[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wargę.
– To był kiepski pomysł. Spadam. Powiedz Cade’owi, że zrobiło mi się
Chciałam go pocałować. Teraz!
Zamiast tego poderwałam się na nogi.
niedobrze, czy coś w tym stylu.
Garrick również wstał.
– Bliss, poczekaj! Nie odchodź, ja… – zawahał się. – Cholera jasna! Będę
siedzieć cicho. Nie zwracaj na mnie uwagi, okej? Obiecuję, że nawet mnie nie
zauważycie.
W tym momencie światła na scenie rozbłysły i rozległy się brawa. Miałam do
wyboru: zostać albo opuścić Grind w tym momencie. Jeśli poczekam jeszcze
chwilę, przyjdzie mi przedzierać się przez tłum w trakcie koncertu, a wtedy
Lindsay zobaczy, że wychodzę, i będzie na mnie wściekła przez kilka tygodni.
Usiadłam.
Garrick dotrzymał obietnicy i ani na moment nie oderwał wzroku od monitora
laptopa. Siedziałam cicho, gdy Lindsay testowała dźwięk. Kark mi zesztywniał od
zaciętego niepatrzenia na Garricka.
Cade wrócił, gdy Lindsay przedstawiała się publiczności.
– Hej – wyszeptał i usiadł. – Randy pożyczył mi ręcznik. Doszedłem do
wniosku, że sprawdzi się lepiej niż serwetki.
Położył sobie moją stopę na kolanach, zdjął but i zaczął wycierać lepką kawę
ręcznikiem. Zachichotałam, gdy niechcący mnie połaskotał.
Garrick przestał uderzać w klawiaturę.
Odruchowo spojrzałam w jego stronę. Już nie gapił się na monitor. Gapił się na
Cade’a i… na moje nogi. O rany.
– Dzięki, ale dam sobie radę sama. Poza tym wiem, że będziesz próbował mnie
łaskotać – powiedziałam do Cade’a i zabrałam mu ręcznik. Oraz nogę. Kluczowe
było to drugie.
Garrick wrócił do laptopa, Cade skoncentrował się na Lindsay, a ja
zanurkowałam pod stół. Gdy byłam już absolutnie pewna, że nikt mnie nie widzi,
zacisnęłam mocno oczy i wydałam z siebie bezgłośny krzyk. Wolałabym ryczeć
pełną piersią, musiałam się jednak zadowolić nędzną namiastką. I tak lepsze to niż
nic.
Pierwszych kilka piosenek znałam całkiem nieźle – słyszałam je wcześniej
zarówno w Grind, jak i na próbach. Czasem Lindsay grała również w przerwach
między zajęciami. Naprawdę miała talent. Jej muzyka była surowa, chwilami
wręcz agresywna, a teksty piosenek aktualne. Bardziej przypominały rodzaj
komentarza politycznego niż cukierkowe kawałki gwiazdek popu. To właśnie
dlatego kompletnie mnie zaskoczyła, gdy zapowiedziała kolejny numer.
– Teraz zagram coś zupełnie innego. Uroczy właściciel tego lokalu (wskazała
go palcem), to znaczy Kenny… (Kenny skrzywił się, ale pomachał ludziom) Kenny
poprosił mnie, żebym zagrała choć jeden kawałek, który nie jest… jak ty to
nazwałeś? Smętny albo polityczny? Chyba tak to ujął. Ponieważ jednak jestem
kompletnie niezdolna do napisania czegoś w tym stylu, zaśpiewam coś, co napisał
jeden z moich przyjaciół, który chciałby pozostać anonimowy. Utwór nazywa się
„Nie opieraj się”.
Nieważne, jak blisko, zawsze zbyt daleko
Ścigam cię spojrzeniem, a ty znów uciekasz
W lokalu zrobiło się nagle zupełnie cicho. Piosenka była tak nietypowa dla
Lindsay, że wszyscy spojrzeli na scenę. Albo nie wszyscy. Przysięgłabym, że ktoś
patrzył na mnie.
Gramy, udajemy i czuję zmęczenie
Ukrywaniem pragnień i ciągłym milczeniem
Widzę w twym uśmiechu i czuję wyraźnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]