[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie miał dostatecznie mocnych nerwów, by jeść śniadanie pośród trupów, toteż
65
zarzucił sobie swoją sakwę na ramię.
 Jestem gotów  powiedział.
Smiorgan zaspokoił głód.
 Chodz, pójdziemy tą drogą.
Elryk ruszył za władcą mórz po suchej, chrzęszczącej pod stopami darni.
Przed nimi piętrzyły się strome zbocza doliny. Padające na nie błękitne światło
barwiło opadłe, brązowe liście na przedziwny, niesamowity odcień zieleni. Do-
szedłszy do rzeki, która niezbyt szeroką strugą burzyła się wśród okrągłych ka-
mieni, bardzo ułatwiających przeprawę na drugi brzeg, obaj mężczyzni odpoczęli
i posilili się. Po wczorajszej walce byli zesztywniali. Z radością obmyli się z po-
krywającego ich ciała błota i zaschniętej krwi.
Odświeżeni, wspięli się po kamieniach i zostawili rzekę poza sobą. Wdrapy-
walli się na zbocze z rzadka tylko odzywając się, aby nie tracić na próżno odde-
chu. Było już południe, gdy dotarli na szczyt skarpy i ujrzeli przed sobą równinę
podobnÄ… do tej, którÄ… Elryk przeszedÅ‚ pierwszego dnia. Melnibonéanin mógÅ‚ teraz
dość dobrze wyobrazić sobie całą wyspę: przypominała ona szczyt góry przeciętej
pośrodku doliną, Elryka znów uderzył brak jakiejkolwiek widocznej formy życia
i podzielił się tym spostrzeżeniem ze Smiorganem. Wyspiarz potwierdził, że on
także od momentu przybycia na wyspę nie widział żywego stworzenia: ani ptaka,
ani ryby, ani innego zwierza.
 To jałowy, mały świat, Elryku, i nieszczęściem dla marynarza jest rozbić
się u jego brzegów.
Szli dalej, aż w końcu, na dalekim horyzoncie ujrzeli morze.
Elryk jako pierwszy usłyszał dobiegający zza ich pleców odgłos. Przypominał
on równomierny tÄ™tent kopyt, lecz gdy Melnibonéanin zerknÄ…Å‚ do tyÅ‚u, nie zoba-
czył ani śladu jezdzca. Nie domyślał się też, gdzie ten mógłby się skryć. Doszedł
więc do wniosku, że w zmęczeniu jego uszy słyszą nie istniejące dzwięki. Być
może był to po prostu grzmot.
Smiorgan niewzruszenie parł naprzód, mimo że do niego także musiał dotrzeć
ten odgłos.
Tętent powtórzył się. Elryk ponownie się odwrócił i znowu nic nie dostrzegł.
 Smiorganie? Czy słyszałeś jezdzca?
Ciemnobrody szedł, nie oglądając się za siebie.
 Owszem  mruknÄ…Å‚.
 A przedtem?
 Wiele razy odkąd przybyłem na tę wyspę. Piraci też go słyszeli. Niektórzy
wierzyli, że to ich przeznaczenie  żądny zemsty Anioł Zmierci.
 Czy wiesz, skąd pochodzi ten dzwięk?
Smiorgan zwolnił kroku, zatrzymał się i odwrócił głowę. Na jego twarzy ma-
lowała się determinacja.
66
 Raz czy dwa zdawało mi się, że dostrzegam konia. Dużego, białego, z boga-
tym rzędem, lecz bez jezdzca. Zignoruj to, Elryku, tak jak ja. Mamy wystarczająco
wiele zagadek do rozwikłania.
 Czy boisz się tego dzwięku, Smiorganie?
 Tak, przyznaję to  potwierdził towarzysz wędrówki.  Ale ani strachem,
ani domysłami nie pozbędziemy się go, Elryku. Chodzmy!
Elryk był zmuszony dostrzec rozsądek w stwierdzeniu Smiorgana i zgodził
się z nim, lecz gdy jakąś godzinę pózniej odgłos powtórzył się, nie mógł się po-
wstrzymać i odwrócił głowę. Tym razem wydało mu się, że dostrzega wielkiego,
osiodłanego rumaka, lecz mogło to być tylko złudzenie wywołane słowami żegla-
rza , które utkwiły głęboko w jego umyśle.
Powietrze ochłodziło się i dawało się w nim wyczuć dziwny, ostry zapach.
Elryk podzielił się swym spostrzeżeniem ze Smiorganem i okazało się, że ten
spotkał się już z tym zjawiskiem.
 Woń ta wzmaga się i zanika, lecz w tej okolicy jest szczególnie mocna.
 Jak siarka.
Hrabia Smiorgan uśmiechnął się kpiąco, jak gdyby Elryk nawiązał do jakiegoś
jego powiedzonka.
 O tak, zupełnie jak siarka!
Gdy zbliżali się do wybrzeża, tętent kopyt dobiegł ich zupełnie wyraznie. Tym
razem Smiorgan obejrzał się wraz z Elrykiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •