[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kółkiem zamiast klamki. Will odwrócił się do Justine i wyjaśnił:
 Ta część domu jest bardzo stara, ma setki lat. Początkowo to miejsce było
bardziej fortecą niż domem mieszkalnym.
Pociągnął za kółko i drzwi zadziwiająco łatwo się otwarły, ukazując przejście
o łukowym sklepieniu, sięgające poza krąg światła rzucany przez świecę. Justine
zdążyła jednak dostrzec, że posadzka jest zamieciona, a na ścianach nie ma
pajęczyn. W powietrzu dało się wyczuć chłodny, świeży powiew.
 To jedno matka chętnie zabrałaby ze sobą, kiedy wznieśli Bellston Court i się
przeprowadzili  powiedział Will z uśmiechem dumy.  Po tylu latach wciąż się
przydaje, ale budowanie czegoś takiego w nowej siedzibie byłoby niepraktyczne.
Przez kilka minut prowadził ją dalej, aż nabrała pewności, że musieli wyjść poza
mury domu. Zatem to nie był korytarz, tylko tunel i ciągnął się w kierunku lasu.
 Bawiliśmy się tu z Adamem jako dzieci.  Will uśmiechnął się do swoich
wspomnień z tamtego okresu.  Szukaliśmy króla Artura. Byliśmy przekonani, że
musi spoczywać właśnie tutaj.
 Kruk&  Przypomniała sobie dziwną historię, którą usłyszała od niego w lesie.
Pokiwał głową.
 To był sen w gorączce. Byłem strasznie rozpalony. Słyszałem, jak służące
płaczą, że na pewno umrę. Nie chciałem umierać. Chciałem poczuć chłód
i pragnąłem, żeby Merlin swoją magią utrzymał mnie przy życiu.
 Tutaj jest chłodno. Jestem pewna, że nawet w upalny dzień.
 I magicznie.
Doszli do końca tunelu, do kolejnych drewnianych drzwi, równie wielkich
i ciężkich jak te pierwsze. Kiedy Will je otworzył, Justine zobaczyła gwiazdy
prześwitujące przez gałęzie, poczuła zapach mchu i sosen, usłyszała ciche pluskanie
wody o skałę.
 Ostrożnie  ostrzegł ją Will.  Jeśli się pójdzie w lewo, trafi się na stromą
ścieżkę, prowadzącą do stawu. Natomiast w prawo, na wzgórze&
 Zcieżka między drzewami&
 Otworzyłem drzwi i spojrzałem w górę. Zobaczyłem wysokiego i postawnego
mężczyznę w czarnym płaszczu.
 Swojego kruka&
 Montague. Musiałem go przestraszyć, bo wypuścił to.  Sięgnął do kieszeni, po
czym wetknął jej do ręki strzępek aksamitu połączonego z jedwabiem.
Nie potrzebowała światła, żeby rozpoznać, co jej dał. Miała ich w rękach setki
w trakcie pracy w sklepie jubilerskim. Pakowała kamienie do takich sakiewek
i mocno zaciągała sznureczki, żeby bezpiecznie pozostały w środku. Przejechała
palcami po wypukłości splecionych liter M i B i wyhaftowanej nad nimi małej złotej
koronie.
 Nie rozumiałem, co to znaczy. Przez następny rok nawet nie pamiętałem, że
mam ten woreczek w kieszeni. Kiedy sobie przypomniałem, było za pózno, żeby
cokolwiek zrobić& Pod koniec lata spalono większość moich zabawek z obawy, że
mogą na nich być zarazki z czasu choroby. Nie chciałem nikomu mówić o sakiewce,
bo się bałem, że mi ją zabiorą i też wrzucą do ognia. Dlatego ukryłem ją w pokoju
dziecinnym& i całkiem o niej zapomniałem.
 Nie zaglądałam do pokoju dziecinnego  przyznała, zaskoczona swoim brakiem
staranności w poszukiwaniach.
 Po co miałabyś zaglądać? Ja też tam nie wchodziłem latami, chociaż mieszkam
w tym domu. Jednak potrzebowałem prezentu na chrzciny dla Billa i wtedy ją
znalazłem.
 Montague ją upuścił&  Próbowała sobie wyobrazić tę scenę.
 Raczej wyrzucił, jakby był zły. A potem mnie zobaczył i zniknął.  Will zaśmiał
się cicho.  Pewnie myślał, że uciekł niezauważony. A tu nagle, po dwudziestu
latach, tamten mały chłopiec z Walii, obecnie dorosły, pojawia się w jego sklepie z tą
samą sakiewką. Nic dziwnego, że rozpłatał mi czaszkę. Musiał się przerazić.
 Skoro był zły, że sakiewka jest pusta&  Justine starała się zachować spokój.
 To co się stało z diamentami?  Will uśmiechnął się, zadowolony, że Justine
nadąża za jego rozumowaniem.
 Jeśli twój ojciec zboczył ze ścieżki i natknął się na te drzwi, mógł wejść do
środka.  Will odwrócił się w stronę tunelu i oświetlił ścianę, w której znajdowały
się inne drzwi, tym razem metalowe.  I znalazł to.
Po ich otwarciu uderzyła w nich fala zimnego powietrza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •