[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kilka minut pózniej byli z powrotem w wodzie. Chocia\
Abby nie pływała zbyt dobrze, z pomocą płetw z łatwością
nadą\ała za Mattem. W przejrzystej wodzie nad rafą widać
było mnóstwo przepięknie ubarwionych stworzeń, których
nazwy Matt znał na pamięć. Abby uniosła głowę i wyjęła z ust
rurkÄ™.
- To twoi ulubieńcy?
- Moi i wszystkich innych ludzi. W tutejszym morzu \yjÄ…
ich tysiÄ…ce.
- Są tak piękne, \e nie wydają się rzeczywiste. - Zało\yła
ponownie maskę, by popłynąć nieco dalej. Nie chciała
opuszczać tego wyśnionego świata.
Pływali jeszcze przez godzinę, ale głód sprawił, \e ląd
nagle znowu zaczął ich pociągać.
- Wystarczy? - zapytał Matt tonem, w którym
pobrzmiewały jakieś ukryte znaczenia.
- Jak na razie... Mo\emy tu wrócić po obiedzie?
- Je\eli chcesz.
Kiedy wracali ku brzegowi, wziął ją za rękę. Potem
przystanęli, a woda delikatnie omywała biust Abby.
- Widzę, \e ci się podobało. - Matt zdjął maskę i rzucił
obydwie, swojÄ… i Abby, na piasek.
- To było wspaniałe. Dziękuję.
Nie mógł zrozumieć, dlaczego nie uznał jej za
najpiękniejszą kobietę na ziemi ju\ w momencie, kiedy po raz
pierwszy ją zobaczył. Bez makija\u i z mokrymi włosami
nadal wyglądała doskonale. Musiał ją pocałować.
Prawie nie pamiętał, co stało się w następnych sekundach.
Pla\a była zupełnie pusta. Przesunęli się o kilka kroków w
głąb. Abby była zdziwiona, ale nie okazała strachu. Gdyby się
przestraszyła, musiałby przestać.
Chciał się tylko pobawić... całować, dotykać jej pod wodą,
dać jej do zrozumienia, co jeszcze mo\e ją czekać... je\eli
zdecyduje się na spędzenie z nim nocy. Nie traktował tego
jako sposobu uwodzenia, póki jego dłoń nie ześliznęła się pod
wodę i nie dotknęła jej napiętej piersi. Abby zarzuciła mu ręce
na szyję, przytulając się całym ciałem.
- Aatwo zauwa\yć, o czym myślę - szepnął - ale nie będę
się teraz z tobą kochał.
- Dlaczego?
- Potrzebujesz więcej czasu na przemyślenie tego, co
chcesz mi poświęcić.
- Bardziej przejmuje mnie to, co mogę stracić. I nie
chodzi mi o dziewictwo.
- A co z twoim przyszłym mę\em? Tego nie da się ukryć.
- Będzie musiał mnie przyjąć taką, jaka jestem.
A była piękna. Przy niej czuł pełnię swojej męskości.
Wyciągnęła go ze świata interesów i ciągłego
współzawodnictwa z innymi i z samym sobą, przy niej
zapomniał nawet o bolesnej przeszłości. Widział w jej oczach
po\ądanie i z całego serca pragnął zaspokoić jej potrzeby.
Czy jednak odwa\y się zabrać jej tak długo skrywany
skarb? Twierdziła, \e jest na to gotowa. Ale czy na pewno?
Gdyby tylko znalazł się jakiś sposób...
Nagle uśmiechnął się. Właściwie, dlaczego nie? Zanim
zdą\yła zapytać o przyczynę, schował się pod wodą, rozpiął
jej stanik i ujął ustami jeden z sutków. Poczuł, jak Abby
sztywnieje i kładzie mu ręce na ukrytej pod wodą głowie. Ssał
tak długo, na ile wystarczyło mu powietrza, po czym
wypłynął, by nabrać tchu.
- Och, Matt! - śmiała się, była gotowa na wszystko.
Jednak nie miał zamiaru dać jej nic ponad to, co mogła na
razie przyjąć. A mo\e chodziło o to, ile on był jej w stanie
dać, nie tracąc kontroli nad własnym ciałem. W tej chwili
wa\na była tylko jej przyjemność.
Pochylił się i pocałował ją w usta. Jego ręce dotykały jej
ciała pod wodą. Jedną ręką zaczął pieścić jej pośladki, druga
wśliznęła się pomiędzy ich ciała i dotknęła wewnętrznej
strony jej uda, po czym przesunęła się wy\ej, odnajdując
elastyczne obramowanie majteczek.
Zaczekał, a\ przyzwyczai się do dotyku lub te\ go
odepchnie czy oka\e strach, jednak otrzymywał jedynie coraz
gorętsze pocałunki.
Kiedy przytuliła się do niego, wsunął palce pod elastyczną
tkaninę i odnalazł kwiat jej kobiecości. Opuszki jego placów
poruszały się powolnymi, okrę\nymi ruchami. Abby zaczęła
odpowiadać na jego pieszczoty, poruszając się rytmicznie.
Zamknęła oczy. Była tak piękna.
- Powiedz, je\eli coś jest nie tak - wyszeptał jej do ucha.
Nie odpowiedziała. Nie był nawet pewien, czy go słyszała.
Wyczuł, \e cała skupiła się na jego dotyku. Nagle zadr\ała i
wbiła mu paznokcie w plecy. Poczuł, jak jej ciało sztywnieje.
Abby ukryła twarz na jego piersi, na pół szlochając.
Matt tulił ją, póki jej oddech się nie wyrównał, a nogi
odzyskały siłę. Udało mu się. Jej dziewictwo pozostało
nienaruszone, przynajmniej w sensie anatomicznym, ale
poznała, czym jest prawdziwe podniecenie. Koniec lekcji
pierwszej.
Jedynym problemem było to, \e pragnął jej a\ do bólu.
Nigdy wcześniej obserwowanie szczytującej partnerki nie
doprowadziło go do takiego stanu. Balansował na granicy. ..
ale nie poprosi jej o zaspokojenie swego po\Ä…dania. Musi
poczekać, choć wiązało się to z ryzykiem. A je\eli ona zmieni
zdanie?
Objąwszy Abby w pasie, zaczął iść w kierunku pla\y.
- Jeszcze nie - szepnęła, po czym spojrzała na niego w
szczególny sposób.
- Czy\byś miała ochotę na więcej? - zaśmiał się.
- Tak, ale nie dla siebie. Popatrzył na nią z
niedowierzaniem.
- Ustaliliśmy, \e poczekamy, póki nie będziesz pewna
swojej decyzji.
Wzruszyła ramionami, a na jej ustach wykwitł blady
uśmiech.
- Rozwa\ałam inne mo\liwości. Sprawiłeś, \e poczułam
niezwykłe rzeczy. - Potrząsnęła głową, niezdolna znalezć
słowa, które wyraziłyby jej odczucia. - Czy to ma jakąś
nazwÄ™?
- Powiedzmy, \e zaspokoiłem cię, u\ywając rąk.
Zarumieniła się i odwróciła oczy. Potem rozejrzała się
dookoła.
- Nikt nas nie widział - zapewnił ją.
- Wiem - uśmiechnęła się. - Nie o to chodzi.
- Więc o co?
- Kobieta mo\e zrobić coś podobnego dla mę\czyzny,
prawda?
- No, tak... Ale nie musisz...
Wyprostowała się i spojrzała na niego z uroczystą miną.
Potem poczuł drobną rękę na powierzchni kąpielówek.
Najpierw uchylił się, ale potem zdecydował, \e pozwoli jej
zaspokoić ciekawość.
- Jest bardzo, hm, sztywny - oświadczyła.
- Tak - starał się powstrzymać śmiech. Zimny prysznic i
lampka koniaku powinny pomóc. Jakoś wytrzyma.
- Czułbyś się lepiej, gdyby... - Jego wzrok dopowiedział
resztÄ™.
- Chodzmy ju\ - jęknął. Siła jego woli zmniejszała się z
ka\dą chwilą spędzoną z nią w wodzie.
- Zaraz.
Jej palce wsunęły się pod tkaninę i oplotły dokoła jego
członka. Jęknął i pospiesznie rozejrzał się dokoła. W zasięgu
wzroku nie było nikogo. Poza tym i tak wszystko działo się
pod wodą. Abby poruszała dłonią.
- Powiedz mi, co mam robić - poprosiła.
Matt zamknął oczy, by skupić się tylko na przyjemności.
- Robisz to, co nale\y.
Pieściła go, póki nie poczuł w sobie ognia. Przytulił głowę
do jej głowy i przygryzł wargę, \eby nie krzyczeć jej imienia.
Przez chwilę świat przestał istnieć.
Nie był w stanie powiedzieć, ile czasu minęło. Kiedy
otwarł oczy, stała obok niego i przyglądała mu się.
- Dziękuję - powiedział, przyciskając jej dłoń do ust.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedziała z
figlarnym uśmiechem.
Po raz pierwszy poczuł obawę, \e rozpętał siły, których
nie będzie w stanie okiełznać.
ROZDZIAA SIÓDMY
- Co ze mnie za głupiec!
Popełnił wielki błąd. Błąd, który będzie go kosztował
więcej, ni\ był w stanie sobie wyobrazić. Jak kiedykolwiek
mogło mu przyjść do głowy, \e mo\e słu\yć Abby jako
nauczyciel sztuki miłości, nie stając się... kim? Nie anga\ując
się w związek z nią. Ju\ w tej chwili czuł się uzale\niony od
jej błyszczących oczu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •