[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Podziwiajcie go, a potem wydajcie sąd! Zanim jednak\e po\egnam się z wami, pozwólcie,
szanowni państwo, \e was zaproszę na dzienne przedstawienie jutro wieczorem, ale gdyby,
dajmy na to, deszczowa pogoda zapowiadała ulewę, wówczas, zamiast jutro wieczorem,
przedstawienie odbędzie się pojutrze o jedenastej, przed południem tego\ popołudnia.
Dyrektor zło\ył drugi głęboki ukłon, po czym zwrócił się do Pinokia i rzekł:
 Dalej\e, Pinokio! Zanim przystąpisz do popisywania się swoimi sztukami, ukłoń się
szanownej publiczności, paniom, panom i młodzie\y!
Pinokio posłusznie zgiął oba przednie kolana do samej ziemi i pozostał na klęczkach a\ do
chwili, kiedy dyrektor, trzaskając biczem, zawołał:
 Stępa!
A wtedy osiołek zerwał się na cztery nogi i zaczął okrą\ać arenę idąc stępa.
59
Po chwili dyrektor krzyknął:
 Kłusem!...  a Pinokio, posłuszny komendzie, zmienił stępa na kłus.
 Galopem!  i Pinokio puścił się galopem.
 Cwałem!  i Pinokio zaczai wyścig cwałem.
A kiedy tak galopował jak koń berberyjski, dyrektor podniósł rękę i wypalił z pistoletu. Na
ten strzał osiołek, udając, \e jest ranny, upadł na arenę, jak gdyby naprawdę konał. Wstawszy
z ziemi wśród huraganu oklasków, krzyków i wiwatów, które leciały a\ pod gwiazdy, Pinokio
podniósł oczywiście głowę i spojrzał na widownię... i tak patrząc, zauwa\ył w jednej lo\y
piękną damę, która miała na szyi cię\ki złoty łańcuch z medalionem. W medalionie był
namalowany portret pajaca.
 To mój portret!.. Ta dama to Wró\ka!". rzekł do siebie Pinokio poznawszy ją od razu
i, nie posiadając się z wielkiej radości, usiłował krzyknąć: ,,O Wró\ko!, Wró\ko moja! Ale
zamiast tych słów wydał tak silny i przeciągły ryk, \e wszyscy widzowie, a zwłaszcza
chłopcy, zaczęli pękać ze śmiechu.
Wówczas dyrektor, chcąc go nauczyć i dać do zrozumienia, \e to nieprzyzwoicie tak ryczeć
wobec publiczności, uderzył go rączką bicza po nosie. Biedny osiołek wyciągnąwszy calutki
język, musiał lizać sobie nos przynajmniej przez pięć minut, wyobra\ając sobie, \e w ten
sposób złagodzi ból, jaki mu zadano. Ale jaka\ była jego rozpacz, kiedy podniósłszy głowę
po raz drugi, ujrzał, \e lo\a była pusta i \e Wró\ka znikła!... Myślał, \e umrze z \alu, oczy
jego napełniły się łzami i zaczął rzewnie płakać. Ale nikt tego nie zauwa\ył, a tym mniej
dyrektor, który trzaskając biczem, zawołał:
 Dalej\e, Pinokio! Poka\ szanownym państwu, z jakim wdziękiem umiesz skakać przez
kółka.
Pinokio próbował dwa czy trzy razy, ale stanąwszy przed kółkiem nie przeskakiwał go, tylko
wygodnie przechodził dołem. Nareszcie wziął rozmach i przeskoczył, ale na nieszczęście
tylne nogi zaplątały mu się w kółko i runął na ziemię jak długi. Kiedy się podniósł, był
kulawy i z wielkim trudem zdołał powrócić do stajni.
 Pinokio! Chcemy Pinokia! Niech się poka\e osiołek!  krzyczeli chłopcy z parteru, zdjęci
litością i wzruszeni smutnym wypadkiem.
Ale tego wieczoru osiołek ju\ się nie pokazał.
Nazajutrz rano weterynarz, czyli doktor od zwierząt, zbadał go i orzekł, \e osiołek będzie ju\
kulał przez całe \ycie.
Wówczas dyrektor powiedział do chłopca stajennego:
 Co mi teraz przyjdzie z tego kulawego osła? Nie mam ochoty utrzymywać darmozjada.
Zaprowadz kłapoucha na targ i sprzedaj go.
Gdy tylko przyszli na targ, zaraz znalezli kupca, który zapytał chłopca stajennego:
 Ile chcesz za tego kulawego osła?
 Dwadzieścia lirów.
 Dam ci dwadzieścia soldów. Nie wyobra\aj sobie, \e on mi się na coś przyda, kupuję go
wyłącznie ze względu na jego skórę. Widzę, \e ma bardzo twardą skórę, więc chcę zrobić
z niej bęben dla orkiestry w naszym miasteczku.
Mo\ecie sobie wyobrazić, dzieci, jaka to była wielka przyjemność dla Pinokia, kiedy usłyszał,
\e był przeznaczony na obicie bębna!
I rzeczywiście, po zapłaceniu dwudziestu soldów ów nabywca zaprowadził osiołka na skałę
nad brzegiem morza, a zawiesiwszy mu kamień na szyi, przewiązał mu jedną nogę sznurem,
którego koniec trzymał w ręce, i pchnął znienacka do wody. Pinokio z tym głazem na szyi
natychmiast poszedł na dno, a kupiec usiadł na skale ze sznurem w ręce i czekał, a\ osiołek
utopi się w morzu, aby z martwego ju\ osiołka móc łatwo ściągnąć skórę.
60
XXXIV
Pinokio, wrzucony do morza i ogryziony przez ryby,
staje się znowu pajacem, takim jak dawniej, ale kiedy płynie,
\eby się ocalić, zostaje, połknięty przez straszliwego rekina
Przez pięćdziesiąt minut kupiec trzymał osiołka pod woda, a\ w końcu powiedział do siebie:
 Mój biedny kulawy osiołek pewnie ju\ na dobre utonął. Wyciągnijmy go zatem i zróbmy
piękny bęben z jego skóry.
I zaczął ciągnąć sznur, którym przywiązał mu nogę; ciągnie, ciągnie, ciągnie i w końcu ujrzał
na powierzchni wody... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •