[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawo być podejrzliwy. Przykro mi, oczywiście, że podejrzenia padły także na mnie, ale
co zrobić.
Już niedługo udowodnisz swoją niewinność.
To prawda, tylko że za cenę zdemaskowania Thurkettle a jako zdrajcy, a to przecież
twoja rodzina. Spojrzał na nią, odgarniając jej z policzka kosmyk włosów.
Wuj sam sobie jest winien. Na początku bardzo bolałam, że nazwisko mojej matki
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
zostanie zhańbione na zawsze, lecz wina spada wyłącznie na Fergusa i choć to także moja
krew, musi ponieść karę.
Ale na ciebie też padnie cień i, jakkolwiek by na to patrzeć, za moją sprawą.
Ty nie ponosisz żadnej winy. Musnęła go wargami w usta z wdzięczności, że
troszczy się o jej los. Cała odpowiedzialność spada na Fergusa, to on dopuścił się
zbrodni. Ty zaś musisz go zdemaskować, postawić przed sądem. O mnie się nie martw.
Mam wielu krewnych, naprawdę wielu, a nazwisk Comynów i Delgadów nie znaczy żadna
zdrada, przynajmniej teraz, bo, niestety, w przeszłości różnie bywało. W czasach Bruce a
Comynowie stali po stronie Anglików.
Nie tylko oni, a poza tym to już dawne czasy i wszystko poszło w niepamięć.
Przygarnął ją do siebie. A teraz śpij już, musimy ruszyć o brzasku.
Jak zawsze. Wtuliła się w niego mocniej, bo noc zrobiła się chłodną. Pocieszam
się tylko, że dranie, którzy nas ścigają, też nie dosypiają.
Też mam taką nadzieję. Wysunął rękę spod przykrycia, sprawdzając, czy miecz jest
na podorędziu. U mojego brata urządzimy sobie odpoczynek przed dalszą drogą. U
niego będzie bezpiecznie.
Tylko że ci, co nas ścigają, już wiedzą, dokąd zmierzamy.
To prawda, ale jakoś się przedrzemy. Do tej pory udawało się nam całkiem niezle, a
poza tym nawet Douglasowie nie są w stanie obstawić każdej drogi i ścieżki.
Tess zmilczała. Przymknęła oczy, szykując się do snu. To prawda, że do tej pory sprzyjało
im szczęście, lecz jak będzie dalej? Uznała jednak, że nie ma się co martwić, bo tylko
głupiec przejmowałby się czymś, co wcale nie musi się wydarzyć. A poza tym
najważniejsze to wypocząć, odzyskać siły. Odsunęła więc wszystkie złe myśli, wtuliła się
w Reyana i pogrążyła we śnie.
On jednak nie mógł zasnąć. Gładził ją delikatnie po włosach, patrząc w gwiazdy migające
nad koronami drzew.
Tess, moja najdroższa, i cóż ja mam z tobą począć? szepnął, wiedząc, że już go nie
usłyszy.
Budziła w nim tak wiele uczuć, sprawiła, że złamał wszystkie zasady, jakimi do tej pory
kierował się w stosunkach z kobietami, a co gorsza, pogrążał się coraz głębiej i zabrnął tak
dalece, że nie miał już chyba odwrotu.
Gdyby była uboga, nie byłoby żadnego problemu. Mógłby uczynić z niej kochankę, nie
narażając się możnym opiekunom, boby ich nie było. Los ubogiej dziewicy nikogo nie
obchodził. Co innego, gdy uwodziło się majętną pannę. Gdyby Tess była uboga, mógłby ją
oddalić bez uszczerbku na honorze, jeśliby zaś pojął ją za żonę, też nie miałby problemów,
bo nie miałaby posagu. Niestety, los zrządził inaczej i przyszłość pod tym względem kryła
równie wiele niebezpieczeństw, jak spisek i zdrada, które odkrył.
Miał poczucie winy i gryzło go sumienie. Nie postąpił uczciwie. Zawrócił jej w głowie,
zakochała się w nim, a on nie był przecież w stanie zapewnić jej przyszłości. Już nawet nie
honor, ale zwykła ludzka uczciwość nakazywała, aby z nią zerwać, tylko że to
przekraczało jego siły. Wystarczyło, żeby na niego spojrzała tymi wielkimi brązowymi
oczami, i już zapominał o wszystkich solennych postanowieniach i zaczynał szeptać
słodkie słówka, dając jej nadzieję, której przecież nie spełni. Ogarnęło go uczucie
obrzydzenia do siebie i zaczął się modlić, aby nie myślała o nim zle, gdy nadejdzie czas
rozstania.
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
12
Minęły dwa dni, Tess już dawno przestała zwracać uwagę na okolicę. Jechali
bezdrożami i krajobraz niewiele się zmieniał, lecz na widok zrujnowanego do cna
klasztoru ożywiła się. Po ucieczce z gospody był to pierwszy ślad ludzkiej ręki, jaki dane
jej było zobaczyć, a co ważniejsze, przypomniała sobie, że raz już to widziała pięć lat
temu, gdy wieziono ją do Thurkettle ów. Tylko wtedy klasztor był ledwie nadpalony.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]