X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

policji, a zaraz za nim wóz strażacki. Człowiek stał jak zamrożony, jakby
zawieszony w czasie, pod silnym światłem reflektorów, skierowanym prosto na
niego.
Nie był nikim z sąsiedztwa, ale Kate widziała go już przedtem. Ach, w kuchni!
To był ten człowiek z nożem, któremu Elsie chciała odstrzelić głowę. Teraz
wyczuwała jego przerażenie. Zachowywał się jak zwierze, które wie, że jest na
muszce myśliwego i stoi zahipnotyzowane.
Popatrzył na ulicę i dostrzegł nowe samochody policyjne i wozy strażackie. O
tym, żeby przemknąć między nimi, nie było mowy. Szereg domów też nie ułatwiał
ucieczki z ulicy. Wyciągnął pistolet spod kurtki i przyłożył lufę do skroni Kate.
 Wstawaj!  krzyknął owijając ją ramieniem.  Ruszaj się!
Kate próbowała odskoczyć ze wstrętem, gdy ją dotknął, niedobrze jej się
zrobiło od zapachu potu i naoliwionej broni. Skurczył się jej żołądek, stała i
patrzyła głupio na mężczyznę. Lufa wbiła się mocniej w jej ciało. Usiłowała wstać,
ale nie miała szczęścia z tym niewygodnym gipsem.
 Cudownie  wymamrotał.  Muszę podnieść kalekę, żeby mieć zakładnika. 
Szarpnął ją do góry i trzymał mocno przy sobie.  Nie zbliżać się!
 To nie jest zbyt dobry pomysł  zauważyła Kate.  Nie jestem za dobra w
chodzeniu.
 Nie musimy chodzić. Musimy znalezć samochód. Użyjemy tego, co tam stoi z
kluczykami w środku.
Anatolowi opadła szczęka.
 To mój wóz  wyszeptał do Dave a.  Zrób coś!
Dave przymknął oczy.
 Jakbym miał zamiar coś zrobić, to najpierw zmieniłbym ci fason twarzy.
 Wsiadaj!  rozkazał porywacz.
 Gips się nie zmieści.
 To ty go zmieść. No, paniusiu, właz do środka i wystaw nogę za okno, skoro
musisz.  Cofnął fotel, jak daleko się dało, i popchnął ją.
Kate patrzyła mu przez ramie.
 Jesteśmy otoczeni przez samochody policyjne.
Wystrzelił przez odkryty dach i włączył sygnał.
 Miałaś kiedyś dzień, że nic ci nie idzie?  zapytał.  Wysadzasz dom w
powietrze przez pomyłkę... Chciałem odzyskać trochę sprzętu i znowu mieć towar.
 Myślałam, że cię aresztowali wtedy, gdy wpadłeś do mojej kuchni.
 Puścili mnie za kaucją. Jezu, proces potrwa miesiącami. Jak mam zarabiać
przez ten cały czas na obrońcę i to wszystko? Trzeba dać w łapę sędziemu i
przysięgłym, a oni konfiskują cały sprzęt i zabraniają pracy w zawodzie.
Samochody policyjne cofnęły się, a on włączył silnik.
 Dokąd jedziemy?
 A skąd do diabła, mam wiedzieć? Pewnie uda nam się uciec kawałek, zanim
się skończy benzyna.  Przejechał między policjantami i wyleciał z ulicy.
Zza rogu wyjechał cadillac, model 1957 i pędził środkiem, prosto na samochód
Anatola. Obydwaj kierowcy nacisnęli hamulce i usiłowali minąć się w ostatnim
momencie. Ledwo udało się uniknąć zderzenia czołowego. Kate spojrzała na
kierowcę cadillaca i zakryła ręką usta. Elsie!
W pośpiechu, aby uniknąć Elsie, bandyta skręcił na chodnik i wjechał na
druciane ogrodzenie. Wziął oddech i wycofał samochód. Kate patrzyła przez tylną
szybę, jak do cadillaca wskoczył Dave. Samochód wystartował z piskiem opon.
Jechali za nimi. A w tyle widać było sznur wozów policyjnych. Była tym
wszystkim oszołomiona. Zdała sobie sprawę, że gdyby nie była tak przerażona,
cały wyścig mógłby być bardzo zabawny. Na razie ledwo powstrzymywała się od
histerii. Całe szczęście, lata występów umożliwiły jej udawanie spokoju i teraz.
Musiała się bardzo kontrolować, aby mówić opanowanym głosem.
 Chyba jadą za nami.
 Bez żartów! Co to za starucha prowadziła tego cadillaca?
 Pamiętasz Elsie?
 No też coś? Pewnie. Mogła rozpryskać mój mózg po całym linoleum. Baba z
jajami, można by powiedzieć. Chyba zbyt często oglądała  Rambo .  Spojrzał w
lusterko.  Poddałbym się, ale nie wiem, jak to zrobić bez dania sobie w żyłę.
 Zwiatła!  wrzasnęła Kate.  Zatrzymaj się!
Nacisnął na hamulec i wymierzył w głowę Kate.
 Widzisz Elsie?!  krzyknął.  Podjedz bliżej to rozwalę tę kalekę!  Znów
zerknął w lusterko. Na jego twarzy odmalowało się niedowierzenie.  Co ona robi?
Co do cholery robi ta nienormalna baba?!  rozejrzał się z przerażeniem dookoła,
szukając miejsca, gdzie można by się ruszyć. Z każdej strony otaczały ich jednak
inne wozy. Cadillac był bliżej i bliżej i wcale nie zwalniał.
Uderzenie rzuciło go w przód i wytrąciło broń z ręki. Samochód Anatola
skoczył wpadając na poprzedzającego go forda, ale nie aż tak mocno, żeby zrobić
krzywdę kierowcy czy pasażerowi. Kate utrzymały pasy bezpieczeństwa, które
kazała sobie zapiąć. Słyszała wielokrotne zderzenia za sobą i zobaczyła odblaski
czerwonych i niebieskich świateł wszędzie dookoła. Zanim mogła znowu myśleć,
Dave był przy niej, rozpinał pasy, wyniósł ją z samochodu i mocno przycisnął do
piersi. Czuła, jak bije jej serce, aż zdała sobie sprawę, że to serce Dave a pulsuje
tak mocno. Umundurowani policjanci założyli bandycie kajdanki. Z jednego z
samochodów wybiegł Howie i zbliżył się do niego, upewniając się, że nakaz
aresztowania został odczytany zgodnie z prawem.
 Nic mi się nie stało  powiedziała Kate.  Możesz mnie postawić.
 Nie wiem, czy mogę. Nie wiem, czy moje ręce na to pozwolą  odpowiedział
cicho Dave.
Zaśmiali się nerwowo, gdy pozwolił jej stanąć, a ona złapała się jego rękawa,
żeby nie upaść.
 Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy okazało się, że to Elsie prowadzi
cadillaca.
Dave trzymał ją mocno w talii.
 Gus ma CB-radio w tej łodzi. Słyszeli wezwanie dla wszystkich jednostek
policji i straży pożarnej w okolicy i zdecydowali, że wrócą do domu. Akurat Gus
nie jechał dość szybko, żeby mogło to dogodzić Elsie, więc kierowała sama. 
Pokiwał głową.  Chyba prowadziła sama pierwszy raz w życiu, tak mi się
przynajmniej wydaje. Wjechała na was, bo obcas zaplątał się jej w wykładzinę
podłogi samochodu.
Kate przeszła wzdłuż chodnika i oceniła zniszczenie. Samochód Anatola
wyglądał jak akordeon. Cztery policyjne krążowniki prezentowały różny stopień
zniszczenia. Przed nimi stał cadillac bez śladu wgniecenia na karoserii.
Gus przetarł zderzak rękawem.
 To prawdziwie klasyczne autko.  W jego słowach brzmiała duma i podziw.
Howie podszedł do Dave a i Kate.
 Co za diabeł jechał w tym cadillacu?
Elsie wystąpiła. Miała zaciśnięte usta, oczy błyszczały jak malutkie, stalowe
kulki.
 Ja  powiedziała.
Howie pokręcił głową.
 Skąd mogłem wiedzieć?  Popatrzył w niebo.  Boże! Dlaczego ja? Dlaczego
ja?!
 Nie chcesz przypadkiem wiedzieć, czy mam prawo jazdy, mój złoty? 
spytała Elsie.
Howie przygryzł wargę.
 Nie. Wcale nie chce tego wiedzieć.
 Ja mam  zauważył Dave.
Gus podniósł rękę.
 Ja też.
 To wystarczy  powiedział Howie.  Zresztą i tak nie jestem z drogówki.
Gdy wreszcie dotarli do domu, Anatol leżał na kanapie, docierając już do dna
kosza z owocami. Oglądał telewizje. Dave patrzył na niego z podziwem. Na
koszuli nie było ani jednej zmarszczki, włosy doskonale ułożone, krawat nie
przesunięty ani o milimetr. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.