[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To ma być niespodzianka. Cassie poszukała wzrokiem wsparcia ze strony
Marnie, ale ta milczała. Zobaczysz podczas kolacji poprzedzającej uroczystość
ślubną dokończyła.
Jesteście kochane, ale proszę, wróćcie do cukierni i dokończcie degustację.
Liczę na wasze opinie.
Reese, Amber i Cassie zniknęły we wnętrzu. Marnie i Gina zostały same.
Pomyślisz o tym, o czym rozmawiałyśmy? Gina pogłaskała ją po plecach.
Jakbym miała inne wyjście, skonstatowała Marnie.
Spróbowała dziewięciu pozostałych tortów, udając zainteresowanie, mimo że w
głowie huczały jej słowa Giny oraz Cassie.
Musiała wyjść jak najszybciej. Na chybił trafił wybrała trzy smaki, oddała
kartonik Reese, złapała suknię, którą rzuciła w jej stronę Amber i, wymawiając się
bólem głowy, opuściła cukiernię.
Nie zdążyła dojść do najbliższej przecznicy, gdy przyszedł esemes od Giny.
Daj znać, jeśli będziesz miała ochotę jeszcze porozmawiać .
Niestety, Gina zdążyła powiedzieć aż za wiele.
Marnie powinna już tu być. Wspominała o degustacji weselnego tortu Reese po
pracy, ale to nie powinno trwać tak długo. Dylan wziął prysznic, ogolił się,
zamówił kolację, otworzył butelkę wina, a jej ciągle nie było.
Zegar wybił siódmą.
W ciągu dnia przysłała mu kilka esemesów. Ich treść utrzymywała go w stanie
wrzenia. Skoro twierdziła, że czuje się podobnie, Dylan nie mógł zrozumieć,
dlaczego się spóznia. Jeszcze poważnie się nie martwił, ale już dopadł go niepokój.
Wtedy zadzwonił portier.
Panie Brookes? Wiem, że nie powinienem dzwonić, ale pana znajoma, panna
Price, jest na dole.
To proszę ją wpuścić na górę.
Marnie przychodziła już tyle razy, że portierzy bez słowa wpuszczali ją na górę.
Jest problem. Panna Price przebywa na zewnątrz budynku. Wysiadła z
taksówki jakieś dwadzieścia minut temu i od tamtej pory siedzi na ulicy. Nie
wiemy, co robić, a zanosi się na deszcz.
Już schodzę rzucił Dylan do interkomu.
W drodze do windy wybrał numer telefonu Marnie. . Odebrała po drugim
dzwonku.
Wszystko w porządku?
Tak. Sprawy się trochę przeciągnęły, jestem zmęczona, chyba pojadę do domu.
Jej zachowanie było dość niezwykłe. Właściwie niewytłumaczalne.
Stało się coś?
Nie. Rozbolała mnie głowa, a po tych słodkościach czuję mdłości. Powinnam
się położyć. Spotkajmy się kiedy indziej.
Dylan wysiadł z windy w lobby i dostrzegł ją przez okno. Siedziała na ławce tuż
za zadaszeniem osłaniającym wejście. Podszedł i usiadł obok niej.
Zechcesz powiedzieć, dlaczego tu siedzisz?
Myślę.
Wszystko w porządku?
Oczywiście odparła beztroskim tonem, zorientowała się jednak, że gdyby
była to prawda, nie siedziałaby przed budynkiem. Gina namąciła mi w głowie.
Co ci naopowiadała? O ile znał Ginę, wiedział, że do czegoś takiego była
zdolna.
Właściwie nic ważnego.
Coś ci powiem. Wejdzmy na górę, napijesz się wina i wtedy o tym pomyślisz.
Teraz nie musisz nic mówić. Zaczynasz budzić zainteresowanie portiera.
Pierwsze krople deszczu przemawiały na korzyść argumentów Dylana, Marnie
jednak wyraznie nie przekonywały. To, co powiedziała jej Gina, musiało
rzeczywiście ją poruszyć.
Siedziała i miętosiła torbę na ubrania z logo sklepu ze ślubnymi strojami, które
nie było mu obce. W tej torbie musiała mieć suknię przeznaczoną na ślub Reese.
Chodz. Nie możemy tu zostać powiedział, gdyż rozpadało się na dobre.
Jeśli nie wejdziesz, suknia ci się zniszczy.
To w końcu Marnie przekonało. W mieszkaniu z wdzięcznością przyjęła
kieliszek wina. Zdjęła buty i usiadła z podkurczonymi nogami na kanapie.
Przepraszam. Wypiję i będę znowu normalna.
Już wszystko przemyślałaś?
Tak.
Szybka jesteś. A taka była jeszcze przed chwilą zdenerwowana, pomyślał.
Gina czasami jest... westchnęła. Nie, to skomplikowane.
