[ Pobierz całość w formacie PDF ]

był nie do pokonania, a gdy wreszcie zatrzymał swego ogiera, prowadził o pół długości.
Przejęta wyścigiem Nerissa oczy miała roziskrzone, a włosy lśniące jak promyki
słońca.
- Jeszcze nigdy nie jechałam na tak cudownym koniu! - zawołała wreszcie, gdy
zdołała złapać oddech. - Dziękuję panu, bardzo dziękuję! Ta chwila pozostanie mi w pamięci
na zawsze.
- Mam nadzieję, że będzie pani miała bardziej fascynujące, a może i radośniejsze
wspomnienia! - zauważył książę.
- Nie wierzę! - odparła Nerissa. - Chciałabym tak jezdzić do końca świata i nigdy się
nie zatrzymać.
- Sądzę, że najszybszy nawet galop przestaje cieszyć, gdy nie ma się w życiu nic
oprócz koni - roześmiał się książę.
- Owszem, jeżeli tak wiele się posiada - stwierdziła Nerissa - ale zwykłemu
śmiertelnikowi starczy jedna cudowna chwila, by poczuć się szczęśliwym i, choć może pan w
to nie uwierzy, żyje się tym długie lata.
- Panno Stanley, mówi pani o miłości. Bo podobno tylko miłość potrafi sprawić, że
nudne i gnuśne życie staje się cudowne i nic innego się nie liczy.
- To prawda - zgodziła się Nerissa. - Mama nigdy nie ubolewała, że nie miała konia,
nie prowadziła bogatego życia towarzyskiego, nie jezdziła do Londynu ani nie kupowała
eleganckich sukni, bo była szczęśliwa z tatą.
- I takiego szczęścia pani szuka - dokończył książę, nareszcie dopatrzywszy się w jej
wypowiedzi czegoś pozytywnego. - Męża, który zapełniłby pani życie miłością, a wtedy nic
nie miałoby już znaczenia.
W milczeniu wjechali w cień drzew. Nerissa wciąż rozważała jego słowa. Mówił
cicho i chyba szczerze, więc chciała odpowiedzieć tak samo. Czuła się zupełnie inaczej niż z
ojcem, z którym próbowała rozmawiać się i spierać się, choć on nie zwracał na nią uwagi.
Odrzekła więc bez zakłopotania:
- Sądzę, że gdzieś w głębi serca chciałabym wyjść za mąż i mieć swój własny dom.
Ale pozostaje jeszcze kwestia mężczyzny, z którym mam dzielić życie i, jak pan powiedział,
nic innego właściwie się nie liczy.
Pamiętała, jak Delfina poślubiła lorda Bramwella dlatego, że był bogaty, choć nudził
ją jako mężczyzna, do czego nawet się przyznawała.
- Czy jest jakaś konkretna osoba, z którą chciałaby pani dzielić to Eldorado?
Zabrzmiało to dość cynicznie, a ton był sarkastyczny. Nerissa roześmiała się.
- Skoro Wasza Książęca Mość poruszył ten temat, pomyślałam, że najlepszym
towarzyszem byłby czworonóg, na którym jeżdżę. Jestem pewna, że żyłoby się z nim o wiele
łatwiej i ciekawiej niż z przeciętnym mężczyzną.
- Nie mówimy o przeciętnym mężczyznie, panno Stanley - odparł książę, - ale o kimś
szczególnym, kogo pani kocha, oczywiście, z wzajemnością.
Nerissa czuła, że on znów sobie dworuje, więc powiedziała:
- Chyba zbyt mało wiem o tych sprawach i nie powinnam o nich rozmawiać. Proszę
mi zamiast tego opowiedzieć o swoich koniach. Ma pan ich przecież całe mnóstwo!
- Wymiguje się pani, a dyskusja zapowiadała się nader intrygująco - odrzekł książę.
- Ale dość jednostronnie - rzuciła bez namysłu. - Pan ma tyle doświadczenia w tej
dziedzinie, zaś ja nie posiadam zgoła żadnego!
- Czyżby nigdy pani nie kochała?
- W Queen s Rest żyjemy bardzo spokojnie - odparowała dziewczyna. - Tatę
odwiedzają panowie wykształceni, lecz bardzo już leciwi. Myślami przebywają najczęściej w
świecie cegieł i zaprawy murarskiej.
Książę roześmiał się.
- To bardzo smutna opowieść, panno Stanley, ale przynajmniej może to pani nadrobić
dziś wieczorem, ciesząc się towarzystwem licznie zgromadzonych panów.
- Przyjechaliśmy tu, by oglądać pańskie konie, Wasza Książęca Mość - zapewniła
prędko, a książę znów się roześmiał.
Wracali przez piękny las w którym, jak sądziła Nerissa, zamieszkiwały chochliki,
dobre wróżki i smoki, takie same, jak wyobrażała je sobie w dzieciństwie. W leśnej głuszy
napotkali sadzawkę obrośniętą dokoła irysami, ocienioną gałęziami płaczących wierzb.
- Gdy byłem małym chłopcem wierzyłem, że to zaczarowane miejsce - powiedział
książę nieoczekiwanie, a Nerissa otwarła szeroko oczy ze zdziwienia, mówiąc:
-Ja też mam takie odczucie. Wydaje mi się, że las należy do świata, który możemy
odwiedzać porzucając ten, w którym żyjemy...
- A jak często pani to robi?
- Gdy tylko mogę - powiedziała po prostu Nerisssa - choć nie mam wiele czasu. -
Książę wyglądał na zaskoczonego, więc wyjaśniła: - Tata jest bardzo samotny od śmierci
mamy i choć pogrążył się w świecie książek lubi ze mną o nich dyskutować i odczytywać mi
wszystko, co napisał. Czasami potrafię mu pomóc. Mam również, niestety, wiele obowiązków
domowych.
Książę wykrzywił nieco usta, gdy powiedział: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •