad głosem. Tak długo, jak długo zostanę z tobą. Musisz pozwolić mi decydować o sobie.
Hej, proszę siostry! Tom przybrał żartobliwy ton. Jak siostra może krzyczeć na
chorego? Zadaniem siostry jest otoczyć mnie czułością, okazać wyrozumiałość i gładzić mnie
po rozpalonym od gorączki czółku.
Słowa Toma przyniosły efekt odwrotny od zamierzonego. Jak on może żartować w takiej
sytuacji? Droczy się ze mną, bo nie uznaje żadnych argumentów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]