[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Buckland sta przy relingu rufowym zatopiony w my lach, utkwiwszy wzrok w lad torowy okr tu, lecz
szcz k pompy przyci gn jego uwag . Przeszed na przód rufówki i stan obok Robertsa i Busha, aby
popatrze na niecodzienne widowisko.
Hornblower ma dziwne sk onno ci zauwa . Mówi c to u miecha si z pewnym przymusem, a twarz
jego nosi a lady ci kich prze , jakich ostatnio do wiadcza .
Wygl da, e sprawia mu to przyjemno , sir odpar Bush.
Patrz c na Hornblowera obracaj cego si pod roziskrzonym strumieniem Bush odziany w ci ki mundur
poczu sw dzenie pod koszul i pomy la , e w ciwie taka k piel pod prysznicem mog aby by przyjemna,
chocia mo e szkodliwa dla zdrowia.
Przesta pompowa ! krzykn Hornblower. Dosy !
Marynarze przy pompie przerwali prac i strumie wody zanik powoli.
Starszy ródokr cia! Zabezpieczy pomp ! Niech sp ucz pok ad!
Tak jest, sir.
Hornblower chwyci r cznik i pobieg przez pok ad g ówny. Wyszczerzy z by do grupki oficerów,
zdradzaj c swoje zadowolenie i wspania y nastrój.
Nie wiem, czy to dobrze wp ynie na dyscyplin powiedzia Roberts, gdy Hornblower znikn , a potem,
ze spó nionym refleksem, doda : Chyba tak.
I ja tak s dz rzek Buckland. Miejmy nadziej , e si nie zazi bi po takiej k pieli.
Nie wygl da na to, sir zauwa Bush; jeszcze mia w oczach rozb ys e w u miechu z by Hornblowera.
Ten widok zla si z innym, z wyrazem napi cia na jego twarzy, gdy zastanawiali si , w jaki sposób Buckland
mo e najlepiej wyj z dylematu, w którym si znalaz .
Dziesi minut do o miu szklanek, sir zameldowa sternik rufowy.
Bardzo dobrze odpar Roberts.
Mokra plama na pok adzie ju prawie wysch a; parowa a lekko na s cu, wci upalnym, mimo e by a
czwarta po po udniu.
Prosz wywo wacht poleci Roberts.
Hornblower nadbieg z lunet na pok ad rufowy; musia wci ga na siebie ubranie z systematycznym
po piechem cechuj cym wszystkie jego poczynania. Zasalutowa oficerom i stan gotów do zast pienia
Robertsa.
Czuje si pan od wie ony po k pieli? zagadn go Buckland.
Tak, sir, dzi kuj .
Bush patrzy na nich obu, starszego, zatroskanego pierwszego oficera i m odego pi tego porucznika, czuj c,
e starszy zazdro ci drugiemu m odo ci. Bush poznawa powoli, jacy s obaj. Nie potrafi by zestawi w tabel
wyniku swoich obserwacji ani nawet nie przysz oby mu do g owy, e mo na zrobi co takiego, ale uczy si
i bez tego; do wiadczenie i obserwacje miesza y si u niego z wrodzon umiej tno ci panowania nad os dami,
mimo e nie czu si na si ach filozofowa na ten temat. Wiedzia , e oficerowie marynarki (nie mia prawie
adnego poj cia o ludziach z l du) dziel si na jednostki aktywne i pasywne, na dnych odpowiedzialno ci
i czynu i zadowalaj cych si czekaniem, a b zmuszeni do dzia ania. Jeszcze wcze niej przekona si , e
oficerów mo na podzieli na pracuj cych wydajnie i nieudolnych, a tak e na inteligentnych i ograniczonych
ostatni podzia pokrywa si z poprzednim, ale niezupe nie. Zdarzali si oficerowie umiej cy szybko i w ciwie
dzia w nag ej potrzebie i tacy, co tego nie potrafili znów linia podzia u nie pokrywa a si ca kiem
z poprzedni . Bywali oficerowie dyskretni i niezdolni do dyskrecji, cierpliwi i pop dliwi, oficerowie o nerwach
mocnych albo s abych. W pewnych wypadkach Bush w swoich ocenach musia walczy z w asnymi
uprzedzeniami mia sk onno z podejrzliwo ci odnosi si do inteligencji i oryginalno ci umys u i dzy
czynu, zw aszcza e przy braku innych po danych cech te w nie mog y by ród em k opotów. G ówn
i najbardziej uderzaj ró nic zaobserwowan przez Busha w ci gu dziesi ciu lat nieustannego udzia u
w wojnie by a ró nica mi dzy tymi, co dowodz a dowodzonymi, ale u wiadamiaj c j sobie, nie potrafi
wyrazi jej w s owach, zw aszcza w s owach zwi ych i jasnych; by o niej przekonany, cho nie potrafi jej
sam sobie zdefiniowa .
Mimo wszystko my l o tej ró nicy tkwi a w nim skrycie, gdy patrzy na Bucklanda i Hornblowera
gaw dz cych na pok adzie rufowym. Wachta popo udniowa dobieg a ko ca i zacz a si pierwsza wachta
amana, z Hornblowerem jako oficerem wachtowym. By to tradycyjny moment odpoczynku; min upa dnia
i marynarze wyszli na dziób; niektórzy gapili si na skacz ce delfiny, a oficerowie po popo udniowej drzemce
w kajutach zapragn li zaczerpn powietrza i zatopieni w rozmowie przechadzali si ma ymi grupkami po
pok adzie rufowym.
Okr t wojenny z obsad bojow jest najbardziej zat oczonym miejscem na wiecie bardziej ni najgorsze
rudery w Seven Dials lecz d ugi okres trudnych do wiadcze nauczy jego mieszka ców radzi sobie nawet
w tak ci kich warunkach. Na dziobie marynarze gaw dzili i zbytkowali; zdarzali si samotnicy, którym
prawem kaduka uda o si zaj metr kwadratowy pok adu dla siebie, siedz cy na skrzy owanych nogach,
z roz onymi woko o narz dziami i materia ami, wykonuj cy przeró ne ozdoby z muszelek, ko ci s oniowej
czy z bów wielorybich albo delikatne rze by w ko ci i hafty, d ubi cy przy modelach w ród panuj cego wokó
zgie ku. Na zat oczonym pok adzie rufowym grupki oficerów spacerowa y gaw dz c i nie wiadomie omijaj c
inne grupy.
Nale o do tradycji morskiej, e nawietrzn burt pok adu rufowego zostawiano woln , dla Bucklanda,
dopóki by na pok adzie, a Buckland d ugo tam pozostawa tego popo udnia. Zatopiony w rozmowie
z Hornblowerem, spacerowa z nim tam i z powrotem wzd karonad rufowych, osiem jardów w przód i osiem
wstecz. W marynarce wojennej dawno ju odkryto, e na tak ograniczonej przestrzeni mo na chodzi nie
przerywaj c rozmowy mimo konieczno ci cz stego zawracania. Doszed szy do ko ca obaj oficerowie zwracali
si na moment twarzami do siebie, nie przestaj c rozmawia , z r kami splecionymi z ty u, co im zosta o
z okresu, gdy jako midszypmenów uczono ich nie trzyma r k w kieszeniach.
Tak w nie spacerowali Buckland z Hornblowerem, ci gaj c na siebie zaciekawione spojrzenia, gdy
nawet tego z ocistego wieczora, gdy morze b kitne by o jak emalia, a s ce k oni o si za praw burt
w sposób obiecuj cy wspania y zachód, wszyscy pami tali, e w kajucie, tu pod ich stopami, le y ob kany
nieszcz nik, omotany w kaftan bezpiecze stwa i e Buckland musi si zdecydowa , co z nim zrobi . Gdy tak
spacerowali tam i z powrotem, tam i z powrotem, Hornblower, jak zawsze, zachowywa si w sposób pe en
szacunku, a Buckland zadawa mu pytania. Niektóre odpowiedzi musia y by dla niego nieoczekiwane, bo kilka
razy w po owie drogi przystawa , patrz c na Hornblowera i widocznie powtarzaj c pytanie, a Hornblower nie
ust powa , dos ownie i w przeno ni, z uporem, cho równie z respektem wlepiaj c wzrok w Bucklanda,
którego wymizerowan twarz o wietla y promienie s ca.
Mo e dobrze si z o, e Hornblower zdecydowa si na k piel pod pomp rozmowa zacz a si
nie od tego incydentu.
Czy to narada wojenna? rzek Smith do Busha, patrz c na tych dwóch.
Chyba nie powiedzia Bush.
Normalnie pierwszy oficer nie prosi by o rad czy nawet opini kogo o tyle m odszego. Ale& ale& to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]