[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czasu do czasu ludzki krzyk.
Nocarze śmignęli z góry, wbili się w piach niczym meteoryty. Skuleni,
doszurali błyskawicznie do buchającej gorącem piaskowej powłoki.
Wskoczyli za tarcze.
Głos silników spotężniał, stając się podobnym do ryku orkanu.
- Oskrzydlają nas z lewej! - zaalarmował Nex. Alacer zareagował
pierwszy, lata treningu nocarskiego zrobiły swoje. Rzucił się we
wskazanym kierunku.
- Kryję!
- Dostałem! - wycharczał sekundę pózniej.
- Przejmij osłonę, Celer! - Nidor rzucił się na nocarza, zaczął tamować
krew tryskającą z jego gardła gorliwą fontanną.
- Zrobione! - zameldował pretorianin. Przyłożył do ramienia G-36,
posiał kilkoma krótkimi seriami. - Czego ja bym nie dał za jeden RPG -
warknął ponuro.
 Siewca!" - Vesper puścił broń, schwycił oburącz rozpadającą się
głowę. Wściekłe uderzenia bólu zaczęły łupać czaszkę, niczym młot.  Jest
Siewca!"
 Siewca? Jesteś pewien?" - upewnił się Nex. Oddychał ciężko, twarz
mu już poczerwieniała od pierwszych oparzeń.
 Tak!"
 Zostańmy tu, dopóki nie przyjdzie" - zaproponował Celer.  Niech
myśli, że złapaliśmy się w pułapkę!"
 Strzelcy na pokładzie śmigła!" - zameldował Tiro. Jakieś żądło ukąsiło
Vespera w ramię, nie zwrócił na to specjalnej uwagi.
- Tracę go! - zakrzyknął Nidor.
Vesper odwrócił się błyskawicznie. Alacer charczał wśród strumieni
krwi, oczy mu gasły.
Aup, łup, łup, triumfował ból.
Vesper przypadł do rannego nocarza, obrzucił krótkim spojrzeniem.
Podążył palcami za dłonią Nidora. Kula poszarpała tętnicę szyjną, trzeba
by cudu, by zatamować takie krwawienie.
%7łegnaj, Alacer, wyszeptał pobladłymi wargami. Zawsze cię
nienawidziłem, skurwysynu. Chciałem patrzeć, jak umierasz. A teraz...
A teraz modlę się o cud.
Nagła myśl eksplodowała mu pod czaszką. Sięgnął do kieszeni,
wyszarpnął plastikową torebkę. Oto jest twój cud, draniu, miał ochotę
wykrzyknąć. Przy takim kopie może zdołasz się pozbierać.
Ręce mu dygotały, kiedy rozrywał opakowanie prawdziwej krwi.
- Masz! - Podsunął je rannemu, po bokach skapywały wąziutkie strużki
ciemnoczerwonego płynu. - Wypij! Postawi cię na nogi, zobaczysz! Inaczej
nie masz szans.
- Nie rób mu tego! - wrzasnął Nidor, gwałtownie odpychając dłoń
przyjaciela. - Nie rób!
Alacer patrzył na tańczącą nad nim krew pustym, nieobecnym
spojrzeniem. Nagle przebłysk zrozumienia zapalił mu się w oczach.
Gwałtownym ruchem szarpnął głowę w bok. Zacisnął wargi.
- To życie, idioto! - zaczął krzyczeć Vesper, starając się przedrzeć
przez zaporę rąk Nidora. Azy popłynęły mu znienacka po policzkach. - Nie
bądz głupi, nie umieraj dla jakiegoś zakłamanego gnojka! Dla cholernego
Kata!
Alacer uśmiechnął się lekko.
- Jestem nocarzem dla siebie, nie dla Niego - wyszeptał posiniałymi
ustami.
I umarł.
Nidor wyprostował się powoli, zaraz jednak odwrócił się i przyłączył
do Celera, podtrzymując coraz bardziej rozpadającą się osłonę.
Vesper zgiął się wpół, uderzył czołem o piach.
Na ciemieniu poczuł strużkę ukropu. Kap, kap, zaśpiewał rozradowany
ultrafiolet. Kap, kap.
Zwist, dołączyły kolejne kule. Zwist.
***
 X-5 ruszyły, zjeżdżają z krawędzi" - zakrzyknął rekrut.  Siewca
połknął haczyk!"
 Generale Nex, proszę wezwać Lord Araneę".  Celer oderwał się na
chwilę od broni. Lufa G-36 promieniowała gorącem.  Już!"
 Aranea w drodze!" - wydyszał po sekundzie Nex.  Hirtus, Res,
spróbujcie zdjąć snajperów ze śmigłowca. Tiro, Fulgur, pozostańcie nad
Siewcą. Nie spuszczajcie go z oka, ale tak, żeby się nie zorientował!"
 Tak jest!"
Zmigłowiec zawarczał, a potem rozpoczął przedziwny taniec,
podniebną ciuciubabkę. Reflektory zabujały się chwiejnie, nie odpuściły
jednak. Atakowały snopami gorąca co parę chwil.
 Siewca w środku!" - oznajmił rekrut triumfalnie.
 Tiro, Fulgur, jeszcze jedno: dosypujcie piasku!" - rozkazał generał
renegatów.  Powoli, ale bez przerwy! Niech wydmy rosną, tak żeby ludzie
nie byli w stanie wyjść!"
 Tak jest!"
 Wsparcie!"
Szereg czarnych postaci pojawił się nad kotliną w mgnieniu oka.
 Jesteś, Pani" - westchnął Nex.
Aranea śmignęła z góry jak czarny piorun, wylądowała idealnie
pośrodku nich. Przypadła do ziemi pod gradem kul.
Wicher zerwał się w oddali, drzewa zaskrzypiały przerazliwie.
Nadciągał sztorm.
Moc emanująca z Pani Renegatów utworzyła świecącą kopułę,
odbijającą ultrafiolet, która jednak po chwili zamigotała niczym zużyta
jarzeniówka i z sykiem spłynęła na piach. Strumyk topionego kwarcu
zawrzał, poczerniał i zastygł w koronę fulgurytów. W ułamku sekundy
kopuła odrodziła się ponownie, choć już o nieco mniejszej średnicy.
Renegaci otworzyli ogień. Trzask, oznajmił jeden z reflektorów.
Trzask, trzask, powtórzył i zgasł. Lawina ukropu wyraznie zmalała.
- Przykro mi cię widzieć wśród zdrajców, Pani - odezwał się Celer
powoli.
Aranea odwróciła się ku niemu, zrenice zwęziły jej się w zródełka
bijące mieszaniną gniewu i rozpaczy. Nabrała powietrza w płuca, szykując
się do jakiejś gwałtownej riposty...
- Siewca w pułapce - zameldował pośpiesznie Nex. Przerzuciła na
niego płonący wzrok.
- Dziękuję. - Niechętnie skinęła głową.  Chcemy go żywego! - Zadarła
wzrok do góry, na tańczący nad nimi śmigłowiec. - Generale, proszę zdjąć
to świństwo. Pan Domów Krwi - wskazała kilka postaci przyczajonych
ledwo zauważalnie na krawędzi wydmy - zabezpieczy pana podczas
wyjścia spod kopuły. Dalej musi pan radzić sobie sam.
- Tak jest! - Nex poderwał się bez słowa komentarza.
Vesperowi udało się wstać. Brawo, królowo, zazgrzytał w myślach.
Chcesz wysłać nieposłusznego generała na pewną śmierć? O,
niedoczekanie twoje!
Chwycił przyjaciela za ramię, wzywając za sobą Celera z Nidorem
gestem drugiej ręki.
- A pan dokąd, generale? - zmierzyła go surowym spojrzeniem. - Nie
wydałam rozkazu...
- Jako zdrajcy nie podlegamy pani rozkazom! - odwarknął, zbierając
resztkę sił. - Prowadzimy akcję na własną rękę. Oczywiście, jeżeli ma pani
ochotę, możemy zacząć do siebie strzelać już teraz. Jednakże, póki co,
proponuję współpracę. Rozliczać się będziemy pózniej.
Oszacowała go szybkim, uważnym spojrzeniem.
- Zgoda - rzuciła krótko. Odwróciła się, wydając rozkazy. Dwóch
renegatów przyklękło, przygotowując RPG do strzału.
 Gotowi? Teraz!" - zakomenderował Nex.
Zmignęli w górę, wszyscy czterej. Krzyknęli z bólu, krótko, urywanie,
przedzierając się przez parzącą powierzchnię kopuły.
***
Twarz pilota Mi-dwójki świeciła zielonkawo w głębi kabiny. Prowadził
maszynę pewnie, bez cienia wahania, umykając i klucząc, w górę i w dół.
 Wszyscy do mnie!" - zarządził Vesper.
Res, Hirtus, Tiro, Fulgur i Offa dołączyli do nich w ułamkach sekund.
Zaczęli latać nad śmigłowcem, w miarę możliwości po jak najbardziej
zmiennych trasach.
 Jeżeli go ustawicie choć przez chwilę na stałym kursie..." -
zaproponował Res.  Zdejmę pilota strzałem".
 Zapomnij!" - warknął Offa.  Sami musielibyśmy przyjąć w miarę stałą
trajektorię. A strzelcy na pokładzie mają PK i noktowizję". - Zapikował w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •