[ Pobierz całość w formacie PDF ]

WS-140 zrobi w ciągu dwudziestu sekund. A jeśli dać maszynie parę godzin i solidne
wytyczne, dostaniesz cały usystematyzowany zestaw zbieżności, zapożyczeń, podobieństw,
i to nie tylko prostych, ale i złożonych! Podwójnie, potrójnie przetransponowanych!
I na dokładkę przy każdym przykładzie dane dotyczące prawdopodobieństwa przypadku.
A gdyby mi pozwolono wykorzystać cały przydział czasu, to powiem ci nawet dokładnie,
jak się zmieniał styl i stan wiedzy, a nawet nastrój twórcy, to znaczy Bragi, w czasie
jego krótkiego życia. Powiem ci, z całą pewnością, czy Próg nieśmiertelności był
napisany
wcześniej od Zmierzchu, a Złoty most od Studni, czy pózniej.
 A tak, bez tego komputera to nie potrafisz?
 Owszem, mam nawet na ten temat własne zdanie. Ale nigdy nie ma się pewności.
Maszyna dostarcza dowodów statystycznych.
 Słyszę, jak się w grobie przewracają profesorowie twoich profesorów. Ja jednak jestem
widocznie człowiekiem starej daty. Ten mariaż filologii z matematyką zawsze mi
pachnie mezaliansem.
Spojrzała na mnie z oburzeniem.
 Nie rozumiesz, że to tylko narzędzie? Gdy tak sobie pomyślę, jak to przed
pięćdziesięciu
czy stu laty trzeba było ślęczeć całe dziesięciolecia nad grubymi foliałami, aby poznać
zaledwie zarys prawidłowości, bardzo mi żal moich poprzedników.
 Jak dawno znasz Bonnarda?  zmieniłem temat.
 O o o, dawno... Poznałam go chyba siedem lub osiem lat temu. Przez profesora Siccardi.
Byłam wtedy jego asystentką. Profesor polecił mi przejrzeć teczkę maszynopisów,
które otrzymał od Bonnarda z prośbą o opinię. Były to właśnie próbki twórczości Bragi.
 Jesteś więc jego odkrywczynią?
 Raczej krytykiem, i to surowym. Dziś te pierwsze uwagi wydają mi się śmieszne...
 Ale chyba go nie zdyskwalifikowałaś?
 Tak zle nie było. W ocenie nie brakło zwrotów w rodzaju:  wykazuje zacięcie ,
 ujawnia talent epicki ,  zapowiada pisarza o dużych ambicjach ... Ale, szczerze mówiąc,
wówczas jeszcze go nie rozumiałam. Czułam wybitny talent, lecz bynajmniej nie porwał
mnie od razu. Dopiero stopniowo, wczytując się, poczynałam smakować i ulegać urokowi
tego, co jest w nim niezwykłe. Właśnie w związku z tą pierwszą oceną byłam w Instytucie
Burta u Bonnarda. Dał mi potem jeszcze inne teksty.
 To może i Bragę znałaś osobiście?
 Znałam...  potwierdziła lakonicznie i umilkła, patrząc w zamyśleniu na trzymaną w
dłoni filiżankę.
 Nigdy nie wspominałaś... To było tam, w Instytucie Burta?
Katarzyna skinęła głową.
 Kiedy ostatni raz go widziałaś?  indagowałem coraz natarczywiej.  To znaczy, ile
dni czy tygodni przed śmiercią?
16
 Gdzieś w maju 1978 roku. To chyba będzie blisko rok przed śmiercią.
 Jak on wówczas wyglądał?
 Cóż, nie za dobrze. Był wtedy na obserwacji.
 Pózniej już go nie widziałaś?
 Nie. W czasie kuracji profesor Bonnard zakazał wszelkich wizyt. Napisał tylko do
mnie...  urwała.
 Bonnard?
 Nie. Braga. Pisał, że czuje się lepiej, że bardzo żałuje, że nie może się ze mną
zobaczyć,
że ma nadzieję, iż kiedyś jeszcze pogadamy...
Wydało mi się, że dostrzegam w oczach Katarzyny łzy wzruszenia. Być może nie była
to tylko taka sobie znajomość.
 Często widujesz się z Bonnardem?
 Od śmierci Bragi w zasadzie kontakt się urwał. Dopiero teraz, niedawno, w czasie
audycji
telewizyjnej... Ale to była tylko przelotna rozmowa. Na temat twórczości Bragi
rozmawiałam
po raz ostatni z profesorem gdzieś na początku 1982 roku. Pytałam go wówczas,
czy Braga nie zostawił jakiegoś utworu. Odrzekł, że tak, że są u niego maszynopisy i
sam ma zamiar zająć się ich wydaniem.
Nie chciał ci pokazać tych manuskryptów?
 Pytałam go o to. Obiecał, że zadzwoni do mnie lub do Siccardiego. Ale nie zadzwonił.
Widocznie zapomniał. A potem już zaczęły się ukazywać książki.
 Mogłabyś go odwiedzić. Powiedzmy znalezć jakiś pretekst... Spojrzała na mnie
przenikliwie.
 Jeśli mi przyrzekniesz, że nie będziesz próbował wykorzystać mnie w jakiejś intrydze
godzącej w Bragę...
 Przyrzekam  potwierdziłem pospiesznie.  Co do Bonnarda nie masz chyba skrupułów?
 Nie wiem  powiedziała po chwili zastanowienia.  Przede wszystkim chodzi o prawdę.
 I ja tak myślę. Aha! Jeszcze jedno: czy znasz syna Bragi?
 Widziałam go raz w klinice. Miał wtedy dziewięć lub dziesięć lat. Pewno już wyrósł...
Był bardzo podobny do ojca.
Zamyśliła się i jakby przygasła.
 Więc przyjeżdżał dość często do Instytutu?
 Tego nie wiem. Braga wyrażał się o chłopcu bardzo ciepło. Musiał go kochać.
 Może chłopak wie coś bliższego o okresie poprzedzającym śmierć.
 Możliwe. Dobrze byłoby z nim pogadać.
 Jest zresztą i drugi powód. Chciałbym stwierdzić, czy istnieje obecnie kontakt między
nim a Bonnardem. Czy pozwolisz, że zadzwonię od ciebie do de Limów? Matka chłopca
pojechała na wieś po niego i powinna była już chyba wrócić.
 Proszę bardzo. Ja sprzątnę ze stołu. Usiadłem za biurkiem, przysunąłem sobie telefon
i wykręciłem numer. Niemal natychmiast odezwał się de Lima. Gdy usłyszał moje nazwisko,
aż krzyknął z podniecenia:
 Ach, to pan, mecenasie?! No, nareszcie! Wydzwaniam od godziny i nigdzie nie mogę
pana złapać. Niestety, mamy nowy kłopot... %7łona dzwoniła z Punto de Vista. Mario znów
uciekł!
 Jak to  znów ? Przecież miał być u księdza Alberdi? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •