[ Pobierz całość w formacie PDF ]
móc z pa... przepraszam, z tobą współpracować. Koledzy będą mi zazdrościć.
- Czego?
- %7łe pracuję w poważnej sprawie, i to z takim oficerem. Mówią, że nie ma
takiej zagadki, której byś nie rozwiązał.
- Chyba już zaczynam się starzeć, skoro krążą o mnie legendy i jestem
stawiany za wzór. Lubię, co prawda, dokładną pracę, ale z sukcesami różnie
bywa. Zresztą sam zobaczysz. Niektóre sprawy ciągną się latami, inne trzeba
odłożyć do archiwum, gdzie czekają na lepsze czasy. Nie zmaczy to, że się o
nich zapomina i że sprawcy nie zostają w końcu wykryci. Przypomnę ci starą
prawdę, że oiie ma praktycznie zbrodni doskonałej. Przestępca zawsze popełni
jakiś błąd. A od tego, jak prędko ten błąd odkryjemy, zależy zakończenie
sprawy. Czasem przestępca z różnych względów nie jest w stanie uniknąć
popełnienia błędu. Nie zapominajmy też, że obecnie dysponujemy coraz
lepszymi urządzeniami technicznymi i całym aparatem naukowym. Zresztą
wiesz o tym, uczą nas tego w szkole.
- Czy masz już jakąś koncepcję tego zabójstwa?
- Nie wymagaj ode mnie zbyt wiele. Trzeba się zastanowić. Jeszcze
prawie nic nie wiemy, nie znamy sylwetka Wernera, jego przyzwyczajeń, jego
krewnych, znajomych, bo wykluczyć chyba należy udział zupełnie obcej osoby,
czyli irracjonalny, w tym przypadku, zbieg okoliczności. Im więcej
zgromadzimy danych, tym łatwiej będzie nimi manipulować. W tej chwili na
podstawie informacji, którymi dysponujemy, można sobie na przykład założyć
taki przebieg wydarzeń: Jest wcześnie rano. Werner już wstał, jest
prawdopodobnie po śniadaniu, ale jeszcze się nie ubrał i, jak sam zauważyłeś,
był nie ogolony. Może nie zamierzał wychodzić przed południem. Słyszy
dzwonek, wygląda oknem i widzi kogoś, kogo zna.
Może jest trochę zdziwiony tak wczesną wizytą, a może umówił się z tym
kimś poprzedniego dnia. Nie była to z pewnością kobieta, bo nawet gdyby
wizyta nie była zapowiedziana, ogoliłby się szybko i ubrał. W każdym razie
powód odwiedzin musiał być dość ważny, bo w mniemaniu Wernera zanosiło
się na dłuższą rozmowę. Udał się więc do kuchni i przygotował kawę. Zamierzał
też poczęstować swojego gościa jakimś alkoholem. Z tego również wynika, że
nie mogło być mowy o żadnej kłótni. Nie było po prostu na to czasu. Wchodząc
z tacą do pokoju Werner otrzymał znienacka uderzenie w głowę. Sprawca
musiał wtedy odwrócić go na wznak i wbić mu coś w serce. Sekcja wykaże
chyba, w przybliżeniu oczywiście, co to był za przedmiot. Po dokonaniu tego
gość prawie natychmiast się ulotnił. Zdążył jeszcze pozacierać ślady. Gosposia
była na miejscu prawdopodobnie około pół do dziesiątej.
- Pozostałoby jeszcze pytanie, dlaczego wóz nie był zamknięty. Tak rano i
w takim stroju Werner raczej nie mógł z niego korzystać, a przecież nie zostawił
go na noc na ulicy bez żadnego zabezpieczenia.
- Tak. Istotnie. W tym jest coś dziwnego. Coś, czego w tej chwili nie
będziemy w Etanie wyjaśnić. I jeszcze jedna rzecz, być może najważniejsza. W
takich przypadkach mówimy zwykle o motywie. Tu jeszcze go nie widać. W
mieszkaniu panował porządek, nie zginęły pieniądze ani dokumenty osobiste.
Przynajmniej o tyle, o ile wiemy na podstawie tego, co zostało. No ale domysły
nie wystarczą. Poczekamy na wyniki sekcji i ekspertyzę dakty-loskopijną.
- Jutro będzie trzeba skontaktować się z Wrocławiem, tam mieszka brat
Wernera, i odszukać właściciela numeru telefonu, umieszczonego na teczce ze
scenariuszem.
- To drugie możesz ustalić w tej chwili. Zadzwoń do biura numerów i
będziemy wiedzieli, kto to jest.
- Masz rację. Jeśli numer nie jest zastrzeżony...
- Jeśli będzie, to postaramy się o pismo prokuratora i poczta ujawni
abonenta.
Zalewski wykręcił numer. Chwilę słuchał, po czym odłożył słuchawkę.
- Mam nazwisko. To niejaki Ryszard Jaworski. Mieszka w Alei
Przyjaciół.
- Dobrze. Jutro rano zadzwonię do niego i porozmawiam. Ty
skontaktujesz się z Wrocławiem i poprosisz o dane brata Wernera. Nie znamy
wprawdzie jego imienia, ale może nie będzie tam zbyt wielu ludzi o tym
nazwisku. Poprosisz o przekazanie dalekopisem wyników ustaleń.
Trzeba będzie tam pózniej pojechać.
- Tak jest. Mam nadzieję, że braciszek dorzuci nam parę informacji.
- Właśnie. A teraz pokaż tę książeczkę oszczędnościową. Ciekaw jestem,
jak przedstawiają się jego finanse.
- Jak już wspomniałem, pierwszy zapis w książeczce.pochodzi z
piętnastego stycznia siedemdziesiątego pierwszego roku. Werner widocznie nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]