[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podekscytowana. Może nam się uda!
Pięć minut pózniej zatrzymaliśmy auto i dalej już poszliśmy piechotą.
 Sześć ścieżek. W porządku. Teraz wejdzmy pomiędzy te dwie. Czy masz kompas?
Kilka minut pózniej staliśmy naprzeciwko siebie, a na naszych twarzach malowało się niewypowiedziane szczęście, gdyż
na mojej wyciągniętej dłoni leżała antyczna tabakierka.
Udało się!
Po naszym powrocie do Maughold House pani Skillicorn oświadczyła, że przyjechali dwaj dżentelmeni. Jeden z nich już
się oddalił, drugi zaś jest w bibliotece.
Gdy tam weszliśmy, z fotela podniósł się wysoki, jasnowłosy mężczyzna o rumianych policzkach i miłym uśmiechu.
 Pan Faraker i panna Mylecharane? Jakże mi miło! Jestem waszym dalekim krewnym, doktor Fayll do usług! Co za
przedziwna zabawa!
Zachowywał się uprzejmie i z prostotą, lecz mimo to poczułem do niego niechęć. Było w nim coś fałszywego, poza tym
nie patrzył w oczy.
 Mam dla pana niedobrą wiadomość  powiedziałem.  Panna Mylecharane i ja znalezliśmy już pierwszy  skarb .
Przyjął to do wiadomości.
 Fatalnie, fatalnie. Tutejsza poczta widać kiepsko działa. Barford i ja wyruszyliśmy natychmiast po otrzymaniu listów.
Nie śmieliśmy mu wyjawić perfidii wuja Mylesa.
 Ale w drugiej rundzie będziemy już mieli równe szanse  oświadczyła Fenella.
 Zwietnie. Może moglibyśmy się już teraz zabrać do rozpatrywania następnych poszlak? Zdaje się, że są w posiadaniu
waszej znakomitej gospodyni& jak jej tam& Skillicorn?
 Byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do pana Corjeaga  odparła Fenella.  Trzeba na niego poczekać.
 Oczywiście. Zupełnie o nim zapomniałem. Musimy się czym prędzej z nim porozumieć. Ja się tym zajmę. Na pewno
jesteście strasznie zmęczeni. Odpocznijcie sobie.
Pożegnał się z nami i wyszedł. Widocznie miał duże trudności z odnalezieniem Ewana Corjeaga, bo zadzwonił dopiero
po jedenastej. Zaproponował, że zjawi się u nas wraz w Ewanem nazajutrz o dziesiątej rano. Pani Skillicorn mogłaby nam
wtedy wyjawić następne wskazówki.
 Doskonale  zgodziła się Fenella.  Zatem jutro o dziesiątej. Położyliśmy się spać zmęczeni, ale szczęśliwi.
Nazajutrz rano zbudziła nas niesłychanie zdenerwowana pani Skillicorn.
 Wyobrazcie sobie, że mieliśmy włamanie  wysapała.
 Złodzieje?  zdumiałem się.  Czy coś zabrali?
 Absolutnie nic i to właśnie jest najdziwniejsze. Jestem pewna, że chodziło o srebra stołowe, ale nie udało się im
sforsować zamkniętych od zewnątrz drzwi, więc nie zdołali wedrzeć się dalej.
Wraz z Fenellą poszliśmy za nią na miejsce przestępstwa, którym okazał się jej własny salonik. Okno było wybite, ale
najwyrazniej niczego nie skradziono. Wszystko to wydawało się raczej niezwykłe.
 Nie mam pojęcia, czego szukali  odezwała się Fenellą.
 Przecież w tym domu z pewnością nie ma żadnego  skarbu  dodałem. Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl. 
Wskazówki! Przecież może nam pani podać teraz następne poszlaki  zwróciłem się do pani Skillicorn.
 Oczywiście. Są w górnej szufladzie komody.  Wysunęła ją.  o Boże& jest pusta! Zabrali je!
 A więc to nie złodzieje  orzekłem  ale nasi szanowni krewni! Wuj Myles ostrzegał nas, że są pozbawieni
skrupułów. Widać wiedział coś niecoś. Co za świństwo!
 Cicho  szepnęła nagle Fenella, unosząc do góry palec.  Co to?
Do naszych uszu dotarł jęk, wyraznie dochodzący z zewnątrz. Wyjrzeliśmy przez okno. Pod nim rosły krzewy, więc
niczego nie dostrzegliśmy. Jęk się powtórzył i teraz zauważyliśmy, że krzaki są połamane i zdeptane.
Pospieszyliśmy na dół i obiegliśmy dom. Pod oknem leżała drabina. Parę kroków dalej znalezliśmy jęczącego
mężczyznę.
Był młody, ciemnowłosy i poważnie ranny. Miał mocno zakrwawioną głowę. Przyklęknąłem przy nim.
 Musimy natychmiast wezwać lekarza. Obawiam się, że ten człowiek umiera.
39
Ogrodnik co tchu pobiegł po pomoc. Wsunąłem rękę do kieszeni rannego i wyciągnąłem notes. Widniały na nim inicjały
EC.
 Ewan Corjeag  rozszyfrowała Fenella.
Mężczyzna otworzył oczy.
 Spadłem z drabiny  szepnął i znów stracił przytomność. Tuż przy jego głowie leżał zakrwawiony kamień.
 Wszystko jasne  stwierdziłem.  Drabina się obsunęła, spadł i uderzył głową o kamień. Obawiam się, że ten
biedak już się z tego nie wyliże.
 Więc taka jest twoja wersja wypadku?  spytała Fenella dziwnym tonem.
Ale w tej chwili zjawił się lekarz. Nie dawał większej nadziei. Rannego wniesiono do domu i wezwano pielęgniarkę. Nic
się jednak nie dało już dla niego zrobić. Zmarł kilka godzin pózniej.
Ale jeszcze przedtem wezwano nas do jego łoża śmierci. Otworzył na chwilę oczy.
 Jesteśmy twoimi kuzynami. Ja jestem Juan, a ona Fenella  powiedziałem.  Czy możemy coś dla ciebie zrobić?
Pokręcił przecząco głową i zaczął coś szeptać. Pochyliłem się nad nim.
 Czy chcecie wskazówkę? Mnie ona się już na nic nie przyda. Strzeżcie się Faylla.
 Tak, tak  odszepnęła Fenella.  Mów.
Grymas podobny do uśmiechu ukazał się na ustach umierającego.
 D ye ken&  zaczął.
Głowa opadła mu na bok. Umarł.
 Coś mi się tu nie podoba  odezwała się nagle Fenella.
 Co?
 Posłuchaj, Juanie. Ewan ukradł listę wskazówek. Przyznał się, że spadł z drabiny. Więc gdzie ta lista? Przejrzeliśmy
zawartość jego kieszeni. Pani Skillicorn twierdziła, że wskazówki znajdowały się w trzech opieczętowanych kopertach. Ale
tych kopert tam nie było.
 Więc co z tego, twoim zdaniem, wynika?
 Myślę, że on nie był sam. Ktoś szarpnął drabinę. Ewan spadł. A ten kamień& Nie uderzył się przypadkowo& Skądś
go przyniesiono& Znalazłam ślady. I z rozmysłem rozbito Ewanowi głowę.
 Jednym słowem, morderstwo?
 Tak  potwierdziła Fenella i zbladła jak chusta.  To morderstwo. Uświadom sobie, że doktor Fayll nie zjawił się tu
o dziesiątej. Gdzie on jest? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •