[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A co, jeśli Piktowie dostrzegą dym? zadr\ała, zerkając za siebie ponad
zamglonymi piaskami i krzakami, gdzie, całe mile na północ, unosiły się nad lasem
słupy dymu.
Raczej go nie dojrzą. Po tym, jak schowałem was w lesie, wróciłem tam
czołgając się i ujrzałem jak wyciągają beczki wina i piwa z magazynów. Ju\ wtedy
większość z nich się zataczała. Teraz z pewnością le\ą nieprzytomni, zbyt pijani, by się
90
Conan i Skarb Tranicosa
poruszyć. Gdybym miał choć setkę ludzi, zmiótłbym całą hordę & Crom i Mitra!
krzyknął nagle. To nie jest Szkarłatna Dłoń, tylko galeon wojenny! Jaki\
cywilizowany kraj wysłałby tutaj jednostkę swojej floty? Chyba, \e ktoś ma ochotę
rozmówić się z twoim wujem, choć w tym przypadku potrzebowaliby wiedzmy, by
przywołać jego ducha.
Wpatrzony w morze z wysiłkiem starał się dostrzec we mgle szczegóły okrętu.
Zbli\ający się statek płynął z opuszczonymi \aglami, więc jedyne, co widział, to
ornamenty na kadłubie, mały \agiel łopoczący w słabej, przybrze\nej bryzie i rząd
wioseł z ka\dej burty, równocześnie unoszących się i opadających.
Có\, powiedział przynajmniej nas stąd zabiorą. Na piechotę do Zingary
byłoby trochę daleko. Zanim jednak nie zorientujemy się kto to i czy jest przyjaznie
nastawiony, nie mówcie kim jestem. Do czasu, gdy tu dotrą wymyślę jakąś dobrą
historyjkę.
Conan zadeptał ogień, podał płaszcz Belesie i przeciągnął się jak wielki, leniwy
kocur. Belesa patrzyła na niego z podziwem. Jego niewzruszenie opanowany sposób
bycia był niepowtarzalny. Noc ognia, krwi i rzezi, ucieczka przez czarne gęstwiny lasu
wszystko to pozostawiło jego nerwy w nienaruszonym stanie. Zdawał się absolutnie
spokojny, zupełnie, jakby spędził noc na ucztowaniu i zabawie. Jedynie kilka banda\y
urwanych z rąbka sukni Belesy zakrywało drobne rany i skaleczenia, które otrzymał
walcząc bez zbroi.
Belesa nie lękała się go. W rzeczywistości teraz czuła się bezpieczniej, ni\ od
chwili gdy postawiła stopę na tym niegościnnym wybrze\u. Był inny, ni\ reszta
rozbójników pływających po morzach. Tamci to cywilizowani ludzie, którzy odrzucili
wszelkie zasady honoru, gdy\ i tak go nie mieli. Conan zaś, \ył wedle kodeksu swego
ludu, który, mimo \e barbarzyński i krwawy, przynajmniej hołdował swym
szczególnym przykazaniom.
Sądzisz, \e on nie \yje? spytała.
Nie spytał, kogo miała na myśli.
Tak sądzę. odrzekł. Zarówno ogień, jak i srebro są śmiertelną bronią przeciwko
złym duchom, a tamten dostał nim prosto w kałdun.
91
Conan i Skarb Tranicosa
A co z jego panem?
Thoth Amonem? Zwiał pewnie do jakiegoś stygijskiego grobowca. Ci
czarownicy to dziwaczna banda.
śadne z nich nie poruszało więcej tego tematu. Umysł Belesy uciekał od
wspomnienia sceny, kiedy to czarna postać przemykała się korytarzem, a długo
oczekiwana zemsta została straszliwie dopełniona.
Okręt powiększył się nieco, ale potrzebował jeszcze czasu, by dopłynąć do
brzegu. Belesa spytała:
Gdy pierwszy raz przybyłeś do pałacu powiedziałeś coś o tym, \e byłeś
generałem w Aquilonii i pózniej musiałeś uciekać. O co tam chodziło?
Conan wyszczerzył się w uśmiechu:
Mo\na winić za to moją głupotę i lekkomyślność, gdy zaufałem temu
gruszkowatemu Numedidesowi. Uczynili mnie generałem z powodu jakiś drobnych
sukcesów w walkach przeciwko Piktom. A pózniej, kiedy rozbiłem pięciokrotnie
przewa\ające siły wroga w bitwie pod Velitrium i przełamałem ich konfederację,
wezwano mnie do Tarantii na oficjalny triumf. To wszystko bardzo łechce pró\ność
jazda u boku króla, gdy piękne dziewczyny sypią płatki ró\ przed twoimi stopami. Ale
potem, na bankiecie ten bękart spoił mnie zatrutym winem. Zbudziłem się zakuty w
łańcuchy w śelaznej Wie\y, oczekując na egzekucję.
Za co niby?
Wzruszył ramionami:
Skąd mam wiedzieć co te\ kłębi się w puszce, którą ten tępak nazywa mózgiem?
Mo\e któryś z pozostałych aquilońskich generałów, niechętny nagłemu awansowi
barbarzyńcy obcokrajowca w ich świętych szeregach, napełnił króla podejrzeniami.
Albo mo\e on sam obraził się za kilka moich szczerych komentarzy dotyczących jego
polityki wydawania zawartości królewskiego skarbca na ozdabianie Tarantii swymi
złotymi statuetkami, zamiast wspierania linii obronnych na granicach państwa.
Filozof Alcemides wyznał mi, na chwilę przed tym, jak wy\łopałem zatrutego
cienkusza, i\ zamierzał napisać ksią\kę o stosowaniu niewdzięczności, jako narzędzia
92
Conan i Skarb Tranicosa
sprawowania władzy, biorąc za przykład króla. Ech! Byłem zbyt pijany, by
zorientować się, \e próbował mnie ostrzec.
Na szczęście miałem przyjaciół, dzięki którym wyrwałem się z śelaznej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]