[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ko wskazuje na to, że to ja jestem celem, nie Arcadia-. Wygląda też na to,
Russell.
że nikt nic o niej nie wie, tak jak mówił Merchant.
- I co im powiemy? Jak na razie mamy tylko starszÄ… paniÄ…, która zda­
Zoe zapięła pas, walczÄ…c z ogarniajÄ…cÄ… jÄ… panikÄ…. Arcadia byÅ‚a bez­
niem lekarzy pomieszała tabletki. Wątpię, żeby ktoś się tym zainteresował.
pieczna, ale Ethan znalazł się w opałach.
- A zdjęcia, które wywoływała w tym laboratorium?
- Nie, zostaniemy w Phoenix jeszcze przez jakiÅ› czas. - Ethan prze­
- Russell nie zÅ‚amaÅ‚a prawa, robiÄ…c te zdjÄ™cia. Do diabÅ‚a, nie udowod­
kręcił kluczyk w stacyjce. - Wracamy do biura Shelley Russell. Lekarze
nimy nawet, że to ona je zrobiła.
uważajÄ…, że przez przypadek wzięła zbyt dużą dawkÄ™ leku, ale z jej biur­
Zapadł zmrok i biurowiec, w którym mieściła się firma Shelley Russell
ka zniknął komputer i nie ma żadnych notatek na mój temat.
byÅ‚ pogrążony w ciemnoÅ›ciach. Ethan wÅ‚Ä…czyÅ‚ latarkÄ™ i oÅ›wietliÅ‚ stojÄ…ce­
Przez chwilÄ™ panowaÅ‚a cisza, w czasie której Harry mówiÅ‚ coÅ› do tele­
go przed nim starego forda. W samochodzie nie znalazÅ‚jednak nic intere­
fonu. Zoe poczuła, jak oblewa ją zimny pot.
sującego, zawrócił więc w stronę budynku.
- Nie. Nie znalazłem też nic na temat Arcadii - powiedział Ethan. -
W biurze stał przez chwilę, bez ruchu, bez słowa, chłonąc atmosferę
Ale Russell musi być tÄ… kobietÄ… z aparatem fotograficznym, którÄ… Arca­
pomieszczenia. Zoe czekała w milczeniu. Widziała już ten rytuał przy
dia zauważyÅ‚a w Whispering Springs. Tak, bÄ™dziemy w kontakcie. - Za­
innych okazjach. ZastanawiaÅ‚a siÄ™, czy Ethan podÅ›wiadomie w ten spo­
kończył rozmowę i natychmiast wystukał inny numer.
sób otwiera siÄ™ na wibracje psychicznej energii unoszÄ…ce siÄ™ w przestrze­
- No, Cobb, odbierz telefon... - umilkł na moment. - Gdzie byłeś, do
ni. Jeśli tak, była ciekawa, czy kiedykolwiek się do tego przyzna. Kiedy
diabła? Naprawdę? Cholera. Przepraszam. Przez pewien czas miałem
zapytała go, co czuje, kiedy bada w ten sposób otoczenie, odpowiedział
wyłączony aparat. W szpitalach nie wolno rozmawiać przez komórkę...
po prostu, że szuka czegoś, co może się wydać nie na miejscu.
Nie, z nami wszystko w porzÄ…dku. To dÅ‚uga historia. WyjaÅ›niÄ™ ci póz­
Po chwili zaczął powoli przechadzać się po pokoju. Zatrzymał się przy
niej. Masz coÅ› dla mnie?
biurku i spojrzał na kubek pełny zimnej kawy.
Zoe siedziała sztywno, w napięciu słuchając tego, co mówił Ethan.
- Zaparzyła sobie dzbanek kawy - powiedział. - Nie jest to coś, co
Kiedy skończył rozmawiać, odwróciła głowę.
robi osoba, która zamierza ze sobą skończyć.
- No i co? - spytała. - Rzeczywiście - przyznała Zoe. - Dzbanek jest prawie pełny. Nalała
- Cobb wszedÅ‚ na czat militarystów i spytaÅ‚ o tatuaż Brancha. Dowie­ sobie jeden kubek i nie upiÅ‚a nawet Å‚yka.
dziaÅ‚ siÄ™, że to symbol bardzo elitarnej, tajnej jednostki rozpoznawczej - MusiaÅ‚a upaść zaraz po tym, jak nalaÅ‚a kawy do kubka. PeÅ‚ny dzba­
należącej do służb specjalnych. nek wskazuje, że chciała jeszcze jakiś czas pracować. - Ethan podszedł
do starego ekspresu i przyjrzał mu się uważnie. - Jest wyłączony.
- Więc miałeś rację - powiedziała Zoe. - Branch jest wojskowym.
wrodzony talent do robienia pieniędzy. Właśnie dlatego w przeszłości
- Zmieniła plany? Postanowiła iść do domu?
była dla niego tak użyteczna.
- Więc po co nalała kawy do kubka? - Ethan nie odrywał wzroku od
Jego plany wreszcie miały przynieść owoce. Owszem, Branchowi nie
ekspresu. - W porzÄ…dku, parzy kawÄ™, nalewa trochÄ™ do kubka i zanosi go
udaÅ‚o siÄ™ zaÅ‚atwić detektywa, ale cel i tak zostaÅ‚ osiÄ…gniÄ™ty. ByÅ‚oby oczy­
na biurko. Ale upadła na środku pokoju. To znaczy, że z jakiegoś powodu
wiÅ›cie lepiej, gdyby Truax zginÄ…Å‚, ale fakt, że zajmowaÅ‚ siÄ™ teraz wÅ‚asny­
postanowiÅ‚a wrócić i wyÅ‚Ä…czyć pÅ‚ytÄ™ pod dzbankiem. Po co jednak miaÅ‚a­
mi sprawami w Phoenix, był równie korzystny. Jeśli Truax zdołał dotrzeć
by to robić?
do mieszkania Brancha, trop powinien doprowadzić go do Los Angeles.
- O co chodzi z tÄ… kawÄ…?
A jeśli zdołał także odszukać biuro Shelley Russell, nie znalazł tam nic,
- To jedyna rzecz, która nie pasuje do caÅ‚oÅ›ci. - Ethan podniósÅ‚ dzba­
poza starszą panią, która wzięła za dużo leków.
nek i postawiÅ‚ go obok ekspresu. Potem podniósÅ‚ ekspres i gwizdnÄ…Å‚ prze­
Czas załatwić swoje sprawy i spadać stąd. Grant zrewidował swoje plany
ciągle. - Tak jak myślałem. Shelley Russell, jesteś dużo twardsza, niż się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •