[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wracał myślami do przeszłości. Mnie jednak dużo bardziej obchodziło to, co działo się teraz.
Moja mama była tysiące kilometrów stąd, ale jej radar nadal działał.
Zadzwonię do niej. Dzięki, że pozwoliłeś Nakicie tu zanocować.
Nie wiem, jak to robisz, że zawsze udaje ci się namówić mnie na takie rzeczy
stwierdził. Odwrócił się do zlewu i podwinął rękawy. U mnie nikt nigdy nie mógł
przenocować, zwłaszcza w tygodniu.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego na palcach. Pocałowałam go w policzek. Był
szorstki i pachniał... tatą.
To dlatego, że jestem twoją ulubienicą. Przypomniałam rodzinny żart, o którym od
dziesięciu lat nikt nie pamiętał.
Tata także się uśmiechnął, co natychmiast rozwiało mój niepokój.
Moją jedną, jedyną odparł i uścisnął mnie niezgrabnie, starając się nie poplamić
mi bluzki płynem do naczyń. Ale zgaście światło o dziesiątej. Mówię poważnie.
Wszystko było w porządku, więc lekkim krokiem wyszłam do holu, gdzie obok
Nakity stał Josh, z torbą na książki przewieszoną przez ramię. Na mój widok zsunął ją na
ziemię. Z kuchni dobiegał szum wody.
Kiedy podeszłam bliżej, Josh zerknął w stronę kuchennych drzwi.
Do zobaczenia jutro? spytał, a ja kiwnęłam głową. Wszystko zapewne skończy się
przed wschodem słońca.
Dzięki za wszystko. Spojrzałam na jego torbę, a potem skrzywiłam się lekko.
Tak mi przykro, Josh. Chciałabym, żebyś z nami poleciał.
Spojrzał w sufit.
Może następnym razem mruknął, a ja od razu poczułam się gorzej.
Nakita skrzyżowała ręce na piersi i zaczęła przestępować z nogi na nogę. Kiedy Josh
na nią popatrzył, zmarszczyła brwi.
Czy mógłbym porozmawiać z Madison sam na sam? zapytał.
Westchnęła, przewróciła oczami i prychnęła, a potem ruszyła po schodach na górę.
Cóż, pod pewnymi względami dostosowywała się naprawdę szybko.
Ciągle uśmiechnięta przeniosłam wzrok na Josha. Ale w jego oczach pojawił się nagle
jakiś błysk, znieruchomiałam. Chce zostać sam na sam?
Wszystko już wiesz? Pokazał na listę, którą ściskałam w garści.
Tak, dzięki tobie. Wsunęłam kartkę do kieszeni. Naprawdę chciałabym, żebyś z
nami poleciał, ale Nakita nie uniesie dwóch osób naraz.
Jego wzrok powędrował w stronę otwartego przejścia do kuchni.
Nie ma sprawy. Cofnął się w stronę drzwi. Tylko nie rób ze mnie kujona, który
ciągle siedzi w bibliotece, szuka informacji i zawsze znajduje nie to, co trzeba. Uśmiechnął
się. Obiad był super.
Wierzę ci na słowo.
Josh wyjął z kieszeni kluczyki i sięgnął do klamki.
Cóż, w takim razie do jutra mruknął i zarzucił torbę na ramię.
Byłam rozczarowana, no ale czego się właściwie spodziewałam? W końcu nie
chodziliśmy na randki pomijając ubiegłoroczny bal maturalny, który okazał się kompletną
katastrofą. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego dłoni. Josh zatrzymał się, drzwi cicho
skrzypnęły.
Dziękuję wyszeptałam. Naprawdę ci dziękuję, Josh.
Spojrzał na nasze dłonie, a potem w stronę kuchni, gdzie mój tata hałaśliwie wkładał
naczynia do zmywarki.
Czy twój tata dostałby szału, gdybym pocałował cię na pożegnanie? zapytał.
Zamrugałam, a moje serce podskoczyło gwałtownie, zanim udało mi się je uspokoić.
Pewnie tak sapnęłam.
Całowałam się już z chłopakami mama nie wysłała mnie tu, bo byłam święta ale
ostatnio przyhamowałam. Czułam się niezręcznie, bo w końcu teraz byłam martwa, więc
trzymałam się od takich rzeczy z daleka. Ale na myśl o tym, że Josh chce mnie pocałować,
przeszył mnie dreszcz.
Jose mocniej ścisnął moją dłoń. W kuchni rozległ się rumor spadającej do zlewu
patelni. Wstrzymałam oddech, a to, bo było teraz moim sercem, zabiło jeszcze mocniej.
Nie zapomnisz o mnie? szepnął Jose z głową tuz przy mojej. Nie pocałował mnie,
ale był bardzo blisko.
Zapach chleba, spaghetti i szampon do włosów wypełniły mnie poczuciem
bezpieczeństwa.
Nigdy odparłam z przekonaniem. A potem przechyliłam głowę i zamknęłam oczy,
a nasze usta zetknęły się, dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. Wargi Josha były ciepłe i
spoczywały na moich tylko chwilę. Zadrżałam, otworzyłam oczy i spojrzałam na Josha.
Uśmiechnął się lekko. Wszystko to stało się zbyt szybko. Josh drgnął, kiedy z kuchni znowu
dobiegł nas brzdęk naczyń. Było mi ciepło i przyjemnie. Czułam się jednocześnie
podekscytowana i spokojna.
Muszę lecieć Josh poprawił pasek torby na ramieniu.
Tak odparłam, zastanawiając się, jak to możliwe, że teraz świat wydawał mu się
zupełnie inny.
Do jutra, Madison dodał, zerkając w stronę kuchni.
Do jutra Tak naprawdę nie chciałam, żeby odchodził.
Josh uścisnął moją dłoń, a potem wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam, sama nie wiem od jak dawna, i
odwróciłam się w stronę kuchni. Mój tata właśnie wychylił się z okna.
Do widzenia, Josh! Uważaj na drodze.
W porządku, panie A! odkrzyknął Jose, a ja weszłam na schody. Podniosłam
głowę i drgnęłam, bo okazało się, że u ich szczytu czeka na mnie Nakita. Nie wyczułam jej
wcześniej, ale sądząc po jej zaniepokojonej minie, nie miałam wątpliwości, widziała całą
scenę.
On cię pocałował! rzuciła, zanim zdążyłam dotrzeć choćby do połowy schodów.
Możesz powtórzyć to głośniej? odparłam kwaśno Mój tata cię nie usłyszał.
Odsunęła się nieco, kiedy z nią zrównałam i nerwowa przestąpiła z nogi na nogę.
Serce zaczęło ci bić dodała, ruszając za mną korytarzem.
Owszem przyznałam z uśmiechem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]