[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cały się zatracił w jej westchnieniu.
Źle robisz, źle, źle. Te słowa pobrzmiewały mu w
głowie, ale ustąpiły wreszcie pod naporem uczucia, któ-
re kazało mu całować ją z takim przejęciem i uczuciem
szczęścia, jakby otwarły się przed nim wrota raju.
Słodka. O, jaka słodka. I jaka seksowna, jaka na-
miętna, kiedy tak przylgnęła do niego całym ciałem.
Powinien natychmiast przestać, odsunąć się od niej. Ale
nie potrafił.
Po prostu nie potrafił.
Cudowna Carrie. Uwielbiał w niej wszystko, wszyst-
ko w niej go fascynowało. Była zarazem zmysłowa
71
i nieśmiała, swawolna i niepewna, i Ry zapragnął jej tak
bardzo, tak jak nigdy nikogo dotąd.
Porwał ją na ręce i położył na kanapie.
Szaleństwo. Absolutne szaleństwo. Nie wolno mu
do tego dopuścić.
Zaraz przestanie, odsunie się od niej. Da jej spokój.
Tylko jeszcze chwilkę na nią popatrzy, na jej różo-
we, pięknie wykrojone, rozchylone usta, na trzepocące
rzęsy, lśniące oczy.
Tak, natychmiast musi przestać się w nią wpatry-
wać, inaczej oszaleje z tego pragnienia. Nieodpartego
pragnienia całowania jej teraz, i za chwilę, i potem, i
zawsze. Rozebrania jej, poczucia jej oddechu, bliskości
jej nagiego ciała...
I w tym momencie posłyszał jej cichy szept:
- Ry, kochaj mnie...
Czyżby to ona?
Tak, to ona. Więc kto?
Carrie - mała siostrzyczka Travisa.
Carrie, która jest jeszcze dziewicą.
Ta prawda podziałała na niego tak, jakby mu ktoś
wylał wiadro zimnej wody na głowę. To się nie może
stać.
Bardzo ostrożnie i delikatnie zmusił się, by rozluź-
nić uścisk, po czym opuścił ręce i postąpił krok do tyłu.
Obwiniając się o brak panowania nad sobą, spojrzał
w jej szkliste oczy i próbował znaleźć słowa, które mo-
głyby wszystko naprawić.
72
Ale nie było takich słów. Jego zachowanie było
niewybaczalne. To, czego on pragnął, nie było tym,
czego ona potrzebowała.
Zły na siebie, a także trochę na nią, że nie miała
dość instynktu samozachowawczego, by bronić się
przed takim drapieżcą jak Beldon, Ryan wpadł wreszcie
na pomysł, jak się powinien teraz zachować.
Może ten sposób nie będzie elegancki. Ani przy-
jemny. Ale będzie za to skuteczny. I absolutnie ko-
nieczny.
Carrie podniosła się z kanapy i lekko zachwiała na
nogach, tak że musiał ją delikatnie podtrzymać.
A więc to tak.
Wreszcie się dowiedziała, na czym polega całe to
damsko-męskie zamieszanie, o którym tyle słyszała, ale
którego dotychczas sama nie doświadczyła.
Jest to więc na początek uczucie pewnego zagubie-
nia, a potem odnalezienia, odkrycie po raz pierwszy w
życiu, że można być tak słabą. A zarazem pragnienie
tak silne, że napinają się, a jednocześnie mdleją wszyst-
kie mięśnie. Bezradna tęsknota, nieskończona potrze-
ba... to wszystko, czego się spodziewała po zbliżeniu z
Nathanem.
To wszystko, co -jak zawsze miała nadzieję- znaj-
dzie w ramionach Ryana.
Kochaj mnie...
Wypowiedziała te słowa spontanicznie, zanim zdą-
żyła pomyśleć.
73
A potem poczuła, jak on się od niej odsuwa.
A teraz patrzał na nią gniewnie... niczym złowrogi
niedźwiedź grizzly. Jak ktoś, kto nie tylko jej nie chce,
ale nawet jej nie lubi.
Jego namiętny pocałunek przerodził się nagle w
gniew. Carrie nie potrafiła tego pojąć.
- Ry?
- Więc... widzisz teraz, jak to może być, kiedy
przestaniesz się zachowywać jak grzeczna dziewczyn-
ka?
Carrie zamrugała powiekami, chcąc rozproszyć
mgiełkę, która przesłaniała jej obraz rzeczywistości.
Przed chwilą było jej gorąco, zaraz jednak poczuła, jak
ogarnia ją przejmujący chłód. Zadrżała z zimna i mocno
objęła się ramionami.
- Grzeczna dziewczynka? O czym ty mówisz? -
zapytała, czując, że znowu wzbiera w niej gniew.
Ry popatrzał na nią surowo i rzekł beznamiętnym
tonem:
- Właśnie dałem ci lekcję, mała dziewczynko...
Mam nadzieję, że ją sobie zapamiętasz.
- Lekcję? Co ty opowiadasz? Nic z tego nie rozu-
miem.
- Dałem ci przykład tego, co się dzieje, kiedy ko- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •