[ Pobierz całość w formacie PDF ]
on obowiązku, ograniczającego pretendentom do tytułu hrabiego
Rastenau swobodny wybór małżonki. Mogą oni poślubiać jedynie
kobiety wywodzące się ze starych rodów szlacheckich, jeżeli oczywiście
me chcą stracić swych praw do spadku.
Wystarczająco dobrze znam to zarządzenie, wujku Joachimie.
Lnasz je tak samo powierzchownie, jak i ja je kiedyś znałem.
zypominam sobie, że jeszcze jako mały chłopiec, słyszałem, jak mój
mi ) K s?°m'nał c°ś o jakiejś klauzuli, która zgodnie z jego wiedzą
Osw . .^dołączona do zarządzenia. Gdy ostatnio opowiadałeś mi
ciąża
°^c' która, jak sądziłeś, nie może zostać spełniona z powodu
szukal r° na t0^e °bowiązku, coś mi zaświtało w pamięci. Dlatego
tp?° dokumentu. O tu, przeczytaj to zdanie — Joachim
levo\vi odpowiedni ustęp,
brzmiała:
je
omkąd
iest m\i • n
hrabia Rastenau zamierza poślubić kobietę, która nie
vna urodzeniem, lecz pozostali żyjący jeszcze hrabiowie
729
Rastenau jednomyślnie uznają ją za osobę o nieposzlakowanej opinii
godną wprowadzenia do rodziny, ogranicza się działanie wyżej przed-
stawionego zarządzenia i zezwala mu się na poślubienie wybranej
kobiety.
Detlev aż pobladł z podniecenia. Rozszerzonymi ze zdziwienia
oczami spojrzał na wuja.
— Czy dobrze to zrozumiałeś, Detlevie? Jest napisane czarno na
białym, że od naszej, twojej i mojej, woli zależy ograniczenie za-
rządzenia. Jesteśmy ostatnimi z rodu Rastenau. A jeżeli ja wyrażę zgodę
na twoje małżeństwo z panną Lianą Reinold, nikt inny nie będzie mógł
w to ingerować.
Jednym skokiem Detlev znalazł się przy wuju i objął go w geście
głębokiej wdzięczności.
— Wuju Joachimie... wujku Joachimie! Uczynisz to dla mnie?
Zgodzisz się na to małżeństwo?
— Czy możesz mnie zapewnić, że twoja ukochana jest „osobą
o nieposzlakowanej opinii, godną wprowadzenia do rodziny"? — zapy-
tał hrabia Joachim żartobliwie.
— Ach, wujku Joachimie, zapewniam cię, że i ty uznałbyś ją za
godną nawet królewskiego tronu.
— Wiem, mój chłopcze, że nie pokochałbyś niegodnej twego
uczucia. Również Steffi wydała o niej przychylny sąd. Dlatego w imię
Boga możemy bez przeszkód wcielić w życie wspomnianą klauzulę. Nie
powinieneś być nieszczęśliwy, jeżeli można tego uniknąć.
Detlev uścisnął mocno dłonie wuja.
— Jak mam ci dziękować, jak mogę ci się odwdzięczyć?
— Gdybyś był na moim miejscu, a ja znalazłbym się w podobnej
sytuacji, czy pozwoliłbyś mi, bym był nieszczęśliwy? A może tak jak ja,
zgodziłbyś się zastopować klauzulę, ograniczającą ciężki obowiązek,
jaki na nas spoczywa?
— Postąpiłbym niewątpliwie tak, jak ty, wuju Joachimie.
— A więc sam widzisz! Czy wiesz, mój chłopcze, że gdybym przed
laty znał tę klauzulę, poruszyłbym niebo i ziemię, by uzyskać zgod?
pozostałych hrabiów Rastenau na ślub z niżej ode mnie urodzoną
kobietą? Wtedy jednak żył jeszcze wuj Magnus, jego syn i ty. I nawet
skał zgodę wujka Magnusa i jego syna, twojej zgody na
ie mógłbym uzyskać.
_____
ewnością nie odmówiłbym ci jej.
7*&y Pan roześnliał si?-
Nie rnój drogi, choćby z tego prostego powodu, że nie umiałeś
""" mówić. Cieszę się, że jestem władny uczynić cię szczęśliwym przez
•„ 7SOdy na małżeństwo — uszczęśliwić ciebie i Lianę, o której
udzielenie i&" j
...
mności jesteś przekonany. Moje postępowanie nie jest zresztą
pobawione egoizmu.
_ O bardzo chciałbym poznać ten egoizm.
— Być może chcę cię ode mnie uzależnić i zmusić do wdzięczności?
Może nie chcę cię po prostu utracić, bo kocham cię jak własnego syna.
Chciałbym zrobić dla ciebie jak najwięcej.
— Pozwól, że ci podziękuję i wyrażę swą synowską miłość. A dziew-
czyna, którą kocham i którą chcę poślubić, też na pewno obdarzy cię
miłością i szacunkiem, jak ja.
— Niech Bóg da, że zawsze będziesz o mnie tak dobrze myślał,
jak teraz. Ja też jestem człowiekiem... zresztą któż z nas jest bez winy?
Nie rozmawiajmy już jednak o tym. Zejdźmy teraz do cioci Stefani i do
Steffi i zostań z nami chociaż godzinkę. Teraz, jak sądzę, nic cię już nie
ciągnie do twojej samotni. Jutro poczynię niezbędne kroki w celu
unieważnienia krzywdzącego zarządzenia.
— Chętnie z wami zostanę, wujku Joachimie. Co prawda teraz
? ie mnie ciągnęło do BYinkenhof, by powiedzieć Lianie, że wszystkie
P zeszkody, które uniemożliwiały nam osiągnięcie szczęścia, zostały
zawied J°acnim wiedział, że los Liany, tak do tej pory dla niej surowy,
WSZY tl- ^ Wreszcie do spokojnego i bezpiecznego portu. Teraz
powinno się potoczyć szczęśliwie, bez większych kłopotów.
TH ''
— *
dokurn - JUZ' ^et'ev'e- ^a zostanę tu jeszcze przez chwilkę i zabezpieczę
dzenie m«." ^ otrze^uJ? ich jeszcze jutro, by mieć odpowiednie potwier-
. ^cH)i. Teraz na pewno odzyskasz wilczy apetyt — powie-
pechem hrabia Joachim.
-
_ ,
najlepszym, najwierniejszym przyjacielem — moim
by Bóg wynagrodził ci to, co dla mnie uczyniłeś.
130
131
Joachim gwałtownie wyrzucił go za drzwi, które szybko za nim
zamknął. Przez chwilę stał nieruchomo. Potem wziął cenny dokument
i ukrył go w jednej z szuflad biurka, obrzucając go jednak przedtem
przelotnym spojrzeniem.
„Ich szczęście wisi na cienkim włosku. A moje? Boże, wybacz nam
nasze winy" — wyszeptał. Potem powoli zszedł do pozostałych.
Podszedł do żony i objął ją czule.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]