[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sprawę z tego, co dzieje" się wokół. Gdy pogadałem z nim dłużej, przekonałem się, że nie był
pijany. Był po prostu chory. Miał gorączkę. Nic jadł, nic wychodził z mieszkania  potwierdziła
to gospodyni, sam zresztą tego nie ukrywał. Przejęty śmiercią Marii trzy dni siedział w domu, nie
zważając ani na potrzeby, ani na obowiązki, ani na to, co pomyślą o nim inni ludzie.
 Jak wy to mówicie?  zastanawiał się przez moment, gdy zapytałem go o to.  Gwiżdżę na
wszystko.
 A pańskie zdrowie?
 Co mi po zdrowiu?

- Powinien pan dbać o siebie  st; rałem się go przekonać.  Ukończyć studia, wrócić do
rodziców, podjąć pracę. To
ważne sprawy.
 Gwiżdżę na to  powtórzył.
Patrzyłem na niego uważnie, zastanawiając się. w jaki sposób wstrząsnąć tym młodym
człowiekiem. Było mu to potrzebne, aby wrócił do życia, potrzebne mnie także, bym miał pewność,
że mogę wykreślić Fina ze spisu podejrzanych albo zostawić go tam, z wszystkimi konsekwencjami
tego faktu. Czas mijał szybko, nic nie przychodziło mi na myśl. Nic sensownego.
 Dlaczego pan tu do mnie przyszedł?
 zapytał wreszcie Eryk. Czuł się mimo wszystko gospodarzem.
Przyczesał palcami
czuprynę, zapiął koszulę pod szyją, nawet podniósł z podłogi siary, brudny ręcznik, którym
zapewne czyścił kiedyś buty.
Jednym słowem starał się robić dobre wrażenie.

Byłem tam, na dole  odparłem machinalnie, nie zastanawiając się, co mówię. Chciałem już także
dodać, zły na siebie, że od zadawania pytań jestem właściwie ja, gdy uderzyła mnie zmiana w twarzy
studenta.
 U niej?...  zapytał.
 U niej.
Zaczął bez słowa, bez jęku, kołysać się na boki, jak czynią to stare, wiejskie kobiecy, gdy ogarnia
je ból bez granic.

Proszę się uspokoić  podszedłem do niego. Oderwał ręce od twarzy, zapytał:

Czy tego, kto to zrobił, czeka kara śmierci?

Nie wiem. Być może. O tym decyduje sąd. I okoliczności.

Nie chcę żyć...  powiedział głośno i wyraznie. Zdrętwiałem. Czy to miało oznaczać, że Fin
przyznaje się do morderstwa? Poczułem się oszołomiony. Ale równocześnie coraz jaśniej, coraz
wyrazniej widziałem motywy, te, o których już myślałem wcześniej: zazdrość, zemsta młodego,
zawiedzionego człowieka.

Dlaczego pan nie chce żyć?  zapytałem ostrożnie.
 Bojejnicma.
 Ktoś ją zabił.
 Powinniście go znalezć.

A pan, pan nie może nam pomóc?  postawiłem pytanie patrząc uważnie w oczy Erykowi.
Widziałem, że jest blady, coś się w każdym razie stało w tym momencie. czułem to, w i d z i a ł e m,
że chłopiec jest przerażony.

Proszę powiedzieć  rzuciłem z naciskiem.
 Co?
 Wszystko, co pan wie. Wszystko.

Wszystkiego nie da się powiedzieć  odparł. Zwiesił głowę.
 Niech pan mówi o sobie.

O mnie? Nic ciekawego. %7łyję dwadzieścia trzy lata. Zresztą tego, co będzie panu potrzebne, dowie
się pan i tak.
 A o niej?
 O niej?  oczy Eryka zapłonęły.  To była najpiękniejsza kobieta, jaką kochałem  odparł.
 Rozumiała mnie, potrafiła znalezć radę na wszystko. Była dobra. Nie umiała skrzywdzić nikogo.*
Inteligentna, subtelna, o wspaniałym sercu. Kochałem ją. Czy pan to rozumie?
 Część znajomych daje Marii Visconti charakterystykę, która odbiega od tego, co pan
powiedział.
 Nie znali jej naprawdę albo zazdrościli powodzenia. Ona była dobra, przyjazna dla ludzi,
życzliwa w smutku i nieszczęściu. Jakże mógł ktoś powiedzieć o niej coś innego? Chyba inne kobiety,
z zazdrości.
 Pan ją kocha. Inni nie.
 Ale umiałem patrzeć. Ja mam rację.
 Więc dlaczego odeszła od pana?  zdecydowałem się postawić to pytanie bez osłonek. Eryk
zacisnął szczęki, myślałem przez moment, że rzuci się na mnie.
 Pan nie ma prawa o to pytać!  zawołał tak głośno, że posłyszałem za drzwiami, w korytarzu,
mysi tupot stóp pani domu, która za moment zawróciła jednak do swego pokoju.
 Mam prawo pytać pana o wszystko

powiedziałem.  Tylko tyle, że pan nie musi na te pytania odpowiadać.
 Więc o co chodzi? Czego pan chce?
 Muszę wiedzieć, dlaczego nastąpiło zerwanie.
Eryk milczał przez dłuższą chwilę. Namyślał Się.
, Zmiało  pomogłem mu.  Niech pan się nie waha.
 Powiedziała, że to była pomyłka. Była starsza ode mnie o piętnaście lat. Dla mnie nie miało to
żadnego znaczenia. Ale jej sąd był inny. Uważała, że nie ma prawa wiązać mi życia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •