[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Papageno: Moje dziecię, cóż teraz możemy powiedzieć?
Panina: Prawdę. To właśnie powiemy.
66
Rick pochylił się do przodu i przyglądał się uważnie Paninie spowitej w ciężkie szaty.
Z jej kwefu na ramiona i twarz spływał welon. Sprawdził kartę informacyjną i odchy-
lił się w fotelu zadowolony. A więc widziałem już mojego trzeciego androida typu Ne-
xus-6, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie. To Luba Lu5à. TrochÄ™ to ironiczne, że otrzymaÅ‚a tego typu rolÄ™.
Obojętne, jak bardzo żywotny, sprawny i przystojny jest zbiegły android, to jednak nie
może powiedzieć prawdy w każdym razie o sobie.
Luba Lu5à Å›piewaÅ‚a na scenie i Ricka zaskoczyÅ‚o piÄ™kno jej gÅ‚osu. Można go byÅ‚o po-
równać nawet do głosów największych sław, które miał w swojej kolekcji historycznych
nagrań. Musiał przyznać, że Korporacja Rosena stworzyła dobry produkt. I znowu po-
myślał o sobie sub specie aeternitatis, jako o niszczycielu formy sprowadzonym w to
miejsce przez wszystko, co tu widział i słyszał. Być może, im lepiej ona działa, im lepszą
jest śpiewaczką, tym bardziej jestem potrzebny. Gdyby androidy utrzymały się poniżej
standardów, były takie jak starożytne q-40 produkowane przez Spółkę Derain, nie po-
wstałby problem i nie byłoby zainteresowania moimi usługami. Ciekawe, kiedy powi-
nienem to zrobić, zadał sobie pytanie. Chyba najszybciej, jak to możliwe. Po zakończe-
niu próby, kiedy wróci do swojej garderoby.
Po skończeniu aktu przerwano również próbę. Dyrygent oznajmił po angielsku,
francusku i niemiecku, że zostanie wznowiona za półtorej godziny, a potem wyszedł.
Muzycy pozostawili instrumenty i także opuścili salę. Rick wstał i przeszedł za kulisy,
do garderób. Szedł bez pośpiechu za ostatnimi członkami obsady i zastanawiał się. Za-
łatwię wszystko natychmiast, tak będzie najlepiej. Na rozmowę z nią i przeprowadzenie
testu poświęcę minimum czasu. Gdy tylko się upewnię ale nie mógł uzyskać tej pew-
ności, dopóki nie przeprowadzi testu. Może Dave zle ją ocenił, pomyślał. Mam nadzieję.
Ale wątpił w to. Instynktownie zadziałał już jego zawodowy zmysł. A jeszcze nigdy go
nie zawiódł, przez wszystkie lata, kiedy pracował w wydziale.
ZatrzymaÅ‚ statystÄ™ i zapytaÅ‚ o garderobÄ™ panny Lu5à. Mężczyzna ucharakteryzowany
i ubrany w kostium egipskiego włócznika wskazał mu drogę. Rick podszedł do drzwi,
zobaczył wypisane atramentem na kartoniku słowa: PANNA LUFT PRYWATNE i za-
stukał.
ProszÄ™.
Wszedł do środka. Dziewczyna siedziała przy toaletce, trzymając na kolanach wyraz-
nie zużyty, oprawny w płótno egzemplarz roli. Stawiała tu i ówdzie długopisem znaki.
Wciąż miała na sobie kostium sceniczny, zdjęła jedynie kwef i postawiła na półce.
Tak? powiedziała, podnosząc wzrok. Sceniczny makijaż powiększył jej oczy.
Były olbrzymie, orzechowe i wpatrywały się w niego bez mrugnięcia powieką. Jak
pan widzi, jestem zajęta. Mówiła po angielsku bez śladu obcego akcentu.
W porównaniu z Schwarzkopf wypada pani korzystniej oświadczył Rick.
Kim pan jest?
67
W jej głosie rozbrzmiewała pełna chłodu rezerwa i ten rodzaj chłodu, który tak
często spotykał u innych androidów. Zawsze to samo wspaniały intelekt, zdolność
wielkich dokonań, ale również to. Nienawidził tego. Ale również, gdyby zabrakło tej ce-
chy, nie mógłby ich wytropić.
Jestem z Wydziału Policji San Francisco oznajmił.
Och? Wielkie, pełne wyrazu oczy nie mrugnęły, nie pojawił się w nich błysk
żadnego uczucia. O co panu chodzi? Dziwne, ale ton jej głosu był nadal bardzo
uprzejmy.
Usiadł na krześle i otworzył zamek błyskawiczny walizeczki.
Przysłano mnie, abym przeprowadził z panią standardowy test profilu osobowo-
ści. Zajmie zaledwie kilka minut.
Czy to konieczne? Wskazała wielki, oprawny w płótno egzemplarz roli. Mam
jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Teraz zaczęła robić wrażenie zaniepokojonej.
Konieczne. Wyjął aparaturę Voigta-Kampffa i zaczął ją regulować.
Test na inteligencjÄ™?
Nie. EmpatiÄ™.
Będę musiała założyć okulary. Wyciągnęła rękę, żeby otworzyć szufladę toalet-
ki.
Jeżeli może pani robić znaki w roli bez użycia okularów, może pani również
przejść bez nich test. Pokażę pani kilka obrazków i zadam kilka pytań. Poza tym...
Wstał i podszedł do niej. Pochylił się i przycisnął samoprzylepny krążek z siatką
czujników do jej mocno umalowanego policzka. Jeszcze światło dodał poprawia-
jÄ…c kÄ…t padania promienia latarki. I to wszystko.
Pan uważa, że jestem androidem, prawda? Jej głos stawał się niemal niesłyszal-
ny. Nie jestem androidem. Nie byłam na Marsie. Nigdy nawet nie widziałam andro-
ida! Jej przedłużone rzęsy zatrzepotały mimowolnie. Zobaczył, że próbuje sprawiać
wrażenie zupełnie spokojnej. Czy ma pan informacje, że w tej obsadzie znajduje się
android? Bardzo chętnie panu pomogę, a gdybym była androidem, to czy zrobiłabym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]