[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymówki. Miał ju\ tego dosyć.
Spojrzał na brązową torbę, w której znajdował się jej kij bilardowy.
Wczoraj u\yła go po raz pierwszy. Nie znosił go, gdy\ kij przypominał o
\yciu, jakie prowadziła.
O czym myślisz? spytała, wychodząc z mokrymi włosami z
łazienki.
Ian oniemiał, widząc ją w dwuczęściowym białym stroju,
przylegającym dokładnie do świe\ej i jędrnej skóry. Miał wra\enie, \e
Callie jest niemal naga.
Do licha, Callie! Czy nie mo\esz zrezygnować z tych sztuczek?
Miał ochotę poło\yć ją na kolanie i dać mocno w pupę. A potem?...
Potem zająłby się uśmierzaniem bólu. Dziewczyna pokręciła przecząco
głową.
Poradziłabyś sobie i bez tego.
Być mo\e. Wolałabym jednak, \ebyś się nie wtrącał w moje sprawy
odezwała się. Ja nie mówię ci, jak masz prowadzić firmę, więc daj
spokój mojej karierze...
Karierze? powtórzył, pukając się w czoło. Nie bądz śmieszna!
Szulerka to \adna kariera!
Dziewczyna zacisnęła wargi. Wyjęła z torebki portmonetkę, odliczyła
pięćset dolarów, a resztę podała łanowi.
Trzymaj. To będzie nam musiało wystarczyć na dalsze
poszukiwania, jeśli... zawiesiła głos. Wiesz dobrze, o co chodzi.
Ian przyjął pieniądze ze wstydem. Zaklął, kiedy dziewczyna starym
zwyczajem wsadziła pieniądze za stanik. Callie nie słuchała go.
Chwyciła torbę z kijem i podeszła do drzwi.
Bądz grzeczny rzuciła na odchodnym.
Przez ciebie dostanę obłędu szepnął. Czy nigdy się nie
zmienisz?
Nigdy odparła.
Złapał ją za ramię.
Callie!...
Zdołała się jakoś wyrwać i chwyciła za klamkę.
Mam ju\ dosyć tych ciągłych pouczeń powiedziała ze złością.
Znajdz sobie jakąś zahukaną kobietę, z którą mo\esz mieć gromadkę
dzieciaków. Mógłbyś je wtedy pouczać od rana do nocy! krzyknęła ju\
na korytarzu i zatrzasnęła mu drzwi tu\ przed nosem.
Ian zacisnął pięści.
Ju\ znalazłem szepnął.
Miał zamiar dać Callie nauczkę. Musiał tylko zadzwonić do ojca.
Callie przechadzała się po patio i co jakiś czas pozdrawiała starych
znajomych. Dochodziła druga. Mimo września słońce pra\yło
niemiłosiernie. Jednak nie rezygnowała z przechadzki. Wiedziała
doskonale, \e wuj uwielbia słońce.
Zauwa\yła, \e wśród graczy znajduje się wiele osób z towarzystwa.
Nie był to \aden komplement. Ci ludzie mieli po prostu du\o pieniędzy i
lubili co jakiś czas zabawić się w tak niekonwencjonalny sposób. Callie
pogardzała nimi w głębi duszy. Dlatego te\ zwykle nie brała udziału w
tego rodzaju turniejach.
Wiele o tobie ostatnio myślałem, Doc... usłyszała za plecami.
Callie odwróciła się i uśmiechnęła, widząc Dynamite Dana.
Dan! Jak się miewasz?!
Zwietnie. Dan przyjrzał się jej uwa\nie, lecz po przyjacielsku.
Ty zdaje się te\... Jakiś facet szukał cię przed tygodniem. Znalazł cię w
końcu?
Skinęła głową.
To znajomy wuja Quincy'ego wyjaśniła.
A właśnie. Co z Quincym? Nie widziałem go chyba ze sto lat...
Ja te\ powiedziała. Mam nadzieję, \e znajdę go dzisiaj.
Chciałabym się dowiedzieć, co u niego słychać.
Wiesz, jaki jest. Bez przerwy pakuje się w nowe kłopoty.
Dynamite roześmiał się i wyciągnął w jej stronę kieliszek szampana,
który wziął z tacy przyniesionej właśnie przez kelnera.
Nie, dziękuję. Pokręciła głową. Muszę być dzisiaj zupełnie
trzezwa.
Nie wiedziała, co się dzieje. Quincy powinien się ju\ tu zjawić. Nigdy
nie omijał podobnych imprez. A mo\e posila się właśnie w bufecie...
Muszę ju\ iść stwierdziła. Jeszcze chwila, a spalę się na raka.
Na razie. Spotkamy się przy stołach. Pokiwał jej ręką.
Oddaliła się ju\ ładnych parę metrów, kiedy ponownie usłyszała głos
Dana:
Hej, to chyba ten facet!
Co?!
Odwróciła się i spojrzała we wskazanym kierunku. Otworzyła usta ze
zdziwienia. W drzwiach prowadzących na patio stał Ian. Miał na sobie
czarny smoking, muszkę i plisowaną hiszpańską koszulę.
Poczuła, \e serce wali jej młotem. Nigdy jeszcze nie widziała go w
uroczystym stroju. Wyglądał wspaniałe!
Ale co tu, u diabła, robi? I skąd wytrzasnął smoking i koszulę?
Zmru\yła oczy, widząc jakąś wyfiokowaną panienkę, która podeszła do
niego i wzięła go pod ramię. Nigdy dotąd nie miała tak morderczych
myśli. Miała ochotę podejść i pokazać tej paniusi, gdzie jest jej miejsce.
Omal nie pękła ze złości widząc, jak panienka prowadzi Iana do
grupy przyjaciółek, Ian zaczął opowiadać jakieś dowcipy. Kobiety
zanosiły się śmiechem. Wyglądało na to, \e wszyscy znakomicie się
bawią.
Callie zacisnęła dłonie. Czuła, jak paznokcie wbijają jej się w ciało.
Miała ochotę wydrapać im wszystkim oczy.
Wygląda na to, \e się tutaj zadomowił skomentował Dan.
Zawsze podziwiałem mę\czyzn, którzy potrafią radzić sobie z kobietami.
Dzięki temu gra staje się ciekawsza. ..
Callie nie słuchała go jednak. Była wściekła. Jak śmiał robić z siebie
widowisko?! I to teraz, przy niej... Złapała kieliszek i wychyliła go
duszkiem.
Na razie, Dan wymamrotała, kierując się w stronę grupy kobiet.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]