[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tamtej osobie okoliczności \yciowe tak się uło\yły, \e gdybym
wystąpił ze swą propozycją rok wcześniej albo rok pózniej,
spotkałbym się z bardzo przychylną reakcją, a teraz akurat nie. A
mo\e przy bli\szym poznaniu okazałoby się, \e niewiele mamy z sobą
wspólnego i tak się składa, \e ta druga strona zauwa\yła to
wcześniej ni\ ja. I to te\ wcale nie znaczy, \e jestem mało wart,
\e mam w sobie jakąś skazę.
Zało\enie 2: Rozwa\, czy się nie mylisz. Mo\e to, co bierzesz za
odrzucenie, w rzeczywistości wcale nim nie jest. Smutna to rzecz,
oglądając się za siebie dojść do wniosku, \e z takich czy innych
powodów człowiek sam zaprzepaścił szanse na miłość - na jej
dawanie i branie. Na przykład pisarz i krytyk, Edward Dahlberg
bardzo pragnął poznać osobiście Theodore'a Dreisera, ale długo nie
śmiał przeszkadzać sędziwemu ju\, wielkiemu pisarzowi. "Gdybym do
niego zadzwonił - rozmyślał - on pewnie odło\yłby słuchawkę, a ja
poczułbym się śmiertelnie dotknięty." W końcu podjął to ryzyko, a
Dreiser od razu zaprosił go do siebie. Oto przejmująca relacja
Dahlberga z przebiegu ich dalszej znajomości:
Kontynuowałem spotkania z Dreiserem, wcią\ jednak tkwiło we mnie
przekonanie, \e marnuje on ze mną swoje cenne godziny. W długi
czas po jego śmierci przeczytałem, \e w okresie, kiedy zawarliśmy
znajomość, zmarł najbli\szy przyjaciel Dreisera, a on sam miał
nadzieję, i\ ja, Edward Dahlberg, zajmę miejsce tej najbli\szej
osoby. Od tego czasu nawiedzają mnie gorzkie wyrzuty sumienia.
Dobry Bo\e, Theodore Dreiser mnie potrzebował, tymczasem ja, który
w ka\dej przyjazni byłem zawsze takim \ebrakiem, ja sobie nie
uświadomiłem, jak strasznie byłem mu potrzebny!
Zało\enie 3: Zrozum, \e są ludzie, którzy odrzucą ka\dego. Mo\e
zdarzyć się tak, \e ktoś odniósł kiedyś bolesny uraz i broniąc się
przed powtórką tej sytuacji, odrzuca teraz ka\dego, kto się do
niego zbli\y. Trzeba powiedzieć sobie wtedy: nie jestem wyjątkiem.
Wybrana przeze mnie osoba rewan\uje się światu za swój ból,
rozdając ciosy na oślep. Mnie dostało się to, co nale\ało się
komuś innemu, trudno.
Jako doradca, wcią\ spotykam się z osobami, o których mo\na
powiedzieć, \e mają na sumieniu legiony,jeśli chodzi o liczbę
odrzuconych przez siebie osób. Są to na przykład niepewni,
trawieni gniewem mę\czyzni, dokonujący ciągłych uwodzicielskich
podbojów. Osiągnąwszy cel, rzucają "zdobycz" i szukają następnej.
Jeśli jakaś kobieta trafi kolejno na dwóch czy trzech takich
facetów, zazwyczaj dochodzi do wniosku: Mam widać w sobie jakąś
powa\ną skazę. Rzecz tymczasem ma się całkiem inaczej: padła
ofiarą przypadku, który postawił jej na drodze kilku identycznych
osobników, skrzętnie ukrywających przed nią swoje złośliwe
zamiary.
Zało\enie 4: Ucz się z dotychczasowych doświadczeń. Tak to ju\
jest, \e ten, kto strzela do tarczy, nie zamartwiając się o wynik,
trafia często w dziesiątkę. Czy to znaczy, \e ma lekcewa\yć
wszystko, czego się uczył przy poprzednich strzałach? Pewnie, \e
nie. Rozumowanie powinno przebiegać tak: Skoro ju\ kilka razy
zostałem odtrącony, kto wie, czy sam bezwiednie nie przyczyniam
się do tego w jakiś sposób. Głupotą byłoby nie chcieć się
dowiedzieć, co to takiego. Zakładając, \e istotnie popełniłem
jakieś błędy, uświadomiwszy je sobie, będę mógł zmienić coś w
sobie lub w swoim postępowaniu, jeśli uznam to za stosowne. Mogę
po prostu zapytać o to osobę, która odrzuciła moje starania, albo
któregoś z przyjaciół, choć nie jest rzeczą łatwą postawić komuś
pytanie typu: "Chyba nie wiedzie mi się w przyjazni. Kolejny raz
ju\ coś knocę. Jak myślisz, na czym polega błąd?" Pytanie takie
wystawia nieraz człowieka na wielką przykrość, ale gdy się na to
odwa\y, ma szansę sporo się nauczyć.
Zało\enie 5: Przyznaj sobie prawo do gniewu. W pewnych sytuacjach
osobie odtrąconej, która odkryła w swoim postępowaniu jakiś błąd,
wypada przeprosić drugą stronę, ale bywa i tak, \e stresujące
[ Pobierz całość w formacie PDF ]