Nawet on o tym wiedział. Marnie udawała, że wszystko jest w porządku, lecz
Dylan miał niejasne podejrzenia, że to tylko dobra mina do złej gry.
Co jest między tobą a Giną? zapytał.
Ona jest zaręczona z moim bratem. Spojrzała na niego tak, jakby był
niedorozwinięty.
Pytam o przeszłość. Reese wspominała, że bardzo się pokłóciłyście, nigdy
jednak nie wchodziła w szczegóły.
I dobrze, bo mój obraz wyłaniający się z tej historii nie wypada najlepiej.
Wydaje się, że teraz jesteście w dobrej komitywie, więc chyba nie poszło o coś
ważnego.
Nie masz pojęcia.
Dylan czekał.
To zdarzyło się pod koniec wiosennego semestru na pierwszym roku. Carter
przyjechał odwiedzić mnie w Hillbrook. On i Gina się przespali.
Też mi problem.
Carter był zaręczony z moją najlepszą przyjaciółką, Missy. Ona, tak ja i ja,
uważałyśmy, że dziewczyna powinna zachować cnotę dla męża. Zdrada Cartera
była dla mnie podwójnym ciosem. Naturalnie winą obarczyłam Ginę. Gdy kurz
opadł, Gina spakowała się i wyjechała, a ja pozostałam wściekła na Cassie i Reese
za to, że nie potępiły Giny. Ta sprawa poróżniła nas na lata.
Dla Dylana brzmiało to jak kłótnia nastolatek niewarta dziesięcioletniej
animozji, no ale nigdy nie był nastolatką. Na dodatek Reese też to dotyczyło, nie
tyle z powodu romansu Cartera z Giną, co rozłamu pomiędzy jej najbliższymi
przyjaciółkami.
Upłynęło sporo czasu, zanim zaczęłam rozmawiać z Reese, a jeszcze dłużej nie
gadałam z Cassie. Jeśli chodzi o Ginę... wiedziałam, że rozmawia z Reese i Cassie,
ale ja wciąż nie chciałam jej przebaczyć. Nie widziałyśmy się z Giną do ślubu
Cassie.
Marnie patrzyła na Dylana, jednak mówiła nie do niego, tylko do siebie.
Gina, Reese, Cassie... one odmieniły moje życie. Kiedy przyjechałam z
Savannah do Hillbrook, byłam rozpieszczoną zarozumiałą smarkulą. Spędzony z
nimi rok zmienił moje widzenie świata. A rozłam, który nastąpił potem, dopełnił tej
przemiany. Dzisiaj jestem kimś zupełnie innym i lubię siebie taką, jaka jestem, ale
tak by się nie stało, gdybym nie pokłóciła się wtedy ze swoimi przyjaciółkami. To
jest najtrudniejsze do przełknięcia.
Myślę, że ci wybaczyły, jeśli to może być dla ciebie jakąś pociechą
stwierdził Dylan, dolewając jej wina.
Tak, ale teraz nastąpi najgorsza części historii. Carter i Missy pobrali się mimo
wszystko, no i byli nieszczęśliwi. Nie z powodu postępku Cartera, chociaż on z
całą pewnością im nie pomógł. Kiedy ich małżeństwo się rozpadło, ja czułam się
częściowo za to odpowiedzialna, bo to ja nalegałam, żeby się pobrali. Carter był dla
mnie bohaterem. Czego nie utracił w moich oczach, okazując się facetem
ulepionym z takiej samej gliny jak inni, to psuło się potem, gdyż obarczałam go
winą za zniszczenie mojej przyjazni z Reese, Giną i Cassie, a w końcu także z
Missy. Od pewnego czasu prawie z nim nie rozmawiam. Nie wiedziałam, że on i
Gina spotykają się, dopóki nie pokazali się razem na ślubie Cassie.
Nic dziwnego, że byłaś zaskoczona.
Uwierzysz, że to nie koniec? Na ślubie Cassie dowiedziałam się, że przed laty
Gina zaszła w ciążę z Carterem i poroniła, a Reese i Cassie utrzymywały to przede
mną w tajemnicy. Całkiem słusznie. Czy możesz sobie jednak wyobrazić, jak
okropnie można się poczuć, kiedy człowiek dowiaduje się, że jest takim potworem,
któremu nikt nie powie o trudnej sytuacji przyjaciela z obawy, że mógłby mu tylko
dołożyć zmartwień?
Nic dziwnego, że tak lałaś w siebie to chardonnay. Dylan przypomniał sobie,
że tamtego dnia Marnie utraciła również pracę. Mimo wszystko jesteś chyba dla
siebie za surowa. Przestań się biczować.
Aatwo się mówi. Rany, zepsułam ci dzisiaj wieczór, tak? Nie tego oczekiwałeś.
To prawda, ale nie miał jej tego za złe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]